Ale sie pozmienialo

484 49 12
                                    

Bardzo, bardzo was wszystkich przepraszam, że tak długo to trwało... Ale wakacje i brak weny... Mam nadzieje, że się spodoba ;)

Miałam tyle wrażeń jednego dnia... Hong Ki, który sie we mnie zakochał, J Hope, za którym w ogóle nie nadążam... I pomyśleć, że miałam takie spokojne życie w Polsce.. Zaczyna mi tego brakować.
Czekając na Hobiego zamyśliłam się właśnie na takie tematy. I teraz widze jak moja sypatia zbliża się do mnie z misiem mojej wielkości... ZARAZ!! COOOO???? Cholera jasna... Co on znowu wymyślił?! Ja tu zaraz na zawał padne. Co robić?! Co robić?!
Wstałam z ławki z szeroko otwartymi oczami i patrzyłam na niego. On za to widząc moją reakcje, szeroko się uśmiechnął. Ahhhh... Jak ja kocham ten uśmiech Ala! Spokój! Nie gap się tak! On już stoi przy Tobie ~ krzyknął jakiś głos w mojej głowie. Szybko sie otrząsnełam, a on zaczął...
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi głupio za tą sytuacje. Głupio mi jeszcze bardziej niż przy pierwszym naszym spotkaniu. Pamiętasz? Wtedy jak Jin Cię przewrócił. I skoro tamtego dnia dałem Ci małego misia na przeprosiny... To teraz musiałem wybrać takiej wielkości - kończąc wręczył mi misia- przeprosia i znów zobaczyłam ten cudowny, słodki uśmiech.
W sumie... Musiałam wyglądać na prawdę zabawnie. Możecie sobie tylko wyobrazić jaki miałam teraz wyraz twarzy. Moja reakcja zadziwiła samą mnie.. Patrzyłam na misia i na Hobiego... Mis i Hobi... I tak w kółko, a on tylko się ze mnie śmiał. Az w końcu poleciała jedna łezka po moim i tak już czerwonym policzku...
- Jejuu.. Czemu płaczesz? Zrobiłem coś nie tak? - powiedział, ocierając moją łze.
- Nie, nie.. To ze szczęścia. Dzisiaj na prawdę towarzyszą mi duże emocje - Łał Ala! Jednak umiesz mówić i nawet się uśmiechać - i znowu ten głos.
- Ufff...Już się przestraszyłem. To jak wybaczysz mi? - odpowiedział Hobi robiąc jedną z tych swoich słodkich smutnych minek. Ja tylko pokiwałam głową, na tak i lekko się uśmiechnełam. No świetnie! I znowu zapomniała jak się mówi! - kolejny raz ten cholerny glos!
- Chodź, pójdziemy do dormu do chłopaków, zrobiło sie późno i zimno.- mówiąc to zdjął swoją bluze i opatulił mnie nią. Ohhh jak musiałam słodko wyglądać w za dużej bluzie z ogromnym misiem w rękach..
- Nie trzeba, Tobie może być...
- Przestań, jesteś ważniejsza
- Ale...
- Żadnego ale! Idziesz czy mam Cię wziąć na ręce? W sumie bardzo chętnie... - słodko się uśmiechnął- patrząc w moją stronę.
- Dobrze, dobrze... Idę idę - zaśmiałam się. Matko! Co za dzień!!! Jak dojdę do dormu z tymi drżącymi nogami to będzie dobrze. Czuje się dzisiaj jak w jakimś śnie...
- Ale na pewno? Jestem na prawdę umięśniony więc może jednak? - był w bardzo dobrym humorze.
- Haha, i skromy jak zawsze.
...
Wracaliśmy do dormu w bardzo dobrych humorach. Cały czas rozmawiając i śmiejąc się.. Opowiedziałam mu nawet całą historie z Hong Ki, na którą dziwnie zareagował. Był jakby lekko smutny... On za to powiedział mi, że nie chce mieć już nic wspólnego ze swoją byłą i również, że postanowił pogodzić się z Jinem. Wszystko powoli wracało do normy co mnie jeszcze bardziej cieszyło.
...
Wchodząc do dormu zostaliśmy przywitani uściskami co było dziwne jak na nich.
- Co sie tak patrzycie? Po prostu sie martwiliśmy i tęskniliśmy- powiedział Rapmon, wszyscy mieli dzisiaj dobre humory
- Chce wam coś powiedzieć - zaczął nagle V, podejrzanie uśmiechając się do mnie. O co mu chodzi?
- Lepiej usiądźcie - kontynuował.
- Zaczynam sie bać - zaśmiał się Kookie.
- Cich bądź młody! To jeden z ważniejszych momentów w moim życiu - mówił dosyć poważnie V. Wszyscy ucichli.
- No bo chodzi o to- kontynuował - Jestem gejem - wszyscy wybuchli takim śmiechem, a mnie zamurowało. Jimin z J Hopem wylądowali na podłodze, a reszta prawie płakała.
V się chyba spodziewał takiej reakcji bo zachowywał spokój. Ja podeszłam do niego i złapałam za ręke, chciałam go jakoś wesprzeć. To musiało być dla niego trudne. Po chwili zauważyli, że alien wcale nie żartował.
- To Ty tak na serio? - zapytał J Hope.
- A Ty o wszystkim wiedziałaś? - dodał Suga.
- Tak- odpowiedzieliśmy w tym samym momencie.
- Eeee no stary, przecież to nic takiego. Kochamy Cie takim jaki jesteś i na pewno Cie z zespołu nie wyrzucimy - powiedział lider a wszyscy przytakneli. Myslalam ze sie porycze w tym momencie.
- Ale zaraz, chwila. I ty sie nie dobierałeś do żadnego z nas ??!- powiedzial zdziwiony i oburzony makanae. Ten to jak zwykle coś dowali.
- Nie jesteście w moim typie i mam chłopaka - kolejna fala śmiechu tylko tym razem wszystkich.
- Chcemy go poznac - dodał na koniec Jin.
- Tak bay the way.. To skąd masz misia Ala?? - zapytał Rapmon. Serce zaczeło bić mi szybciej... Co ja mam powiedzieć?! Jak powiem że J Hope to zaraz coś będzie a jak powiem że inny to J Hope sie wkurzy... No ja pierdziele...
- Emmm... Ummmm... - byĺam strasznie zakłopota. Siedem par oczu wyczekujących na to co powiem.
- To ode mnie- powiedział J Hope. - na przeprosiny- dodał. Ufff uratował mnie.
- Woooow stary jak przepraszasz to z klasą ! - powiedział Makanae. ...
Był już wieczór a my nadal po prostu siedzieliśmy i rozmawialiśmy o tym co nam się przytrafiło...
- Muszę już iść.. Rodzice się pewnie martwią.
- Zostań na noc ~ Jimin zaproponował.
- Nie będę wam przeszkadzać, pójdę już. - zaczęłam iść w strone drzwi. Porzegnałam się. Byłam już w korytarzu miałam już otworzyć drzwi, gdy poczułam czyjeś umięśnione ramiona obejmujące mnie od tyłu.
-Zostań z nami na noc... Proszę... Rodzicą powiesz że śpisz u przyjaciółki - wyszeptał mi do ucha Hobi.. Czułam jego ciepły oddech na szyji.. Moje serce wariowało...
- No ale...
- Żadnego ale! Widzisz jak Cię ładnie proszę- poczułam jak się szyderczo uśmiecha. I tu mnie ma.
- No dobrze..
- No i super! Chodź - złapał mnie ucieszony za ręke i oznajmił chłopakom że zostaje.
...
-Tu jest ten wolny pokój obok pokoju J Hopa, rozgość się, w środku jest lazienka i potrzebne Ci rzeczy - Powiedział V wskazując na niebieskie drzwi pokoju. Ich dom był na prawdę kolorowy... Zupełnie jak oni hihi
Weszłam do pokoju, urządzonego w nowoczesnym stylu. Trzy sciany byly bordowe i jedna czarna. Na srodku stalo lozko z czarna posciela. Podobał mi się. Tylko dziwne że wszystko tu tak urządzone i też prywatne rzeczy... Chwile potem postanowiłam wziać prysznic.. Po kąpieli zorientowałam się, że nie zabrałam piżamy z pokoju. Owinełam się w ręcznik i weszłam do pokoju. Zamarłam. Przede mną właśnie stał półnagi J Hope! Widziałam jego idealnie wyrzeźbione ciało... Matko kochana. Zaraz ja jestem w samym reczniku! Co za wstyd!
- Co Ty tu robisz ?! - krzyknełam.
- Pytasz mnie co robie we wlasnym pokoju? - jego ta sytuacja najwyraźniej bawiła.
- Jak to w Twoim pokoju?! V mi powiedział, że to pokój w którym mam spać.
- Haha co za debil - totalnie rozbawiony chłopak.
- To nie jest zabawne- byłam strasznie zażenowana i cała czerwona na twarzy.. Ahhh te jego mięśnie.
- Jest zabawne. Wiesz... Mi nie przeszkadza, że jesteś w samym ręczniku, wręcz przeciwnie- zrobił w tym momencie typowy pedoface i wybuchł śmiechem.
- Ha. Ha. Pfff, nie zamierzasz wyjść, żebym mogła się przynajmniej ubrać? - zaczęłam się bulwersować całą tą sytuacją.
- Nie chce.
- J Hope... No wyjdź!
- Nie wyganiaj mnie z mojego pokoju - cały czas miał z tego wszystkiego beke.
- J Hope!!
-Przecież ty możesz wyjść.
- A chłopaki?
- Nie mój problem.
- Aha. Ok. Jesteś okropny. Dzięki.- zabrałam moje rzeczy i ruszyłam do drzwi.
- Czekaj! - powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Puszczaj! - byłam wystarczająco zirytowana.
- Tylko się z Tobą droczę...
- Jakoś nie śmieszy mnie to.
- Ojj chodź tu.. Nie mogę się powtrzymać, jesteś zbyt słodka- powiedział to i przytulił mnie do swojej umięśnionej klatki. O Boże! Jego mięśnie!! Jak czegoś nie zrobie to zaraz zejdę.
- J Hope, puść.
- Nie zamierzam. Nie puszcze póki nie przestaniesz być zła.
- Dobrze... Już nie jestem
- I tak nie puszczę!
- Ohhh! No czemu??
- Bo nie chcę.
- Zaraz Cię kopnę.
- Haha już się boję. - No nieee, czemu on sie tak dziwnie zachowuje???
- Hobi... Przytulasz mnie, a ja jestem w samym ręczniku.
- No wiem. Też się jaram - powiedział uchachany.
- Haha no daj mi się iść ubrać!
- Nie bo już do mnie nie przyjdziesz - odpowiedział smutnym głosem.
- Ehhh jeśli chcesz to przyjdę
- Serio? - otczepił się ode mnie z rozpromiewającym uśmiechem.
- No tak.
- Okej to idź i wróć.
Na reszcie mogłam iść się ubrać i nie czuć się taka zawstydzona. Wyszłam do pokoju obok i przebrałam się. Złapałam klamke z zamiarem otworzenia drzwi ale one same się otworzyły. A przede mną stanął Hobi. Tym razem już ubrany.
- Miałam już do ciebie wracać.
- Taaaa jasne...
- No tak no!
- Powiedz, czy Ty w ogóle mnie lubisz? - w tym momencie zamknął drzwi na klucz i zaczął iść w moim kierunku. Serce mi staneło w gardle.
-T-t-tak lubię Cię.
- Eee to dobrze - zaśmiał się. Ja Go kiedyś zabije. - Ala, my nie mamy żadnego wspólnego zdjęcia - dodał po chwili.
- Ja nie jestem ładna więc nie robie sobie zdjęć.
- Przestań. Jesteś piękna! Chodź tu! - wyjął swojego iphona i objął mnie ramieniem.
- No dobra... Jeśli chcesz.. Ale jak pęknie ekran to ostrzegałam- uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Głupek- powiedział, śmiejąc się. - Uśmiech - krzyknął nagle i jedno zdjęcia już było - Głupie miny! - i kolejne - buziaczki! - i nastęne - buziak w policzek!- krzyknął kolejny raz! Zaraz! Cooo w policzek?? I w tym momencie poczułam ciepłe usta na moim policzku. Moja mina na tym zdjęciu była bezcenna. Sama miałam z niej beke.
- No teraz ty- powiedział.
- Ale co ja?
- No dawaj mi buziaka haha - zaśmiał się. A co mi tam! Przełknełam śline i pocałowałam go w policzek.
- No i teraz mamy dużo zdjęć i do tego słodkich. - spojrzał na mnie, słodko się uśmiechając.
- I to w tak krótkim czasie- dodałam, odwzajemniłam uśmiech. JHope poszedł do siebie dopiero około 3. Tak mi dobrze było w jego towarzystwie. Nigdy jeszcze nie spędziliśmy tak miło czasu razem. Oglądaliśmy film, jedliśmy, wygłupialiśmy się i tak dalej... Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam..
...
Rano obudziły mnie czyjeś kroki w pokoju.
- Wstawaj słodka- otrzworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Hobiego.
