Głupia ja, zapomniałam o korkach o tej godzinie. I trasa, którą jestem w stanie pokonać w ciągu 15 minut, pokonuję w czasie nawet i godziny. Niedobrze, oj niedobrze. I może nawet nie byłoby tak źle, gdyby nie było tak bardzo źle. Brawo Jula, co za błyskotliwa myśl! Jak byłaś taka kozak dziewczyna to teraz też nią bądź. – Mruczałam do siebie, zła na siebie, że nie rozegrałam tego jakoś inaczej. Do mieszkania jednak nie było już daleko, więc miałam nadzieję zdążyć na czas. Niestety z każdym zakrętem, walka była coraz mniej wyrównana. Wytrzymaj, wytrzymaj, wytrzymaj! – Krzyczałam wewnętrznie. Jeszcze ten zatłoczony autobus, że nie dało się nawet oddychać, bo każdy stał niemal na każdym. Miejsca było tak mało, że w zasadzie, każdy kto chciał wejść to wolał poczekać na następny. Powoli zaczynały się wyłaniać znajome bloki z okolicy, w której mieszkałam. Muszę skupić się na czymś innym. Może posłucham muzyki? Nie, to nie jest dobry pomysł, zbyt trudno dostać się teraz do słuchawek. Jeszcze tylko kawał.. aaaaahh, przeklęty autobus gwałtownie zahamował. Mało brakowało i bym niewytrzymała. Dosłownie na krawędzi. Kurczę, niby tak blisko a tak daleko. Zobaczyłam, że autobus zatrzymał się na przystanku, na którym wysiadam. Przebijając się przez tłum ludzi, udało mi się jakoś wyjść.
Ruszyłam wolnym krokiem do przodu, kierując się w stronę domu. Przeszła mnie kolejna ciężka fala, kończąca się ukłuciem w brzuchu. - Proszę, wytrzymaj jeszcze trochę –piskliwym głosem rzuciłam, robiąc krok za krokiem. Ahhhh jak ciężko! Obiecałam sobie, że nie będę korzystać z moich pielucho-majtek z własnej woli, w pełni świadomie przynajmniej, one miały służyć tylko do sytuacji awaryjnych, takich, których nie mogłam kontrolować. Tak, żeby uniknąć takich wpadek, jak u Marty w pokoju. No i oczywiście na noc. A tak po za tym, to nie miałam zamiaru z nich korzystać. W żadnym wypadku. Jestem dorosłą kobietą i świadomie nie będę robić pod siebie! Nadeszła kolejna fala, która testowała moją wytrzymałość. Na szczęście z godnością ją odparłam. Pełna nadziei i optymizmu ruszyłam przed siebie, widząc już klatkę schodową Sama niedowierzając swojemu szczęściu niemal już biegłam. I się udało. Prawie.
W chwili, gdy doskakiwałam do drzwi, ktoś z zewnątrz wychodził i nagle je otworzył. Stało się to tak szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy wylądowałam na ziemi. Walka była już jednak skończona. Ta krótka chwila, tej jeden moment nieuwagi wystarczył, aby moje wszystkie starania przypłacić mokrą pieluszką. Jednocześnie zaskoczony sprawca nieszczęścia, kobieta z dzieckiem, przepraszała mnie za całe zajście, nie zdając sobie sprawy z tego co się tu teraz odgrywa. Siedząc na swoim wypchanym pupsku, czułam jak popuszczam. Próbowałam to jeszcze zatrzymać, ale było już zdecydowanie za późno. Pochłonięta i zaangażowana „spektaklem" nawet nie zwracałam uwagę na oddalającą się kobietę, która dziwnie się jeszcze patrzyła przez jakiś czas. Czułam jak mokre gorąco uderza we mnie. Doznawałam niezwykłego ciepła, które zaczynało się gromadzić między moimi nogami i które powodowało, że pielucha robiła się grubsza. Z każdą sekundą pieluszka pęczniała pod nadmiarem moczu, robiąc się coraz większa i większa. I gdy już myślałam, że to koniec to nadeszła kolejna fala gorąca, moczyłam się więc dalej. Uczucie, które mi wtedy towarzyszyły, były nie do opisania. Trzymając już do samej niemożliwości utrzymania i zwalniając blokadę, poczułam mega ulgę i wyluzowanie. W dodatku mimo uczucia ciepła i wilgoci w okolicach intymnych, czułam, że nic nie przeciekło, że cała zawartość została ze mną, przy mnie.
Było to dziwne uczucie i znajome tylko tym, co choć raz spróbowali się załatwić w ten sam sposób. Teraz miałam jeszcze bardziej grubo między nogami niż zazwyczaj. W dodatku pieluszka zaczęła się odznaczać swoim kształtem, ukazując jej delikatny zarys, oznaczający nic innego jak to, że jest już pełna. Nagle dotarło do mnie to co zrobiłam. Zderzyłam się z rzeczywistością, którą nie potrafiłam zaakceptować. Niech to diabli! Nie wytrzymałam przez nią! To takie nie sprawiedliwe! Przecież to nie moja wina, prawda? Gdyby nie ona to zdążyłabym na czas, tak? – Miałam wątpliwości, ale w tej chwili najważniejsze było wrócić jakoś niepostrzeżenie do domu i się przebrać.
Otrzepałam ręce z brudu i próbowałam wstać, co łatwe nie było w pełnej pieluszce, która też lekka już nie była. Otworzyłam drzwi do klatki schodowej i wcisnęłam przycisk przywołujący windę. Jedzie. Z 5 piętra, ale jednak jedzie. Odczekałam chwilę i zaraz weszłam do środka, wciskając guzik odpowiadający za moje piętro. Ohh no pośpiesz się! W między czasie winda leniwie wlekła się na górę po to, aby zatrzymać się na pół piętrze. Do środka weszła pani w podeszłym wieku. Typowa starsza kobieta, na bank czyjaś babcia, co pół dnia spędza wyglądając przez okno a drugie pół na plotkowaniu o tym jak to w dzisiejszych czasach ta młodzież jest niewychowana. Wielu powie spotkania z taką osobą sprowadzają się do tego, jakby lustrowała Cię od góry do dołu i która jest zawsze ciekawska wszystkiego i wszystkich.
Nie odezwałam się do niej ani słowem, było mi zbyt głupio z powodu mokrego pampersa, a w dodatku próbowałam nie rzucać się w oczy. Niestety się nie dało, wypełniona pielucha była aż nazbyt widoczna, o czym sama się przekonałam widząc siebie w swoim lustrzanym odbiciu. Zaraza, przesadziłam! Tylko ślepy by nie zauważył. Jej wzrok w tamtym kierunku, również mnie w tym przypadku utwierdził, że nie tylko ja ją widzę. Była ze mną w tej windzie już do samego końca. Gapiło się to wstrętne babsko w tamte miejsce.
Cała zaczerwieniona, udawałam, że jestem zajęta przeglądaniem Internetu w komórce, niestety nie pomagało. Na szczęście byłam już na końcu mojego cierpienia, marząc, aby zapaść się pod ziemię. Drzwi się otworzyły a ja w pośpiechy rzuciłam się niezgrabnie do przodu, aby rozpaczliwie zniknąć z pola widzenia. Wścibska, starsza pani jednak musiała coś powiedzieć. Rzuciła do mnie złośliwie – Oj, chyba coś dzisiaj mokro mamy. A nie zapowiadało się na deszcz – uśmiechając się wrednie w moim kierunku, odjechała. Wiedziała, że trafiła w punkt. Czuły punkt. To jednak już było za dużo dla mnie. Taaaaaaki wstyd! –Czułam rozgoryczenie a moje uszy płonęły. Trzęsącymi się dłońmi otwierałam drzwi a pod oczami zbierały się łzy, powoli spływając sobie w dół. To takie nie fair!
Niemal wbiegłam do pokoju nawet nie upewniając się, czy jest ktoś w środku. Trzasnęłam drzwiami i rzuciłam swój plecak w kąt. Podeszłam szybko do szafy i wyciągnęłam swojego misia. Tego misia, którego podarowali mi znajomi na 18 urodziny i tego, którego miałam wyrzucić do kosza. Jednak rodzice mnie powstrzymali, mówiąc, że jeśli kiedyś będzie mi bardzo w życiu źle to może będę go kiedyś potrzebowała. I mieli cholerną rację. Odszukałam go wśród stosu książek. I jest! O to on Pan Miś*. Chwyciłam go lekko niedowierzając, nie mogąc uwierzyć, że ten moment przyjdzie tak szybko. Następnie biegiem wskoczyłam w swoje łóżeczko, zakrywając się cała kołdrą i tak sobie płakałam ze wstydu i poniżenia. Zalana łzami, wtulona w misia, użalałam się nad wszystkimi okropnościami świata. Po chwili umęczona i z żalu, usnęłam...
*Pan Miś w tym wypadku synonim dla rzeczy dających nam radość i ratujących nas przed wszystkimi problemami świata złego. Stosować zamiennie z przedmiotami takimi jak ulubiony kocyk/poduszka/przytulanka/smoczek bez których nie możemy zasnąć. Bohater na jakiego nie zasługujemy, ale jakiego potrzebujemy.
CZYTASZ
Lustrzane Odbicie [ABDL]
ContoJulka to młoda dziewczyna, która aktualnie mieszka ze swoją przyjaciółką w wynajmowanym mieszkaniu na obrzeżach miasta. Jest studentką I roku studiów, na które się niedawno dostała. Właśnie wkracza małymi krokami w dorosłe życie, które szykuje jej w...