Franek:A co, jeśli chęć czynienia zła,
Stanie się tylko trochę silniejsza ode mnie?
Wykorzystałem wszystkie swoje pokłady szczęścia,
Więc nie mogę się oprzeć.A co, jeśli chęć czynienia zła,
Już stała się silniejsza ode mnie?
Bo kiedy trzymasz już w rękach pistolet,
Znaczy, że powinieneś być gotowy strzelić.A co, jeśli chęć czynienia zła,
Stała się częścią mnie?
Złoty nabój, a nawet dwa,
To oznacza, że ktoś na pewno umrze.A co, jeśli chęć czynienia zła,
Przyprowadziła mnie do ciebie?
Zło, kiedy odbierasz życie,
Czy zastanawiałeś się, co dajesz w zamian?Tylko trochę silniejsza ode mnie, tylko troszkę, ciut silniejsza. Chęć czynienia zła.
Zło:
Głód, pragnienie, chęć.
To ty mnie wybrałeś.
Pamiętaj, kiedy patrzysz w otchłań,
Ona obserwuje i CiebieGłód, pragnienie, chęć,
To ty unosisz dłoń i naciskasz spust.
Ja bez Ciebie nie istnieje,
To Ty widzisz długie cienie.Głód, pragnienie, chęć,
To ty poniesiesz konsekwencje.
I tak nikt nie zapamięta,
Rysów mojej twarzy.Głód, pragnienie, chęć,
Teraz nie możesz zrobić już nic,
Mam dla Ciebie złą wiadomość,
Twoja miłość może być troszkę parszywa.Kto tam płacze za ścianą,
Może to duch tego domu?
Ktoś krzyknął za ścianą,
Ty i ja jesteśmy w tym razem, złączeni.- Wychodzisz? - ciemnowłosy chłopak z zaniepokojeniem przyglądał się swojemu bratu. Wszyscy bardzo się zmienili, odkąd ona odeszła. Ale ostatnio Alosza zaczął go przerażać. Był drażliwy i nie dało się z nim zamienić słowa. Potrafił zniknąć na kilka dni, aby później wrócić z nożem wbitym pod żebro i krwią spływającą po jego znoszonej sztruksowej kurtce.
A plamy po krwi tak ciężko się spiera. Na świeże pomagała jeszcze sól z zimną wodą, ale te stare, utrwalone przez czas, za nic nie chciały schodzić.
Jednak nie był to ich największy problem.
Wszyscy już nie żyli. Co najwyżej wegetowali. Więc może przez to, ich ojciec już nawet nie próbował go powstrzymywać. Zresztą nie miał nawet jak. Był na to po prostu za słaby. Jedyne co mógł zrobić to złapać go za rękę i wydusić "Alosza nie" - za każdym razem tym samym błagalnym tonem i z tą samą złudną nadzieją w oczach. Najstarszy z jego synów był jednak głuchy na jego prośby i tylko wyrwał dłoń z coraz słabszego uścisku taty, aby już chwilę później opuścić ich bezpieczne mieszkanie z głośnym trzaskiem odrapanych drzwi.
I tak jak teraz, brał wtedy głęboki oddech, ciesząc się tą namiastką wolności. Nie przeszkadzało mu nawet to, jaka ta pozorna wolność była. A była parszywa. Czyli dokładnie taka sama jak cuchnące powietrze, którym właśnie się zaciągał.
Jak zawsze się spieszył. Prawie zeskakiwał ze stopnia na stopień, podpierając się na plastikowej poręczy. I, mimo że już od dawna otwarcie przeciwstawiał się ojcu, wciąż, za każdym pieprzonym razem, męczyły go wyrzuty sumienia.
Coś w wyrazie twarzy ojca nie pozwalało mu spokojnie przemykać pomiędzy wąskimi uliczkami i gmachami budynków poszarzałymi od spalin i zanieczyszczeń. Jednak całe współczucie, które mógłby do niego czuć, nie mogło równać się z frustracją, która zdawała się wręcz wylewać z każdej komórki jego ciała. Frustracją której źródłem był właśnie ojciec.
Jeszcze kilka lat temu nazywał go bohaterem. Jednak rzeczywistość, i to brutalnie, zweryfikowała jego dziecięce wyobrażenia. Okres, w którym idealizował ojca, wypełnił się. Teraz nadszedł czas pogardy. Alosza nie mógł zrozumieć, jak jego rodziciel mógł tak się załamać, poddać się! A obiecywał! Przysięgał nawet na własne życie, że ją pomści!
CZYTASZ
Countryhumans Oneshoty, chociaż nie powinnam xd
FanfictionOneshoty różnej maści i co najgorsze różnej jakości. Czy powinnam? Pewnie nie. Ale mogę więc już kij mi w oko. *słabe wybryki pisarskie? są! *nienaturalne opisy? są! *dziwne porównania? a i owszem! *cymbalizmy historyczne? jeszcze jak! Jednym słow...