- Ummm jak Ci się spało? - zapytałam.
- Nawet nawet
- Zaraz do was przyjdę, tylko się ogarne.
- Dobrze, czekam na Ciebie, mua.- przesłał mi buziaka, a ja wybuchłam śmiechem na ten gest.
...
Gdy weszłam do kuchni, wszyscy już tam byli.
- Dzień dobry! - powiedziałam z uśmiechem.
-Dzień dobry! - wszyscy zgodnie odpowiedzieli.
- Jak się spało? - zapytał lider.
- Bardzo dobrze- odpowiedziałam. - Myśle, że za gościne, ja dzisiaj zrobie śniadanie. Może naleśniki? -dodałam.
- Tak! Naleśniki!- krzyknął Suga.
- Pomoge Ci- zaoferował Jin.
My poszliśmy do kuschni i zajeliśmy się gotowaniem.
- Ala
- Tak ,Jin?.
- Poznałem kogoś i jest bardzo fajna.
- Ohhh na prawdę? To super! Będziecie razem?
- Ciszej, chłopaki nie wiedzą - zaczął szeptaç i śmiać się.
- Nie? To czemu mi o tym mówisz? - zapytaĺam zdziwiona.
- Bo Ci ufam.
- Ohhh miło mi - uśmiechnęłam się.
- Co mam zrobić żeby się jej spodobać?
- Bądź sobą przede wszystkim. Może jej coś ugotuj, zaproś na kolacje. Jak coś możesz na mnie liczyć.
- Dziękuje bardzo. Jesteś świetna.- spojrzał mi w oczy z uśmiechem.
W przeciągu 30 mimut, śniadanie było gotowe. Każdy usiadł przy stole i zaczął zajadać.
- Było pyszne! - krzyczeli Jin, Kookie i V na zmiane.
- Jeśli wy gotowaliście to ja i Kookie posprzątamy- powiedział V.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Rapmon poszedł otworzyć.
- Junhye, co Ty tu robisz?
- Przyjechałam odwiedzić kuzyna.- było słychać rozmowe z przedpokoju. I nagle pojawił się Rapcio ze swoją śliczną kuzynką jak już wiadomo. Chłopcy ciepło ją przywitali, a ona na widok Hobiego rzuciła walizkę, rozbiegła się i rzuciła mu na szyje. On też ucieszony, obkręcał się z nią.
- Oppa, ale się stęskniłam.
- Ja też- odpowiedział jej.
Ala! Spokojnie wcale nie bedziesz zazdrona! Wmawiałam sobie w głowie. Cholera... Jak to boli...
- Omo! A to kto? - zapytała Junghye, wskazując na mnie.
-To nasza bardzo dobra przyjaciółka- powiedział V. On już widział, że ze mną coś nie tak.
- Witaj! Miło Cię poznać. Jesteś bardzo ładna- powiedziała miło Junghye. Matko... Była idealna.
- Hej, też miło Cię poznać - odwzajemniłam niechętnie uśmiech. - To ja już pójdę... Na pewno się za sobą stęstkniliście- dodałam.
- Nie no, zostań z nami- powiedział Jimin
- Pójdę już, rodzice pewnie się martwią- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Ala! Poczekaj, pójdę z Tobą.
- Nie trzeba, V.
Wyszedł za mną z dormu.
- Odprowadzę Cię, nie lubi3 jej. Zawsze wchodziła na J Hopa. Ala, ja wiem, że Cię to boli ale nie przejmuj się. On nigdy nie był nią zainteresowany.
- Bo miał dziewczyne.
- A no tak. - powiedział. - Może daj sobie z nim spokój.. Przepraszam że to mówię ale jesteś dla mnie bardzo ważna. Martwię się.
- Dziękuję V, jesteś zawsze przy mnie.
- Gdybym nie był gejem to uwierz mi, na pewno byłbym z Tobą- uśmiechnął się słodko.
- Haha, dziękuję - zaśmiałam się.
- Chodź, nie zostawie Cię teraz samej.
- Co ? Gdzie mnie ciągniesz?
- Nie wiem haha.
V zabrał mnie do centrum handlowego, poszliśmy na korańskie jedzenie, byliśmy na lodach, na grach. Jak ja mu jestem wdzięczna że tak się stara. Miałam już lepszy humor. Ale stało się coś, co szybko mnie załamało. I znowu z V byliśmy w podobnej sytuacji co jakiś miesiąc temu...





Marzenia się spęłniają.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz