Część 8

613 4 1
                                    

Rozdział 3 – My Soul, Your Beats!
Obudziłam się rano nieco wcześniej niż zawsze co trochę mnie zaskoczyło. Po chwili
uświadomiłam sobie kilka spraw jednocześnie. Przypomniały mi się wszystkie przykrości dnia minionego. I to, że wskoczyłam prosto do łóżka ze zlaną pieluchą, a którą miałam przebrać od razu po wejściu do domu. Dało się już wyczuć lekko zapach amoniaku unoszącego się w powietrzu i potwierdzając jej nieświeżość w tym również moją. Druga sprawa. Zaspałam!!! Miałam wrócić na uczelnię dzisiaj! Jak mogłam zapomnieć o tymi nie nastawić budzika. Szybki rzut oka na telefon a tam kilka nieodebranych połączeń. No pięknie, brawo! Nawet to musiałaś zepsuć.

Wstałam i przeciągnęłam się rozlegle, aby dostarczyć skumulowaną energię każdej części ciała. No i co ja mam teraz zrobić? Teraz i tak już tego nie zmienię – zauważyłam. W sumie mam jeszcze nieobecności do wykorzystania w ramach normalnego uczęszczania. Po chwili przygotowałam sobie ubrania na zmianę i udałam się do łazienki, aby się oporządzić. Odpięłam rzepy pieluchy i wrzuciłam ją do mojego kosza. Ponownie ją zawijając w taki sposób, aby nie można ją było zobaczyć i nikt nie mógł się domyśleć. Chociaż teraz to i tak już wszystko jedno i bez znaczenia, bo pewnie zaraz cała klatka będzie o mnie wiedzieć –stwierdziłam z żalem. Zaś sama pielucha faktycznie była mocno mokra. Aż cud, że nic nie przeciekło, bo tego to już bym nie zniosła. Wzięłam szybki prysznic, bo czułam, że nie zasłużyłam na nic więcej. Przebrałam się w nowe ciuchy i tak już będąc gotowa, opuściłam łazienkę. Szybkie śniadanie i co dalej? – Pytałam siebie. Nie chcę marnować kolejnego dnia nie robiąc nic konkretnego. Może posprzątam mieszkanie, zresztą chyba teraz moja kolej. Będąc zajęta odkurzaniem, nawet nie zauważyłem obecności Marty, która ku mojemu zaskoczeniu, również została w domu. Dopiero kątem oka dostrzegłam jakiś ruch za sobą, który dosłownie mnie poderwał. Momentalnie serce zaczęło bić mi szybciej. Zatrzymałam odkurzacz. Byłam nieostrożna. Dzisiaj tak na luzie ogarniałam się po wczorajszej przygodzie a tak naprawdę mało brakowało, a wydałabym się ze swoim największym sekretem. Nieco zmieszana rzuciłam w jej kierunku:

- O cześć! To ty nie na uczelni?

- Hej, hej. W sumie to mogłabym zapytać Ciebie o to samo – sparowała mnie dosyć skutecznie. – Mi odwołali zajęcia a Tobie?

- A widzisz, też miałam coś odwołanego, jakiś wykład i o. Stwierdziłam...

- Stop. Dość tego! Przecież widzę, że mnie okłamujesz. Znamy się tyle lat to wiem, kiedy mówisz prawdę, a kiedy nie. Widziałam jak wczoraj wbiegłaś do mieszkania. Co się dzieje? – Zapytała z wyrzutem. Fakt znamy się nie od dziś. Więc to dlatego tak rzadko robimy przed sobą tajemnicę, bo każda zna się na wylot.

- A daj spokój, nie mam ochoty o tym mówić. Miałam niemiłą przygodę. Ot cała sytuacja, to wszystko. – Próbowałam się wywinąć, lecz zdawałam sobie również sprawę, że brzmi to niezbyt przekonująco.

- To chłodzi o problemy z Twoim moczeniem?

(Wymowna cisza) Było cicho jak makiem zasiał. Tylko nasze spojrzenia. Twarzą w twarz. Oko w oko. Moje przerażone, jej poważne jednak w pewnym stopniu też zmartwione, zaniepokojone.

- Słucham? – Udałam zaskoczoną, chociaż teraz to już widać całkowicie było, że te pytanie było jak nokaut z zaskoczenia, który z reguły załatwiał sprawę. Milion pytań kłębiło się w moim umyśle. Ale skąd i jak?! Przecież dobrze się ukrywałam. Nie mogła mnie widzieć, prawda? Przecież to było niemożliwe! Zaczęło mi się kręcić w głowie. Za kogo ona mnie teraz będzie mieć? Mój kolejny świat się zawalił...

- Juluś.. – Zwróciła się do mnie tak dawno nieużywanym zwrotem. Delikatnym, niemal wrażliwym i bardzo łagodnym. I może miłym? To właściwe słowo.. – Kogo ty chcesz oszukać, mnie? Nie jestem głupia, widzę co się dzieje. Jeszcze na początku nie miałam 100% pewności. Ale wczoraj jak wbiegłaś do pokoju, przez ułamek sekundy widziałam, że jest coś nie tak. Nawet ubrana jakoś inaczej niż zawsze. Nie jestem jakąś randomową osobą, która widzi Cię kilka razy w tygodniu – Odparła uśmiechając się w moim kierunku. Ku mojemu zaskoczenia, to nie był złośliwy uśmiech. – Od razu połączyłam fakty. Wiesz nie chciałam się wtrącać, miałam swoje podejrzenia, ale widząc, jak starasz się ukryć swoją małą tajemnicę przede mną, to tak strasznie zrobiło mi się Ciebie szkoda, że nie chciałam tego zepsuć. Tych wszystkich Twoich starań. Ale wiesz, popełniłam błąd, bo powinnam zareagować wcześniej. Widzę jak źle to znosisz i nie mogę tego tak zostawić! – Powiedziała do mnie, bacznie mnie obserwując. Ja sama stałam w milczeniu, słuchając z niedowierzeniem jej słów. Wypadała coś jednak powiedzieć.

- Słuchaj.. Wiesz... Ahhh dlaczego to jest takie trudne? Masz mnie.. Zgadza się, mam z tym problem i nie chciałam Ci o nim mówić. Co w tej chwili zaczynam trochę żałować. Ale nie chciałam wyjść na skończoną idiotkę, która nie potrafi nawet opanować swoich potrzeb fizjologicznych. Z wiecznymi problemami, z którymi nie potrafi sobie poradzić i pakietem wad...

- Oj Juluś, Juluś. Julusiu Ty mój – mówiła do mnie dalej zdrobniale. Teraz to już sama nie wiedziałam, czy traktuje mnie poważnie czy też sobie żarty ze mnie stroi. – Straszny głuptasek z Ciebie, wiesz? Czasem serio się zastanawiam, co ty robisz na tych studiach jeszcze.! O czym ty mówisz? Jakie wady? Jakie problemy? Znamy się już tak długo, tyle wspólnych przeżyć i wspaniałych chwil. Czy na dobre czy na złe, zawsze byłyśmy razem. Nie zamieniłabym tego czasu z Tobą na nic innego, za żadne skarby. Jesteś trochę jak moja siostrzyczka, której nigdy nie miałam. I akceptuję Cię taką jaka jesteś, teraz i na zawsze.

W tamtym momencie jak przez mgłę, widziałam wszystkie nasze przygody. Kiedy ona ratowała mnie, a kiedy ja ją. Nasze wspólne wypady na imprezy, do kina, uganianie się za chłopakami, trudne chwile w szkole, jak również każde wakacje jakie spędzałyśmy razem. Konwenty anime, przebieranki w ciuszki i za różne postacie oraz te podróże po kraju! Niesamowite koncerty ulubionych artystów i niezapomniane chwile spędzone przy filmach. Wszystko!

- Jak mogłabym Cię zostawić? Po tym wszystkim?! – Mówiła dalej. – Ty mnie nie zostawiłaś, gdy mnie dzieciaki gnębiły w szkole! Broniłaś mnie, jak lew przed wszystkimi możliwymi zboczeńcami ze starszych klas, którzy mnie zaczepiali i wyśmiewali z powodu moich hobby i mojej nieśmiałości. Właśnie, pomogłaś mi pokonać moją nieśmiałość! Nauczyłaś mnie, aby nigdy w siebie nie wątpić. Nigdy Ci tego nie zapomnę, uratowałaś mnie! Jesteś niesamowita Jula! Odważna i zaradna. Nawet w chwili, gdy byłaś w tym cholernym lesie, dałaś sobie rade. Nie poddałaś się. Ja na twoim miejscu to... no cóż pewnie by mnie tu już nie było. – Zaśmiała się - A to, że się teraz czasami zmoczysz, no cóż.... Młodsze siostrzyczki, już tak mają! Uważam to za słodkie i urocze. I jeśli tylko chcesz to mogę paradować w tych pieluchach razem z tobą, dla towarzystwa, abyś nie czuła się z tym wszystkim sama! I wiesz... Wiesz...

-I wiesz co? Kocham cię! – Szepnęła, patrząc mi głęboko w oczy i z uśmiechem na twarzy.

Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam tak jak zaczarowana, jeszcze nie do końca dotarły do mnie jej słowa. To nie mogła być prawda. To było zbyt piękne! Czułam, jak oczy robią mi się wilgotne. Po policzkach zaczęły spływać łzy, jedna, dwie... Po chwili rzuciłam się jej w ramiona, dziękując Bogu za taką przyjaciółkę. Aż westchnęłam pod nadmiarem wrażeń, czując niewyobrażalną ulgę i radość. Radości bowiem nie było końca.
Nie wierząc we swoje szczęście, uszczypnęłam się w rękę sprawdzając czy to może nie sen. Nie był. Jeszcze mocniej wtuliłam się w moją „sis", chcąc, aby ta chwila trwała jak najdłużej.

-Dziękuję, jesteś cudowna!

Lustrzane Odbicie [ABDL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz