626 50 39
                                    

Gdyby był u siebie, na pewno nie zastanawiałby się ani chwili, tylko wyszedł, głośno trzaskając drzwiami, ale teraz nie mógł sobie na to pozwolić. Nie, kiedy był w siedzibie Yakuzy na oku Kaia, nie może dopuścić do zachowania, które Dabi bez ogródek określiłby jako dziecinne. Zamiast tego wyszedł z pokoju Chisakiego po bardzo długiej, mozolnej, ale i pełnej wzajemnych docinek rozmowie, spokojnie i z klasą nawet się za siebie nie oglądając.

Stanął na korytarzu i utkwił swój wzrok w czekającym tam na niego Spinerze. Dzisiejsza rozmowa z szefem Yakuzy miała obejmować ścisłe plany dotyczących ich działalności oraz procesu dystrybucji nowych środków, dlatego ludzie postronni (jak w tym przypadku ochroniarze Tomury) mieli poczekać przed pokojem. Ochroniarze, bo tym razem z Shigarakim przyjechało dwóch. Jednak teraz, mimo że Tomura rozejrzał się dokładnie po korytarzu, widział tylko jednego.

— Gdzie Dabi? — zapytał, marszcząc groźnie brwi. Spinner zrobił kwaśną minę i wyglądał, jakby zjadł coś niesmacznego, ale po prawdzie zawsze tak wyglądał, gdy coś szło nie po jego myśli.

— Poszedł do toalety... jakiś czas temu. Nie wiem, gdzie teraz jest i dlaczego go tutaj nie ma, szefie — odparł, lekko schylając głowę, jakby chciał się ukłonić w ramach przeprosin. Chronostasis, stojący za Tomurą, prychnął głośno. — Nie mogłem pozwolić, żebyśmy oboje cię tutaj zostawili, dlatego zostałem na miejscu. Powinien był trafić, ale chyba się przeliczyłem.

***

Korytarze bazy Yakuzy okazały się jeszcze bardziej nieprzewidywalne, niż Dabi mógłby zakładać nawet w najczarniejszych snach. A było ich tak wiele, że ktoś niezaznajomiony z terenem nie miał najmniejszej szansy na odnalezienie właściwiej drogi, wszystkie wyglądały tak samo i nie sposób by się rozeznał, gdzie już był, a gdzie nie. Westchnął ze zrezygnowaniem, przypominając sobie kawałek rozmowy z Tomurą jeszcze z tego ranka.

— I pamiętaj, jeśli się nie popiszesz, nie zabiorę cię już więcej — oznajmił stanowczo Shigaraki, w chwilę po tym, jak samochód (prowadzony przed Spinnera) zaparkował na miejscu w podziemnym parkingu, a kierowca wyszedł z pojazdu.

— Pokaże się z jak najlepszej strony. Obiecuję, że nie będziesz się musiał za mnie wstydzić, szefie — odparł brunet i posłał niższemu ostatni, szeroki uśmiech, póki jeszcze nikt z zewnątrz nie mógł ich zobaczyć.

Jego spektakularne zniknięcie z pewnością można było nazwać "popisaniem się", tylko coś mu mówiło, że Tomura właśnie tego wolałby uniknąć. Obrócił się wokół własnej osi, ale nie pomogło mu to zorientować się w terenie. Wszystkie drzwi, w zasięgu jego wzroku, naliczył ich dokładnie 3, były zamknięte, a pomieszczenia w środku najprawdopodobniej puste, ponieważ nikt nie raczył odpowiedzieć brunetowi, kiedy do nich pukał. Nie wiedział nawet, która to godzina, ale czuł wewnątrz, że spotkanie Shigarakiego z Kaiem mogło już dobiec końca, a to nie wróżyło nic dobrego.

Ostatecznie ruszył przed siebie, mając w planach, aby cały czas iść prosto i nie skręcać nigdzie po drodze. W końcu musi trafić na jakichś ludzi, o ile za którymś z zakrętów nie czaiła się brama do innego wymiaru. To by wyjaśniło, dlaczego tu tak pusto — pomyślał Dabi i jakby na przekór jego teorii (która swoją drogą mogłaby nie być najgorszą linią obrony, kiedy już będzie musiał tłumaczyć się Tomurze) usłyszał jakieś głosy.

Z niemałą ulgą ruszył w kierunku, z którego po metalowych ścianach niósł się cichy dźwięk śmiechu i rozmów, coraz bardziej intensywny z każdym kolejny krokiem. Za ostatnim zakrętem zobaczył trójkę mężczyzn, ewidentnie nienależąca do elity Yakuzy, która okupowała jeden z korytarzy przy jakichś drzwiach. Nie było tam wentylacji, więc zdążyła nagromadzić się wokół nich obfita chmura dymu z czegoś, co sobie popalali.

Zastawiony || ShigadabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz