Rozdział 2 – Droga, z której się nie wraca...
Udało się, powrót na mieszkanie odbył się bez większych niespodzianek. A jako, że było już ciemno to i cały swój ekwipunek przeniosłam bez większych problemów i ciekawskich spojrzeń. Marta też nic nie zobaczyła, zdziwiła się tylko trochę, że aż tyle tego mam. Od razu po wejściu udałam się do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Czułam, jak serce bije mi mocniej. Zaczęłam powoli rozpakowywać „nowe zakupy", ostrożnie przeglądając każdy z nich. Dobra, wszystkie leki są wraz z ich dawkowaniem – powiedziałam sobie w duchu, odkładając je w bezpieczne miejsce. Zostało tylko jedno... Mój wzrok powędrował na wielką paczkę pieluch. A tam wielką, była OGROMNA. Nie, nie jestem jeszcze na to gotowa, aby się z tym zmierzyć. Zarzuciłam na nią koc i poszłam do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia. Chociaż wcale głodna nie byłam. Wmuszając w siebie kanapeczkę, patrzyłam, jak Marta krząta się po swoim pokoju. To chyba był ten moment, w którym robisz wszystko, aby tylko się nie uczyć. Klasyka. Spostrzegła, że ją obserwuje to wymieniłyśmy się machnięciami ręki. Hmm... to teraz szybka kąpiel i leki. Wróciłam do pokoju i zabrałam ubrania na przebranie. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Nie ma nic lepszego niż gorąca kąpiel po całym dniu. Najchętniej tobym tam stała i stała. Najlepszy sposób, aby zmyć ten cały brud z siebie oraz trochę się zrelaksować. Mogłabym przysiąc, że czuję jak każda kropla wody spływa po moim ciele, zmywając ze mnie brud i pot. Czułam je niemal wszystkimi zmysłami. I pewnie zostałabym tam drugie tyle ile przeważnie potrzebuję, gdyby nie to, że rachunki za wodę i tak mamy wysokie, więc trzeba się hamować. Opuściłam kabinę prysznicową, owijając się szczelnie ręcznikiem. Zaczęłam nieśpiesznie rozczesywać swoje włosy, patrząc na siebie w lustrze. Jeden ruch za drugim. Nie chciało mi się z nimi nic więcej robić. Ostatni raz się stroiłam w dniu, w którym miałam iść na spotkanie integracyjne – przypomniałam sobie. W dniu, w którym zmieniło się wszystko. Wyciągnęłam dłoń przed siebie w stronę lustra. W stronę swojego odbicia, swojej drugiej Ja, tak jakbym chciała ją dotknąć i pocieszyć. Bo wydawała się tak krucha i delikatna. Zawieszona gdzieś w czasie, między przeszłością a teraźniejszością. Wyglądała na taką, co potrzebuje, aby ktoś ją przytulił, obronił. Samotną i opuszczoną. I ze wszystkimi problemami. Poleciały, pierwsze krople goryczy i nienawiści do całego świata. Powoli opadały, spływając w dół po jej młodej twarzyczce, jeszcze do nie dawna uchodzącej za dziecięcą. I pewnie można by było je pomylić z kroplami ze wcześniejszego kąpania, to najprościej rzecz ujmując nimi nie były. Nie tej nocy. Próbowałam się uśmiechnąć, lekko otwierając usta i pokazując ząbki, ale średnio wyszło. Jak zawsze.***
Zorientowałam się, że stoję i wpatruję się w lustro już tak od dłuższego czasu. Trochę jak za dotknięciem magicznej różdżki, ocknęłam się i wróciłam do świata żywych. Umyłam szybko mokrą od łez twarz i na koniec wytarłam. Tak, to było oczyszczające.. – Stwierdziłam, ubierając się i wychodząc z łazienki. No dobrze, już najwyższa pora stawić czoło pieluszkom. Tylko jak się do tego zabrać? Upewniając się, że drzwi do pokoju są zamknięte, zrzuciłam koc przykrywający paczuszkę, jednocześnie biorąc je w ręce. Zawsze lubiłam rozpakowywać różne nowe rzeczy. Czy to nowo kupiony telefonik? Super! Nowy zestaw zapakowanych lakierów do paznokci? Ekstra! Uwielbiam ten zapach nowości. I pewnie z tym byłoby całkiem podobnie, gdyby nie kilka różnic. Chociaż pewna ekscytacja była to niestety mieszało się to ze strachem i poczuciem obowiązku. Rozerwałam górną część opakowania. Moim oczom ukazało się dziesięć równo położonych obok siebie pieluch.
Wolnym ruchem wyciągnęłam jedną z nich. Od razu dało się poczuć w powietrzu lekką woń sklepu zielarskiego. Nic mocnego, ale jak najbardziej wyczuwalne. Gdyby nie to, to można byłoby je sklasyfikować jako całkowicie bezzapachowe. Ujęła mnie też ich wielkość. Już wcześniej wiedziałam, że nie są małe. Dostałam rozmiar M, ale mimo wszystko dalej wydawały się okropnie duże. Ok, co teraz? – Zdałam sobie sprawę, że nie wiem jak się je zakłada. Wbrew pozorom to nie jest takie proste, gdy robi się to pierwszy raz. Niby są tutaj jakieś rysunki pomocnicze, ale nie jest to szczególnie zbyt pomocne. Internet! Chwila szukania.. i jest! Dla zapamiętania wszystkich szczegółów obejrzałam na wszelki wypadek filmik instruktażowy dwa razy.
Ponownie wzięłam ją do ręki i rozłożyłam po całej długości. Miałam też wcześniej przygotowany puder. Było mi strasznie gorąco. A serce to myślałam, że mi wyskoczy. Położyłam się na łóżku, zsunęłam moją nocną piżamę do kolan a następnie wsunęłam pieluchę pod pupę, starając się ustawić ją równo pod sobą oraz dopasować. Nie była to najwygodniejsza pozycja, lecz miałem już połowę za sobą. Z każdym jej szelestem, bałam się, że ktoś mnie usłyszy i domyśli się prawdy. Jednak kontynuowałam dalej. Jak mus to mus. Dół miałam całkowicie wygolony, bo nie lubię mieć tam włosków na dole. Strasznie mnie one drażnią, więc golę je regularnie, tak dla własnej wygody. Odkręciłam posypkę i zaczęłam nią posypywać moje miejsca intymne. Rozniósł się w powietrzu słodki zapach dziecięcego pudru, którego tak dawno nie używałam. No proszę, nie sądziłam, że tak szybko do siebie wrócimy – zauważyłam, rozprowadzając go po sobie i delikatnie go wcierając w skórę. Gdy już miałam ogarnięte puderkowe sprawy to przyszła kolei na następny etap.Wzięłam przednią część pieluszki i ułożyłam ją w pozycji gotowej do zapięcia. Przytrzymując ją jedną ręką, zaczęłam odklejać rzepy. Jakie to głośne! – Westchnęłam. Dwa z lewej, dwa z prawej. Jeszcze tylko ostatnie poprawki, lekko wyrównać.. Tu naciągnąć i gotowe. Pierwsze wrażenie? Jakie to mięciutkie! Szczerze byłam zdziwiona, że to coś może być tak wygodne. Jasne czułam się dziwnie i ograniczało mi to trochę ruchy, ale swoją miękkością mnie te pieluchy powaliły. Materiał dobrze (może nawet zbyt dobrze, bo było trochę sztywno tui tam) przylegał do mojego ciała i nic nie odstawało. Niemal jakby były dla mnie stworzone. Jak na pierwszy raz to chyba poszło mi całkiem nieźle – stwierdziłam do siebie, powoli wstając i ruszając w stronę lustra. Już tylko idąc, czułam, jak mam szeroko między nogami, coś jakby chodzić z kocem między nogami. Szłam tak czując się trochę niezdarnie i trochę tak jakbym uczyła się na nowo chodzić.
Z innej perspektywy mogłabym wyglądać na osobę, udającą nie wiem kogo, może kaczkę? Stanęłam przed lustrem w moim pokoju i zobaczyłam siebie w całej okazałości. I o to cała ja!– Szepnęłam do siebie z rezygnacją, widząc 19-letnią dziewczynę w piżamowej koszulce wraz z ogromnym, wystającym pampersem. Jeszcze tylko kokardka na włosy i smoka brakuje i o... wypisz, wymaluj #nic_się_nie_zmieniłaś_challenge można uznać za otwarty. No nic, pora zakończyć ten okropny dzień. Jeszcze tylko leki i do spania. Długo nie mogłam zasnąć, przekręcałam się z boku na bok, czując pieluchę na tyłku. Było to coś nowego dla mnie, coś innego od tego co miałam na sobie od zawsze. To nie tak, że było mi niewygodnie. Sama świadomość, że miałam ją na sobie, nie pozwalała mi zasnąć. No i było mi w niej najzwyczajniej gorąco. Odkrywałam się na chwilę, po to żeby za chwilę się przykryć. W dodatku różne myśli chodziły mi po głowie z ostatnich dni. Dopiero, gdy moje leki zaczęły działać, pogrążyłam się we śnie.
CZYTASZ
Lustrzane Odbicie [ABDL]
Short StoryJulka to młoda dziewczyna, która aktualnie mieszka ze swoją przyjaciółką w wynajmowanym mieszkaniu na obrzeżach miasta. Jest studentką I roku studiów, na które się niedawno dostała. Właśnie wkracza małymi krokami w dorosłe życie, które szykuje jej w...