8. Pobudka

424 18 7
                                    

- Nico chodź na śniadanie.

- Nie.

- Nie możesz cały dzień przy nim siedzieć. Zadbaj o siebie.

- Nie.

- Ugh...proszę? Dla Willa?

- Ale Will...

- Nie ucieknie. Zjesz coś i wrócisz tu. A jak się obudzi to mu się pochwalisz i będzie szczęśliwy. No chodź. - namawiał go Jason. Nico po chwili pocałował wierzch dłoni syna Apolla szepcząc "wrócę" i wyszedł z synem Jupitera. Jego chłopak leżał nieprzytomny od dwóch dni.

Brunet wszedł z Grace'em do kantyny. Usiadł przy stole Wielkej Trójki i zaczął dziobać w jajecznicy.

- Jak Cię Will zobaczy to padnie. Zjedz coś porządnego albo dostanie zawału przez Ciebie - odezwała się Annabeth podchodząc. - widzieliście moją książkę? Tą o mitologii greckiej?

- Którą? Masz ich trzy - włączył się do rozmowy Percy.

- Tą niebieską.

- Nie widziałem.

- W ogóle kim jest ta dziewczynka z którą Will przyszedł? - zapytał Jason patrząc na śmiejącą się Lily Blake przy stole Hermesa.

Chase podążyła za nim wzrokiem.

- Will znalazł ją w hotelu Lotos. Nastawiła mu bark. Nieuznana - odpowiedziała.

- Will był w hotelu Lotos? - Nico podniósł głowę.

- Podobno. Jak się obudzi nam opowie.

- Panno Chase - zwrócił jej uwagę Chejron.

Córka Ateny usiadła przy swoim stoliku. Do stolika Wielkiej Trójki dosiadła się Hazel.

- zaspałam - usprawiedliwiła się i zaczęła jeść.

- Zjadłem - oznajmił jej brat. Wstał i wyszedł. Udał się do infirmerii. Syn Apolla patrzył na niego spod uchylonych powiek. Di Angelo szybko usiadł przy nim.

- Will, jak się czujesz? - zapytał.

- Tęskniłem Neeks - szepnął w odpowiedzi. Blondyn chciał pogłaskać go po policzku ale jego ręka ledwie uniosła się nad pościel. Zrezygnowany ją opuścił.

- Ja też Solass - delikatnie się uśmiechnął i złapał go za rękę. Wszedł Austin z szklanką napoju który wyglądał jak sok jabłkowy. Podał szklankę Nico.

- Wstałeś Will! To ekstra. A więc tak: masz 13 oparzeń na ciele, skręconą kostkę, złamane żebro i 10 szwów, po 5 na nogę i ramię - Lake uśmiechnął się. - Nicoś pomóż mu to wypić.

- Nie nazywaj mnie Nicosiem - warknął syn Hadesa i nakierował słomkę na usta Willa by ten mógł wypić napój bogów.

Niebieskooki wypił wszystko.

- Opowiesz swoją podróż? - spytał centaur wchodząc.

- Niech odpocznie - powiedział brunet.

- Czuję się dobrze Nico. - westchnął. - zgubiłem się w lesie. Gdy znalazłem pięść Zeusa, wpadłem w jakąś dziurę na dół, było tam ciemno. Leżałem na kościach w jakiejś rotundzie i skręciłem kostkę. Zaświeciłem i postanowiłem iść dalej, może znajdę wyjście. Z książki Annabeth wyczytałem że muszę być w labiryncie Dedala. No i szłem dalej aż weszłem do jakiejś sali gimnastycznej czy coś. Były tam 3 dziewczyny, później odkryłem że to empuzy. Jedna dziabnęła mnie w ramię, druga w nogę ale w końcu je pokonałem. - zastanowił się czy mówić że zemdlał. Percy by nie zemdlał. - i zemdlałem. Obudziłem się nie wiem kiedy. Potem napotkałem Knieję. Wybiłem sobie bark walcząc z nią a jej róg zamienił się w miecz.

- Czekaj, nie miałeś przy sobie żadnej broni? - zapytał z niedowierzaniem Austin.

- Miałem sztylet od Nica ale go wygiąłem pod dziwnym kątem - wymusił uśmiech. - no więc z tym nożem ruszyłem dalej. Zauważyłem jakieś drabinki. Wyszłem nimi na powierzchnię. Poszłem do jakiegoś hotelu, Lotos chyba... - Nico otworzył szerzej oczy - okropne miejsce. Były tam same dzieciaki z napewno dużymi wadami wzroku od tych ekranów monitorów. I ile tam było niezdrowego jedzenia...dałem zaprowadzić się do pokoju no i tam się ogarnąłem. Znowu zasnąłem, obudziłem się nie wiem kiedy. Poprosiłem pracownika hotelu o wodę i sałatkę - Di Angelo uniósł kąciki ust. - gdy wracałem do siebie, wpadłem Na dziewczynkę, 10-letnią. Nastawiła mi bark. To właśnie Lily. Powiedziała że uciekła Groverowi po tym jak nad nią pokazał się znak Apolla. Zgodziła się razem ze mną uciec.

- Polecieliśmy do Nowego Yorku. Wsiedliśmy do autobusu na Manhattan. W środku był taki człowiek, starszy pan. Ustąpiłem mu miejsca ale Lily spojrzała Na mnie, niemo błagając bym ją zabrał od tego faceta. Zdziwony wyciągnąłem do niej rękę a ten staruszek położył swoją na moim przedramieniu. Zabrałem szybko małą i kazałem pilnować plecaka. Ten gość dosłownie płonął. Stąd mam te oparzenia. Pokonałem go, szybko wyszliśmy z autobusu. Miałem w planach dojechać tu taksówką ale Lily przestraszyła się tego staruszka i zostawiła plecak w środku. Więc musieliśmy iść z buta. było super póki nie zaczęły gonić nas potwory. No, resztę to już możecie sobie wyobrazić. - zamknął oczy.

- Dziękuję, że byłeś na siłach nam to opowiedzieć. Teraz odpocznij - Chejron wyszedł.

Miłość | SolangeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz