Nico przechadzał się po obozie w poszukiwaniu swojego chłopaka. Zobaczył go przy domku Hefajstosa. Szybko udał się w jego stronę lecz im bliżej był, tym bardziej zwalniał. Oparty o ścianę swojego domku Jake Mason całował...całował się z przystojnym synem Apolla który opierał swoje dłonie po obu stronach głowy syna Hefajstosa. Jego serce pękło na milion kawałków.
- W-Will...? - zapytał drżącym głosem. Chłopak nie odpowiadał ciągle całując szatyna ale po minucie która dla Di Angelo trwała godzinę, oderwał się od niego.
- O, Di Angelo - powiedział tylko.
- C-co Ty robisz? - z trudem powstrzymywał się od łez.
- Całowałem swojego chłopaka póki nam nie przeszkodziłeś - odparł blondyn.
- Właśnie Di Angelo, znalazłbyś sobie kogoś a nie ciągle przystawiasz się do mojego - dodał Jake. Przyciągnął niebieskookiego za kark i znowu wpił sie w jego usta. Chłopak odwrócił się i wpadł na drugiego blondyna.
- Jason. - brunet nie powstrzymywał już łez. Pozwolił im swobodnie płynąć.
- Ty płaczesz? Ej ludzie, on ryczy! - ryknął ze śmiechem Grace. Wszyscy którzy to słyszeli zaczęli śmiać się razem z nim. Nico wszedł w cień. Czuł jak sie rozpływa. Czuł że staje się częścią cienia. Nie panował nad tym. Tym razem nie było koło niego słonecznego chłopca który mu pomoże.
Był sam.
-♡-♡-♡-
Syn Hadesa obudził się z krzykiem. Twarz miałą zlaną od potu i łez. Wstał i wybiegł z domku. Zwykle nie biegał do Willa po koszmarze ale teraz musiał. Musiał upewnić się, że to tylko sen. Po prostu musiał. Bo to było zbyt realistyczne jak na wymysł mózgu. Obóz tętnił życiem, było już po śniadaniu. Wbiegł do infirmerii. Zobaczył odwróconego tyłem do niego Solace'a. W momencie gdy ten się odwrócił, ciemnooki podszedł do niego i się w niego wtulił.
- hej skarbie, czemu jesteś w piżamie? - syn Apolla objął niższego.
Poczuł, że jego koszulka robi się mokra. Ujął twarz (pozornie) młodszego i kciukami starł łzy z jego policzków następnie delikatnie go całując.
- Nie płacz. Jestem - ponownie go objął i zaczął głaskać po plecach. Ciemnooki po kilku głębokich oddechów uspokoił się. Znowu poczuł się w ramionach Willa bezpiecznie. - lepiej?
- Mhm.
- Mam coś dla Ciebie - oznajmił z uśmiechem syn Apolla.
- Co? - odsunął się od chłopaka by móc na niego patrzeć. Blondyn poszedł do swojego gabinetu. Po chwili wrócił z Happy Mealem. Usta syna Hadesa wykrzywiły się w szerokim uśmiechu.
- Wszystkiego najlepszego słońce - niebieskooki podał ukochanemu pudełko i pocałował go w czoło.
- Wszystkiego najlepszego tesoro - odpowiedział. - kocham Cię.
- A ja Ciebie - uśmiech wyższego się powiększył.
- Też mam coś dla Ciebie - Nico zaczął jeść nuggetsy. - która godzina?
- prawie 12.
- A Ty co jadłeś?
- Sałatkę grecką. Wiesz że nie musisz mi nic dawać?
- Solass, to moja rocznica czy nasza?
- Nasza.
- A to oznacza, że Ty również dostaniesz coś ode mnie. Jasne?
- Jak słońce.
Di Angelo pocałował blondyna. Jego usta były takie ciepłe...całowali się delikatnie, ale z nutą pożądania. I co najważniejsze z miłością. Za każdym razem w swoich pocałunkach przelewali jak największą ilość pozytywnych uczuć względem drugiej osoby. To, wraz z wspólnie spędzonym czasem oraz drobnymi gestami sprawiało, że nie potrzebowali mówić sobie często te dwa słowa, które powiedzieli do siebie kilka minut temu.
- Moje gołąbeczki! - do infirmerii wpadł drugi obozowy lekarz, Yan. Chłopcy odskoczyli od siebie jak poparzeni rumieniąc się.
- Hej Yan. Co u mamy? - przywitał się Will.
- Dobrze. Słyszałem o twojej. Moje kondolencje
- Dzięki.
- Słuchaj, przyjechałem, więc możesz sobie zrobić wolne. Udanej rocznicy - powiedział syn Apolla z tajemniczym uśmiechem. Solace spojrzał na niego niepewnie po czym wstał.
- Chodź Nico - razem wyszli z pomieszczenia i udali się do trzynastki.
- Obiecałeś mi wyjaśnienia - przypomniał sobie brunet. Ubrał sie następnie siadajac na łóżku. Blondyn położył się na nim układając głowę na jego kolanach.
- Na ognisku ci wszyściutko wyśpiewam
- Solass chyba zapomniałeś że ja nie wybieram się na dzisiejsze ognisko
- Proszę? Dla mnie?
- ...niech ci będzie - przewrócił oczami.
- Będę grał - dodał z uśmiechem. Przyciągnął chłopaka do siebie i pocałował.
-♡-♡-♡-
Na ognisku nikt nie myślał o niczym złym. Wszyscy śpiewali pieśni i różne piosenki ciesząc się sobą. Traktowali się jak rodzina. Nico też czuł się jej częścią odkąd postanowił zostać w obozie w ten pamiętny dzień półtora roku temu, podczas którego Will Solace, syn Apolla, miał czelność opieprzyć jego osobę za nieodpowiedzialne podróże cieniem. I jeszcze zamknął go w obozowym szpitalu na trzy dni! Di Angelo dzisiaj wspomina te chwile z uśmiechem. Cieszył się, że nie był głupi w tamtej chwili i dobrowolnie poddał się woli blondyna. W innym wypadku, może by nigdy się nie zeszli. Miał tu przyjaciół, było mu dobrze. Zajął miejsce na ławce i uśmiechnął się do Annabeth naprzeciwko.
- Oł yeah bitch! Idzie Pan Słoneczko!!. - krzyknął grupowy domku 9. Syn Hadesa delikatnie się uśmiechnął. Był dumny ze swojego chłopaka. Tyle przeszedł i dalej potrafił się uśmiechać w zaraźliwy sposób. Solace zajął miejsce koło Di Angelo i zaczął grać. Ale nie starą pieśń Apollina która uleczała. Śpiewał piosenkę o nim. O Nicu Di Angelo. Brunet spłonął rumieńcem ale nie uciekł. Wiedział, że zrobi mu tym przykrość a poza tym dzisiaj była jego rocznica. I w dalszym ciągu nie otrzymał wyjaśnień.
Piosenka się skończyła. Blondyn klęknął przed włochem. Dzieci Afrodyty, Jason i Percy wstrzymali oddechy. Jake Mason uśmiechnął się.
- Neeks, chodziłem do Jake'a ponieważ zaoferował mi pomoc w tworzeniu piosenki. Nie jestem dobry w pisaniu, Austin robi to lepiej ale nikt miał nie wiedzieć. To niespodzianka. Przez przypadek mu się wygadałem, gdy znalazł się w infirmerii. A wtedy gdy wróciłeś a Jake wolał mnie na plażę, mieliśmy szukać odpowiedniego miejsca. Znaczysz dla mnie więcej niż dla Percy'ego niebieskie jedzenie i jestem gotów poświęcić wszystko dla Ciebie. Wkurzasz mnie, doprowadzasz do białej gorączki ale nie potrafię bez Ciebie żyć. - drżącymi rękoma wyjął z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem. - Nico Di Angelo, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem?
Brunet wstrzymał oddech. W oczach stanęły mu łzy. Wszystko teraz sklejało się w całość. Powoli pokiwał głową i wyszeptał:
- Tak.
Obozowy lekarz szeroko się uśmiechnął i założył pierścionek niższemu. Mocno go przytulił. Leci ryknął z radości. Razem z domkiem Hekate wystrzelili fajerwerki. Jason płakał. Percy płakał. Dzieci Afrodyty płakały. Nico płakał. Will płakał.
- Tak bardzo Cię kocham - szepnął Solace.
- Ja ciebie też - ciemnooki złączył ich usta w czułym pocałunku.
CZYTASZ
Miłość | Solangelo
AvventuraOpowiadanie o życiu Willa Solace z Niciem Di Angelo oraz masą przygód