Już nigdy nie będziesz w święta sam!

2.4K 112 11
                                    

- Oskar. Oskar, skarbie obudź się! - zawołałam głośniej, ściskając umięśnione ramię mężczyzny, leżącego obok mnie.

Spał twardo, trawiony koszmarem, ale w końcu wyrwał się ze snu, wciągając do płuc haust powietrza.

- Już dobrze - szepnęłam, gładząc go po policzku.

Przez chwilę wyglądał na zdezorientowanego, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały, zeszło z niego całe napięcie. Przyciągnął mnie do siebie i objął mocno. Potrzebował teraz mojej bliskości, więc mu ją dałam, ale byłam też przerażona i zmartwiona. To, co przed chwilą działo się z Oskarem nie wyglądało dobrze i wątpiłam by był to pojedynczy epizod.

- To tylko zły sen. Zły sen – szepnęłam, gładząc dłonią po umięśnionej klatce piersiowej.

Kiedy się jeszcze bardziej rozluźnił i już nie tulił z całych sił, podciągnęłam się i pocałowałam go w policzek.

- W porządku?

- Nie, ale będzie, daj mi tylko chwilkę.

Wczoraj zasnęliśmy, rozmawiając na przeróżne tematy tak swobodnie, jak jeszcze nigdy wcześniej, choć plan zakładał, że wślizgnę się na noc do łóżka bliźniaków. Teraz cieszyłam się, że zostałam, a w zasadzie, że usnęłam obok Oskara, nawet nie wiedząc kiedy. Obudziłam się, kiedy nad ranem zaczął niespokojnie się miotać.

- Miałeś koszmar? – Chciałam się upewnić, próbując jednocześnie zacząć jakoś rozmowę.

- Mhm.

- Często je miewasz?

- Tylko w okresie przedświątecznym, nasilają się im bliżej świąt. W tym roku miałem tylko jeden, na początku grudniu, tuż przed poznaniem ciebie, a potem jak nigdy już ani razu.

Ponownie spojrzał na mnie w taki sposób, jakbym była jego aniołem, który go wybawił.

- Aż do teraz.

- Aż do teraz - powtórzył za mną tonem bez emocji.

- Opowiesz mi o tym, co ci się śniło? - zaryzykowałam. – Czy nie dasz rady?

Poprzedniego wieczoru Oskar nie był skory do zwierzeń i nie miałam mu tego za złe. Faceci za zwyczaj nie lubili mówić o sobie, a w szczególności, go to coś dotyczyło uczuć, czy trudnych przeżyć. Liczyłam tylko, że gdy lepiej się poznamy, otworzy się przede mną. Chciałam być dla niego oparciem i zamierzałam go o tym zapewnić.

Poruszającą się grdyka od razu zwróciła moją uwagę. Denerwował się, więc zamierzałam odpuścić, oznajmiając, że pójdę zrobić dla nas kawę, ale wtedy zaczął mówić.

- Zawsze śnię to samo. Jestem kilkuletnim chłopcem i budzę się w Boże Narodzenie w pustym domu. W pustymi i bardzo dużym domu – zaznaczył. - Nigdzie nie ma ani mojej opiekunki, ani mamy, ani taty. Wołam ich, ale nikt nie przychodzi, więc zaczynam przeszukiwać cały dom. Kiedy uzmysławiam sobie, że jestem sam, ściska mnie śmiertelne przerażenie, krzyczę, a potem płacze tak bardzo, że gile ściekają aż na moją koszulkę. W końcu zasypiam ze zmęczenia, po czym znowu budzę się i przeżywam ten sam koszmar ponownie, bo dom dalej jest pusty, a ja boje się, że zostanie tak już do końca świata. W salonie świeci się choinka, są pod nią prezenty, ale nawet się do nich nie zbliżam. Nie chce ich otwierać, bo jestem sam. Sam jak palec. Sam i głodny - mówił coraz szybciej i szybciej, aż w końcu ciężko było mi go zrozumieć. - Boję się, że tak już zostanie, że nikt po mnie nie przyjdzie, że na zawsze już będę sam.

- Ciii, ciii.

Objęłam jego twarz, zbliżyłam się do niej, chcąc odebrać od niego to okropne cierpienie, które trawiło go od środka. Dopiero po dłuższej chwili oddech mu się wyrównał, więc wróciłam do poprzedniej pozycji.

"Pierwsza Gwiazdka"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz