Polowanie na białego jelenia, część pierwsza: Wszystkie jego kobiety(IRxFemRON)

527 22 11
                                    

Fiodor - ludzkie imię Imperium Rosyjskiego

IR odkąd tylko pamięta cierpiał na bezsenność. Z roku na rok strach przed kolejną nieprzespaną nocą narastał. Aż w końcu stał się on na tyle silny, że nie mógł już go ignorować. I z przymusu, a nie z wyboru, każdego wieczora, z narastającym niepokojem obserwował niebo.

Jego dłonie drżały na widok pierwszych gwiazd. Więc aby nikt nie dostrzegł tego dziwnego zachowania, mocniej zaciskał jej na podłokietnikach żelaznego tronu.

Jednak słońce pozostawało wiecznie głuche na jego rozkazy. Rozkazy, które z czasem stały się coraz bardziej zdesperowane a przez to żałosne. Aż w końcu z jego słów zniknęło carskie żądanie i rozkazy zmieniły się w pokorne prośby i ciche modlitwy. Tak jak to zwykle bywa, kiedy ktoś jest prawdziwie zdesperowany.

Nikt nie posiadał takiej władzy, by zatrzymać słoneczną, niekończącą się wędrówkę. Nawet on był bezsilny.

Na nic tytuły i związane z nimi korony tak ciężkie na jego głowie. (Ach, czasem miał wrażenie, że zaraz złamią mu kark). Na nic pierścienie, które zdejmował z zimnych i sztywnych palców swych wrogów, bez oporu łamiąc ich kości. Na nic, niczym nieograniczona władza, która podobnie jak zraniona kochanka, dla własnego kaprysu najpierw uwiodła, a następnie zniszczyła już nie jednego mężczyznę.

Nawet ten który władał większą częścią świata, pan życia i śmierci, przed którego samym imieniem drżeli w Europie, na Uralu i dalekiej Syberii, w wobec praw natury był nikim. A właśnie tam, na obrzeżach swojego przepastnego królestwa, wśród wiecznego śniegu, od na wpół dzikich ludzi, żyjących jeszcze według zasad praojców, usłyszał fascynującą historię. Pieśń ułożoną specjalnie dla dzieci które podobnie jak on nie chciały zmrużyć oka. A ta w swej naiwności niespodziewanie urzekła jego zatwardziałe serce.

Ludzie o skórze cienkiej i bladej niczym kartka papieru, z tęczówkami tak jasnymi, że ledwo można było jej odróżnić od białek, włosami przypominającymi kolorem i strukturą pajęcze nici twierdzili, że Wielka Gwiazda zakochana jest w Horyzoncie. Zakochana miłością szaloną, przepełnioną pożądaniem. Taką dla której delikatny dotyk czy pocałunek zwany ledwie muśnięciem warg to stanowczo za mało.

Słońce i Horyzont pragnęli się całkowicie i dogłębnie. Ich umiłowanie było kompletne, prowadzące do anihilacji i swą wielkością przyćmiewające wszystko. Nie było sekundy w której nie chcieli być razem. Połączeni na wieki. Nawet za cenę wolności. Ich sen o miłości był przepotężny, jednak to nie sny rządzą światem.

Dlatego skoro świt, przeklęci w swej doskonałości kochankowie, zmuszeni byli oddzielić się od siebie udając, że zupełnie nic ich nie łączy, aby nie gorszyć zazdrosnego świata. Jednak w ciemnościach, kiedy nikt nie patrzy, a wszyscy śpią, znów mogli być razem. Oddawać się nieopisanej rozkoszy. Spełniać największe marzenie. Dotyk nagiej skóry. Oślepiający blask ostatniego promienia migający tuż nad horyzontem niczym euforia kochanków. Uczucie nie do zreplikowania w żaden inny sposób. Więc wiecznie stęsknieni spieszyli do siebie i przez to po dniu, zawsze przychodziła noc.

Słodkie, na wskroś urocze, pierwotne ludzkie rozumowanie. Patrząc pragmatycznie - godne pożałowania banialuki, nie rozwiązujące jego problemu. Więc zawsze, kiedy wspomina ten wyjawiony mu w wielkiej tajemnicy sekret chce mu się śmiać. Lecz zdusza szyderczy rechot w zarodku bo nawet on, mimo swej cynicznej natury, potrafił docenić ogrom ludzkiej wyobraźni. A nawet bardziej fakt, że to odcięte od świata plemię, tak różne od swoich „oświeconych" pobratymców starało się w jakiś spójny sposób zrozumieć otaczający je świat. Nadać mu oraz jego zasadom jakiś sens, a nie żyć jak mech czy źdźbło trawy, które nie interesują się, skąd się wzięły, dlaczego powstały.

Countryhumans Oneshoty, chociaż nie powinnam xdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz