Część 6

869 5 0
                                    

- Halo Jula! Julka?! Żyjesz? Nic ci nie jest?

Po chwili dotarło do mnie, że znowu na „chwilę" zniknęłam. Popatrzyłam w kierunku wołającej mnie Marty. To co zobaczyłam nie spodobało mi się. Na jej twarzy malował się szok i przerażenie. Widać, że wystraszyła się nie na żarty.

- Tak żyję, wszystko w porząd.. - Próbowałam odpowiedzieć.

- Jakie w porządku?! Rozbiłam butelkę a ty od razu zrobiłaś się blada jak ściana i zaczęłaś wrzeszczeć. To nazywasz w porządku? Tak się wystraszyłam! To przez tą cholerną butelkę. - Przepraszam Cię, nie chciałam jej rozbić. Na pewno nic ci nie jest? - Zapytała jeszcze na końcu.

- Tak, jest ok.. Nie martw się to nie twoja wina. To tylko... - W tej chwili zorientowałam się, że coś nie gra. Czułam wilgoć. Coś za mokro było. Spojrzała szybko w dół i zobaczyłam mokrą, okrągłą plamę na spodniach. Cholera, niedobrze! - To tylko.. Był wypadek. To, że rozbiłaś butelkę. Każdemu mogło się zdarzyć a to, że tak zareagowałam, no cóż sama rozumiesz, że w ostatnim czasie kolorowo nie było. Ale nic się nie martw, jest okay -Dodałam, siląc się na beztroski ton, jeszcze trzęsąc się trochę po ostatnim ataku. Miałam tylko nadzieję, że nie zobaczyła plamy.

- Wiesz, chyba już pójdę do siebie. Odpocznę trochę i położę się spać. Dzięki za mile spędzony wieczór - Mówiąc to, powoli się wycofywałam. Starałam się zakryć spodnie jak najbardziej się dało. Wiedziałam, że nie kupiła tego całkowicie, ale w tym momencie najważniejsze było opuścić jej pokój z resztkami godności, które mi pozostały i przebrać się. Gdy tylko znalazłam się u siebie, od razu zamknęłam drzwi. Ciężko dysząc, oparłam się o nie, powoli zsuwając w dół. Jaka ulga! Jakoś dotarłam. Właśnie, „jakoś" to najlepsze określenie w zaistniałej sytuacji. Kompletnie nie wiedziałam co się tam stało. To był najsilniejszy atak jaki miałam do tej pory. Miałam momenty, że na chwilę się zamyśliłam i straciłam kontakt z rzeczywistością, ale to było całkowicie co innego. To było szaleństwo. Moje nocne koszmary w ogóle się do tego nie umywają. I jeszcze ta przemoczona bielizna. Co tu się do cholery wyprawia!? - Wewnętrznie krzyczałam. W nocy jeszcze jestem w stanie to zrozumieć i jako tako zaakceptować na jakiś czas. Ale to się robi gorzej i gorzej! Spojrzałam przed siebie, próbując się opanować. Potrzebuję prysznica! Wzięłam ubrania na przebranie i ruszyłam do łazienki.

***

Kąpiel poszła szybko i przyjemnie. No i najważniejsze, bezproblemowo. Uporałam się z mokrymi ubraniami i wróciłam do pokoju. Prawie gotowa do spania. Prawie. Wyciągnęłam z szafy moje ukryte pieluchy. Zabrałam ze sobą cały mój „super" zestawik dla dorosłych i „zaradnych" kobiet w moim wieku. I zaczęłam całą zabawę od nowa. Tym razem poszło nieco szybciej. Rozciągnęłam ją i wsunęłam pod tyłek. Mając już trochę doświadczenie mogłam to zrobić sprawniej. Popudrowałam się posypką dla dzieci we wszystkich ważnych miejscach a następnie oderwałam rzepy, przymierzyłam i zapięłam ją. Znów dało się w powietrzu poczuć miły zapaszek i świeżość. Oraz znajomą grubość między nogami. Solidnie przylegającą do mnie ze wszystkich stron. Wstałam, wzięłam swoje lekarstwa i poszłam spać.

***

Ranek okazał się wyjątkowo rześki. Jako że zapomniałam na noc zamknąć okno to w pokoju było całkiem chłodno. Obudziłam się wypoczęta jak nigdy. Zobaczyłam, jak przez roletę wpadają promyki słońca, które próbują się dostać do wnętrza pomieszczenia. Nieco leniwie przeciągnęłam się i wstała z łóżka. Pielucha tym razem okazała się sucha ku mojemu zaskoczeniu. Miła niespodzianka. Będąc już trochę przyzwyczajoną do „ciężaru" przylegającego pampera i „kaczkowatego" chodu, ruszyłam w kierunku szafy z ubraniami, aby przebrać się w jakieś ciuchy na dzień. Pozostał dylemat. Co mam zrobić z pieluchomajtkami? Były na rzepę, więc wiedziałam, że jak je ściągnę to już raczej ich nie założę. Z drugiej strony bałam się powtórki z wczoraj. Nie chciałam się publicznie ośmieszyć. Wybrałam najbezpieczniejsze i najbardziej logiczne rozwiązanie. Zostawiłam je tak jak są. Nie wiem jakie niespodzianki przyniesie mi dzień, więc na razie nie będę ich ściągać. Po za tym musiałam dzisiaj spotkać się z dziewczynami z grupy i pomóc w projekcie. Tym bardziej, że od poniedziałku wracam na studia. Skończyło się moje zwolnieni lekarskie. Musze wrócić do normalności.

Lustrzane Odbicie [ABDL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz