"Too fast to live, too Young to die"

456 52 2
                                    

Musze się przyznać, że to opowiadanie zaczełam pisać dawno dawno temu... Myśle, że dalsze rozdziały są lepiej pisane. Wrzucam kolejny. Miłego czytania i dziękuje za wszystko :))

Był to J- Hope. Miał dziwną minę, jakby smutną.
- Ale z czym źle zrozumiałam?- zapytałam zdziwiona.
- No bo ten misiek i kartka to było po to, żeby tylko przeprosić, a nie chce żebyś robiła sobie nadzieję czy coś.- odpowiedział poważnie.
- Nie ja sobie nic nie myślę i nie robie nadziei. Wiem, że ktoś taki jak ty nie może się zakochać w takiej dziewczynie jak ja- powiedziałam, odchodząc.
Skłamałam, tak naprawdę miałam małą nadzieje, że może jednak ale to bez sensu. Nie mam szczęścia, moje wszystkie historie miłosne tak się kończą. Czułam się beznadziejnie, byłam przygnębiona i nie chciałam się już napotykać na niego bo czułam się upokorzona. Wróciłam do domu, przywitałam się z rodzicami, nie jadłam kolacji tylko poszłam od razu do swojego pokoju. Miałam bardzo zły humor, położyłam się i zaczęłam płakać. Nie spałam całą noc. Rano wyglądałam okropnie ale i tak musiałam iść do szkoły. W szkole Anastazja od razu zauważyła, że cos się wydarzyło.
- Coś się stało? – spytała zmartwiona. Opowiedziałam jej o całej sytuacji.
- No i taka oto historia – odpowiedziałam ze smutkiem.
- Oj nie przejmuj się. Każdy to przechodzi, wiem że jest ciężko ale dasz sobie rade – pocieszała mnie – A u mnie wręcz bardzo dobrze. Mam chłopaka- oznajmiła szczęśliwa.
- Naprawdę?! Kim on jest? – zapytałam z lekkim szokiem. Nagle podszedł Jakob, ten niemec, którego wcześniej poznałam. Pocałował Anastazje i ją przytulił. Wszystko było jasne. Byłam szczęśliwa, że jej się układa. Przynajmniej ona może być szczęśliwa.
Na przerwie, przed moją ostatnią lekcją, wyszłam na główny korytarz. Nagle zauważyłam J- Hopa, który przytulał się z jakąś dziewczyną. Była na prawdę bardzo ładna. Nie mogłam się z nią równać.
- Na kogo tak patrzysz? – Zapytał nagle Suga. Nie wiem skąd on się tam wziął.
- Na nikogo – odpowiedziałam zdezorientowana.
- Yhy a w tej bajce były smoki. Przyjechała dziewczyna J- Hop’a. Nigdy jej nie lubiłem – spojrzał na mnie i słodko się uśmiechnął.
- Jest bardzo ładna.- Stwierdziłam.
- No może i jest ale chodź idziemy do chłopaków- po czym złapał mnie za rękę i poszedł w stronę sali gimnastycznej.
BTS już tam siedzieli. Ucieszyli się na mój widok. Rap Monster podszedł do mnie i mnie przytulił, a potem kazał usiąść u niego na kolanach. Rap Mon zawsze mnie pociągał i dlatego nie sprzeczałam się. Było tak przyjemnie, siedzieliśmy i śmialiśmy się. Potem nawet tańczyłam z V i Jimin’em. Od razu poprawił mi się humor ale co dziwne nie było Jin’a. Nie polubiłam go i w sumie nie obchodziło mnie gdzie poszedł. Wszystko było świetnie  ale nagle przyszedł J- Hope i o dziwo sam.
- Gdzie twoja dziewczyna? Słyszałem, że przyjechała – zapytał V.
- Poszła się spotkać ze swoją przyjaciółką. – odpowiedział z uśmiechem.
- Wszystko u Ciebie w porządku? – zapytał mnie po cichu.
- Tak wszystko ok – mówiąc to, wyszłam.
Okazało się, że nie mam ostatniej lekcji i mogę już iść do domu. Wychodząc ze szkoły dogonił mnie V.
- Może Cię odprowadzić? – zapytał z słodkim uśmiechem.
- Nie musisz ale jak chcesz.- odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
- Chce, chce- powiedział z ekscytacją.
Było bardzo miło, szliśmy, rozmawiając i śmiejąc się. Bardzo lubiłam V, był taki przyjemny i pozytywnie nastawiony do życia.
Byliśmy już w parku i nagle obydwoje zauważyliśmy kogoś, kogo chyba nie powinniśmy…

Marzenia się spęłniają.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz