1. Ognisko

1.1K 29 17
                                    

Dzień mijał Will'owi bardzo przyjemnie. Rano Nico dał mu buziaka zanim ponownie poszedł spać, potem wygrał w konkursie na strzelanie z łuku (Kayla była dumna) a na koniec dziewczyna która wczoraj przybyła do obozu zemdlona, odzyskała przytomność. Normalnie żyć nie umierać.

Młody mężczyzna właśnie opatrywał ranę Malcolm'a, syna Ateny któremu bracia Hood/Stoll wykręcili kawał, gdy do infirmerii wszedł niski brunet.

- A-a....ałaaaa! Normalny jesteś?! - wykrzyknął pacjent. Solace wyjmował mu z nogi kolce jeżozwierza.

- Nie drzyj mordy bo zaraz ogłuchnę - odezwał się Nico Di Angelo podpierając ścianę naprzeciw łóżka nieszczęsnego chłopaka.

- Cześć Nico - uśmiechnął się błękitnooki. Biedny Malcolm myślał, że chwilę odetchnie bez bólu, widząc że lekarz zajęty jest uśmiechaniem się do syna Hadesa. Niestety się mylił. Will wyjął mu z nogi 3 kolce na raz. Szarooki (dop. Aut. zakładam że jest szarooki) wrzasnął z bólu a Di Angelo wybuchł śmiechem.

Blondyn pomyślał, że głos jego chłopaka jest najcudowniejszym dźwiękiem jaki w życiu słyszał. Ile razy powtórzył w głowie te myśl odkąd się zakochał? ...z 245 razy.

Po około pół godzinie Solace wypuścił Malcolma. Podszedł do bruneta podpierającego ścianę i go pocałował. Chłopak oddał pocałunek i przyciągnął ukochanego bliżej siebie trzymając za kark.  Sielanka trwałaby dłużej, gdyby nie koncha zwołująca na ognisko.

- Pójdziesz ze mną na ognisko? - spytał syn Apollina gdy wychodzili z infirmerii trzymając się za ręce.

- Wiesz, że nie lubię skupisk ludzkich - odparł niższy patrząc blondynowi w oczy.

- Wiem, wiem. Miałem nadzieję, że może dzisiaj się zgodzisz. - uśmiechnął się.

- Nie tym razem Solace. - Di Angelo cmoknął go w usta i poszedł do domku nr 13. Błękitnooki westchnął i z uśmiechem na ustach udał się na ognisko. Tam przywitał się z przyjaciółmi po czym zaczęli razem śpiewać i bawić się. W pewnym momencie na środek wyszła jedna z córek Afrodyty. Dziewczyna miała 14 lat, była więc młodsza od Nico i z tego co pamiętał, zadurzona w nim. Zaczęła obrażać go po łacinie. Will, który był lekarzem, znał łacinę. Jason, Percy i kilku obozowiczów również ją znało. Na koniec jednak przegięła:

- Nemo hic amat! Melius erit omnibus, si morieris!*

Jason i Percy wstrzymali oddechy. Chejron nie zdążył się nawet odezwać bo słoneczny chłopiec szybko wstał i opuścił zgromadzenie.


________________________

*nikt Cię tu nie lubi! Lepiej będzie wszystkim jak umrzesz!

Tłumaczyłam to więc nie jestem pewna czy to na 100% tak jest ale uznajmy że tak

Mam nadzieję że spodoba wam się ten mój wytwór. Jak nie, może to usunę. Ale nie dramatyzujmy na razie

Żegnajcie dzielni Herosi!

Miłość | SolangeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz