17/12

70 11 34
                                    

     Odkąd tylko się obudziłem odkładałem otworzenie oczu jak najdłużej się dało. Czułem na sobie ciężar drugiego ciała, moją szyję łaskotały kosmyki przydługich włosów, a do twarzy docierał zapach słodkiego szamponu. Nie chciałem otwierać oczu, ponieważ dobrze wiedziałem co mnie czeka. Rzeczywistość czaiła się za rogiem, a wraz z nią odpowiedzialność za działania, które podjąłem dzień wcześniej. Nie miałem żadnej wymówki, choć usilnie starałem się jakąkolwiek znaleźć. Piliśmy alkohol, ale żaden z nas nie był pijany, dlatego jedyny pomysł, jaki pojawił się w mojej głowie natychmiast wyeliminowałem.

Nie miałem pojęcia jak będzie wyglądała nasza sytuacja po tym co zaszło. Baekhyun mógł być wściekły lub zrezygnowany. Byliśmy w takim miejscu kilkakrotnie. Pokłóceni trafialiśmy do łóżka, a następnego dnia decydowaliśmy się dać naszemu związku kolejną szansę. Nie została już żadna, którą mogliśmy użyć. Pula szans się wyczerpała. Wiedziałem, że tym razem żaden z nas nie wyciągnie karty " może nie musimy zrywać?" ponieważ od naszego zerwania nie minął dzień, a ponad dwa miesiące. Nauczyliśmy się żyć bez siebie nawzajem i mając w pamięci nasze kłótnie wiedziałem, że nie będziemy pakować się w to ponownie.

Więc co teraz?

Jak zakwalifikować to, co między nami zaszło? Nazwać to pomyłką? Nie chciałem określić tego w ten sposób. Nie uważałem tego za pomyłkę, a za coś, co powinniśmy brać pod uwagę od początku, choć żaden z nas tego nie zrobił. Wraz z Baekhyunem zawsze kładliśmy wszystko na doświadczenia cielesne. To coś, co nas godziło, uspokajało w chwilach kłótni czy zabawiało w nudzie. Stanowiło istotny fragment całej naszej relacji i myślenie, że nie będziemy czuli się podobnie było naiwne.

Powinienem był to przewidzieć.

W końcu otworzyłem oczy. Przez moment wpatrywałem się w sufit, aż w końcu zdobyłem się na obniżenie wzroku. Baekhyun spał spokojnie z zaczerwienionym policzkiem przyciśniętym do mojej klatki piersiowej. Jego nagie ramiona obejmowały moje ciało, a usta ocierały się o skórę z każdym oddechem, który brałem. Moja dłoń znajdowała się na wysokości pasa i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że kciukiem gładzę jego skórę. Natychmiast zabrałem rękę. Odłożyłem ją na moment i westchnąłem. Nie wiedziałem co powinienem zrobić, ale ucieczka w tym momencie nie była opcją.

- Baekhyun. - Mruknąłem podnosząc się na łokciach. Jego twarz zsunęła się nieco i prawdopodobnie to odczucie go obudziło. Nie musiałem powtarzać jego imienia, ponieważ ciemne oczy uchyliły się lekko i utkwiły na wysokości mojego obojczyka, aby chwilę później podnieść się wyżej. Tym razem zatrzymały się na mojej twarz. Nagie ciało zastygło, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Natychmiast przypomniałem sobie wcześniejsze słowa babci. Oczy Baekhyuna zawsze były błyszczące i niewinne.

- Oh shit. - Rzucił cicho, podnosząc się lekko na moim biodrach. Zaraz zdał sobie sprawę z tego jak roznegliżowana jest jego sylwetka, a kiedy to zrobił okrył się mocniej kołdrą, która nas przykrywała. Tym razem to ja zostałem odkryty, ale decydując, że nie ma to już znaczenia, pozwoliłem mu, aby zabrał okrycie i zsunął się na materac po mojej prawej stronie. Nasze zaplątane nogi otarły się o siebie, a ja przymknąłem oczy próbując zachować zimną krew w tej absurdalnej sytuacji.

- Jak się czujesz? - Zapytałem kiedy odsunął się wystarczająco, abym przestał czuć jego dotyk.

- W porządku, a ty?

- Też. - Odparłem siadając. Nie wiedziałem co powinienem więcej powinienem powiedzieć, więc po prostu skupiłem na nim swoje spojrzenie. Baekhyun przez chwilę patrzył na swoje dłonie, ale kiedy poczuł na sobie mój wzrok uniósł głowę. Nasze spojrzenia ponownie się spotkały, tym razem na zaledwie kilka sekund, zanim wybuchnął śmiechem tak intensywnym, że odchylił głowę do tyłu i ścisnął mocniej kołdrę.

Irreplaceable |ChanBaek|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz