Część 2

1.3K 10 4
                                    

Jezu, jak mi się kręci w głowie. Mogłam tego nie pić. Śmiałam się z Pawła a sama lepsza nie jestem. Na szczęście, udało mi się zabrać w drogę powrotną. Gdyby Oliwka nie pilnowała czasu to mogłoby być różnie. Chwała jej za to! Hmm... To ten przystanek? Cholera strasznie ciemno jest nic nie widzę. Tak, chyba tutaj. Jakoś udało się wysiąść, doskonale. To teraz prosta droga do...

Serce zabiło mi mocniej. O nie, pomyliłam przystanek. Miałam wysiąść na następnym a wysiadłam za wcześnie. No nic, trochę chłodno jest. No ale już dam radę jakoś kawałek przejść. Daleko znowu nie ma, a nie chcę budzić Marty. Przynajmniej się wybawiłam. Było super, tak samo nowa grupa. Trzeba kurczę korzystać, puki ma się czas, bo jak zaczną się pierwsze egzaminy to z domu w ogóle już nie wyjdę. Było kompletnie cicho. Po za dmuchającym wiatrem od czasu do czasu, to przy drodze nie było ani żywej duszy. No poza jakimiś panami siedzącymi na ławeczce... no pięknie, ja to mam farta. Może zignorują, proszę, proszę, proszę, proszę...

- O witamy młodą damę! A dama wie, że o takiej porze nie wolno po ulicach się włóczyć? My damę pięknie odprowadzimy.
- Nie dziękuję. Nie trzeba, bo już blisko jestem... - odpowiedziałam, siląc się na beztroski zarazem kulturalny ton.

- Naaalegamy! - Wykrzyknął jeden z nich. Usłyszałam tylko głośny rechot pijanych mężczyzn oraz dźwięk tłukących się butelek. Szkło rozleciało się na milion malutkich odłamków. Ruszyłam wolnym krokiem powoli do przodu, starając się nie dać po sobie znać, jak bardzo jestem zestresowana. Po pewnej chwili zorientowałam się, że dwóch z nich idzie za mną. Przyspieszyłam.

- Ok, Julka daleko nie masz... Dasz radę. Tylko sobie żartują... Cholerka, może pójdę inną drogą. Leśnym skrótem. Tak! Tam na pewno ich zgubię. Skręcę w ścieżkę, zrzucę buty i puszczę się biegiem, tak szybko jak aktualny stan mi na to pozwoli. Jestem na ścieżce...szybciej, szybciej... Czemu ona jest taka długa?! I czemu musiałam...

- Ha! Mamy cię! – Jeden z nich złapał mnie za ramię - Mówiliśmy, że koleżankę odprowadzimy. Skąd wracasz? Patrzcie jaka wystrojona. Patrz Mietek, nieczęsto masz okazję odprowadzać jakąś damę, co?

- Proszę mnie zostawić, naprawdę nie chcę kłopotów.. – Odpowiedziałam już lekko płaczliwym tonem. Już wiedziałam, że to nie skończy się dobrze.

- Nie no mowy nie ma! – Wyrechotał mężczyzna. 

Kolejne śmiechy rozległy się na ścieżce. Cholera no i co ja mam teraz zrobić? Boże, jak się boję. Niech to dobrze się skończy...

- Ale ty wiesz, że za eskortę się płaci... nie ma nic za darmo! 

Mężczyzna z nietrzeźwym wzrokiem, przejrzał Julką od góry do dołu i z uśmiechem na twarzy rozkazał:

- Ściągaj majteczki kochana, dzisiaj się zabawimy – wyszeptał, oblizując się obrzydliwie. Z wytrzeszczonymi oczami pobladłam jeszcze bardziej...

***

- Proszę Pani, Halo?? Znowu Pani odpłynęła... Możemy zrobić przerwę, jeśli ją potrzebujesz i porozmawiamy na inny temat, tak? Chcę, żebyś wiedziała, że jesteś tu bezpieczna i wspieram Cię z całych sił i jeśli coś się złego dzieje to możesz o każdej porze do mnie zadzwonić w razie problemów. I oczywiście wszystko co jest powiedziane tutaj, zostaje tutaj, więc proszę się o nic nie martwić. Chce Pani dalej kontynuować? 

Rozglądałam się po pokoju, siedząc na krzesełku obrotowym. Było całkiem wygodne. Rolety były spuszczone prawie do końca, wpuszczając do środka lekki promyk zachodzącego słońca zaś mnie zostawiając w pół mroku. Na ścianach powieszone było kilka obrazów, nic nadzwyczajnego, lecz dodających trochę takiego domowego nastroju i sprawiając, że pomieszczenie wydawało się odrobinę mniej surowe. Na biurku stała zapalona lampka, oświetlająca twarz mojej rozmówczyni.

- Dziękuję, ja.. Przepraszam. Zamyśliłam się trochę. – Odkaszlnęłam lekko, pozbywając się chrypki w głosie. – Chyba faktycznie powinniśmy zrobić przerwę. Prawdę mówiąc nie czuję się najlepiej. Najlepiej będzie, jeśli skończymy na dzisiaj.

- Dobrze, pamiętaj co ci wcześniej mówiłam. Oni dostaną za swoje a Ty będziesz się cieszyć szczęśliwym życiem. Jeśli będziesz miała jakieś wahania nastroju to nie bój się o tym mówić innym. Najgorsze co możesz zrobić to zamknąć się w sobie. Poinstruowałam rodziców co mają robić. Rozmawiaj z najbliższymi przyjaciółmi, gdy tylko Ci źle, dobrze? Proszę, tutaj jest recepta z lekami, które powinny pomóc. Wszystko dokładnie opisałam a w razie wątpliwości dzwoń. Widzimy się za tydzień – zakończyła z uśmiechem.

***

Zarzuciłam kurtkę na siebie, zabrałam torebkę i wychodząc z gabinetu, skinęłam mojej pani psycholog na pożegnanie. Minęły dwa tygodnie od tamtej feralnej nocy. Życie to jednak „zabawne" jest. Wszystko się układa i jest pięknie, żeby zaraz później wszystko legło w gruzach. Taak.. w gruzach to chyba odpowiednie określenie na mój aktualny stan. Czuję się pusta i jest mi źle. W nocy albo nie śpię, albo mam koszmary a na co dzień brak sił do czegokolwiek. Gdyby nie rodzice, Marta i moja doktor to nie wiem co bym zrobiła. Jestem rozbita i cały czas mam wrażenie, że znowu ktoś położy na mnie swoje brudne łapska. Czy można było tego uniknąć? – Wciąż rozpamiętywałam fragmenty tamtej nocy, nie co mgliste, ale jednocześnie tak bardzo wyraźne. Wiem jedno, nigdy tego nie zapomnę. Już na zawsze będzie to za mną chodzić niczym mój cień, wszędzie tam, gdzie ja. 

- Poczekam na Martę, bo powinna zaraz tu być. – Założyłam nogę na nogę i czekałam na nią przed wyjściem z budynku, lekko stukając paznokciem o oparcie fotela i spoglądając co jakiś czas na zegarek w telefonie.

Lustrzane Odbicie [ABDL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz