795 60 77
                                    

Po wszystkich wydarzeniach z całego niezwykle długiego dnia zarówno Dabi, jak i Tomura spali twardo przez całą noc, a nawet dłużej, do czego może tylko w niewielkim stopniu przyczyniły się po dwa drinki na głowę, które zaproponował sam Shigaraki. Na lepszy sen, powiedział. A Dabi się zgodził bez wahania, bo po ostatnich przeżyciach spodziewał się, że noc mogłaby nie należeć do tych najprzyjemniejszych. Niby nie śniły mu się żadne koszmary, tak właściwie to mógł się poszczycić, że nigdy nie śniło mu się nic, a przynajmniej nic co by pamiętał po obudzeniu, ale wolał nie ryzykować.

Ostatecznie napili się obaj i poszli spać jedynie lekko zamroczeni grubo po trzeciej w nocy. Alkohol uporał się z ewentualną bezsennością aż za dobrze. A może to w połączeniu ze stresem i zmęczeniem powalił ich tak, że żadne nie obudziło się ani kiedy wstało słońce, ani kiedy w domu zaczął pojawiać się pierwszy ruch, ani kiedy Kurogiri wszedł do pokoju Tomury, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku, bo chłopak nie przyszedł na śniadanie.

I może gdyby starszy ochroniarz nie był tak zszokowany (widząc ich razem, przytulonych do siebie, jak dzieci albo ewentualnie idealne bezgranicznie zakochane pary w popularnych, słodkich do porzygu serialach), ucieszyłby się bardziej, że Tomura w końcu się tak do kogoś zbliżył. Teraz raczej przemknęło mu przez myśl, że sami będą zaskoczeni, kiedy się obudzą, sytuacją, w której się znaleźli. Uśmiechnął się pod nosem i zamknął cicho drzwi do pokoju Tomury, samemu przypominając sobie swoje młodzieńcze czasy, które niestety dawno miał już za sobą.

W każdym razie, żeby kryć swojego młodego podopiecznego, zdecydował się powiedzieć All For One'owi, że Shigarakiego nie ma.

***

Jakieś trzy godziny po tym, jak niezbyt uradowany pan domu pojechał razem ze Spinnerem do siedziby Yakuzy (ponieważ termin wielkiej premiery innowacyjnych specyfików Kaia miał nastąpić już niedługo), najpierw Tomurę, a dopiero później Dabiego, obudził dzwoniący telefon. Zaspany Shigaraki z wielkim trudem ogarnął otaczającą go rzeczywistość na tyle, żeby wymacać komórkę na szafce przy łóżku i odebrać połączenie i nawet przyjemnie się zaskoczył, kiedy okazało się, że miał tyle rozumu wczorajszej nocy, aby podłączyć sprzęt do ładowania.

— Dobrze, że przynajmniej telefon odebrałeś. Nie dość, że sam z siebie nie napiszesz, żeby się dowiedzieć, co u starego przyjaciela, to jeszcze ignorujesz moje wiadomości? — głos po drugiej stronie słuchawki był rześki i wypoczęty, zupełne przeciwieństwo tego, jakim operował Tomura.

— Jakie wiadomości, do licha?

Shigaraki przekręcił się w ramionach Dabiego, ale kiedy okazało się, że poplątana kołdra może utrudnić mu wstanie z łóżka, po prostu odłączył kabel ładowarki i rzucił go na podłogę. Teraz sam mógł się znowu wygodnie położyć.

— Kto dzwoni? — mruknął Dabi, przecierając zaspaną twarz dłonią. Zerknąłby na zegarek na szafce, ale był aktualnie tak ustawiony, że nic nie można była z niego odczytać. Shigaraki przyłożył palec do ust, pokazując wyższemu, aby przez chwilę był cicho.

— Wysłałem ci kilka esemesów, ale słyszę, że jesteś zajęty — odparł Compress, a z jego głosu aż sączył się cwany uśmieszek. Oczywiście już wcześniej domyślał się, że Tomura kogoś ma, ale jednak przyłapanie go, dawało satysfakcję. Zupełnie jak jakiejś hienie dziennikarskiej, która dopiero co zwęszyła gorący niuans.

— Może i jestem. Co się stało? — Shigaraki wolał nie dać przyjacielowi czasu, aby zdążył wpaść na pomysł zagłębiania się w prywatę.

— Musimy pogadać. O interesach.

Zastawiony || ShigadabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz