Jest gorzej niż myślałam...

415 48 3
                                    

No i mamy kolejny :))) Miłego czytania i Dziekuje Wam za wszystko !!! :D

- Mam dla Ciebie przykrą wiadomość i to będzie dla Ciebie szok. - zaczęłam.- wpatrywał się we mnie, wyczekując na to co powiem. - Chodzi o Twoją dziewczynę...- ciągnęłam dalej, bardzo się denerwując.- Przykro mi, że ja Ci to mówię, jest mi bardzo ciężko, naprawdę ale ona zdradziła cię.-
Nie spodziewałam się takiej reakcji.. Zobaczyłam momentalnie świeczki w jego oczach, a zaraz potem zaczął:
- Co ty mówisz?! Jak śmiesz tak ją obrażać ?!! Robisz to, bo myślisz, że to coś zmieni?! Że ją rzucę dla Ciebie?!! Wy fanki jesteście wszystkie takie same!! - wrzeszczał na mnie. Te słowa zabolały mnie bardziej niż gdyby mnie uderzył.. Myślałam, że tam zaraz umrę, chciało mi się płakać. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię ale wiedziałam, że może się to tak skończyć więc przygotowałam się.
- Nic więcej już nie powiem. Przejrzyj to jeśli nie chcesz mi wierzyć i zastanów się. Proszę, nie robię tego dlatego co powiedziałeś. Robię to żebyś nie cierpiał w przyszłości...- mówiąc to, dałam mu pen- driv'a z ich widocznym dobrze zdjęciem, które dostałam od V i również napisane przeze mnie krótkie wytłumaczenie sytuacji. Odwróciłam się i odeszłam... Momentalnie zaczęłam płakać. Na szczęście, gdy weszłam do domu rodziców jeszcze nie było, więc od razu zaszyłam się w swoim pokoju. Resztę dnia i cały wieczór spędziłam na płakaniu. Słyszałam jak wrócili rodzice ale mama pomyślała, że już śpię. I dobrze. Nie chciałam żeby się martwiła i nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
Nie spałam całą noc. Miałam cały czas przed oczami tą sytuację, to jak na mnie krzyczy i te słowa, które tak cholernie bolały. Naprawdę go bardzo lubiłam. Dlatego to tak bolało. Z jednej strony rozumiałam go bo był wściekły i smutny. Poniosło go. Nie zmienia to faktu niestety, że tak myśli. Wieczorem dzwonił do mnie V. Nie jeden raz, 27 razy. Wiedziałam, że się martwi i głupio mi było nie odbierać ale nie mogłam wtedy z nim rozmawiać.

Bardzo mnie ciekawiło czy zobaczył to zdjęcie i czy uwierzył.. Miałam również nadzieję, że nie zrobi czegoś czego będzie później żałował.. A może źle, że mu to powiedziałam? Aishh... Alicja!! Dobrze zrobiłaś. Lepsza jest najgorsza prawda, niż najlepsze kłamstwo. Te myśli krążyły za mną przez całą noc. Nie zmrużyłam oka nawet na 5 minut.
Rano weszła do mnie mama:
- Co tam, kochanie? Wyspana? Czas do szkoły...- mówiła radośnie. Na sam dźwięk słowa „szkoła" przechodziły mnie ciarki. Nie mogłam tam dzisiaj pójść.
- Zaraz wstanę- odpowiedziałam lekko zachrypniętym głosem, nie odkrywając się i nie pokazując mamie. Podejrzewałam jak wyglądam.
- Dobrze, dobrze. Tylko pośpiesz się bo śniadanie już gotowe.- odpowiedziała, wychodząc.
W tym momencie wstałam i podeszłam do lusterka. Przysięgam... Sama się siebie wystraszyłam. Wyglądałam OKROPNIE. Rozmazany makijaż, wory pod oczami. Spuchnięte i zasiniałe oczy, włosy w nieładzie. Szybko umyłam twarz i nałożyłam fluid, potem jeszcze zrobiłam lekki makijaż oczu, uczesałam się i ubrałam.
Wyglądałam w mairę przyzwoicie. Siadłam do stołu z rodzicami i udawałam uśmiechniętą i jak zawsze zadowoloną z życia córkę. Gdy, skończyliśmy śniadanie, rodzice musieli już wychodzić do pracy.
- Zobaczymy się wieczorem córeczko- powiedział tata, uśmiechając się czule.
- Miłego dnia, myszko- dodała mama.
- Wzajemnie, kochani- odpowiedziałam i ucałowałam ich na pożegnanie.
Postanowiłam, że nie pójdę do szkoły, a to oznaczało moje pierwsze wagary. Niestety, nie miałam wyjścia. Wiedziałam, że chłopcy będą wściekli, i że są bardzo zmartwieni. Nie miałam innego wyjścia.
Wychodząc z domu zadzwonił do mnie V, kolejny raz. Nie odebrałam, nie mogłam. Postanowiłam, że pójdę do centrum. Jak zwykle szłam przez mój ulubiony i piękny park. Od samego początku pobytu było w nim coś magicznego i coś co sprawiało, że czułam się lepiej. Było tam jednak jedno miejsce, które mnie przerażało. Był to zaułek, w którym nawet za dnia było ciemno i strasznie. Właśnie przechodziłam obok tego miejsca, gdy ktoś pociągnął mnie za rękę w stronę tej ciemności. Byłam przerażona, już miałam zacząć piszczeć, gdy zobaczyłam, że to ten świrnięty, mój przyjaciel, Taehyun. Miałam ochotę go zabić, tak mnie przestraszył.
- Oszalałeś?! Zawału bym dostała- krzyknęłam.
- TY?! Ty zawału?! Dzwoniłem do Ciebie prawie 30 razy!!! I zero odpowiedzi!!! Myślałem, że ci coś zrobił, nie spałem całą noc. AISHHH TY GŁUPIA! Chodź tu- mówiąc to, a raczej krzycząc, miał łzy w oczach, zaraz potem gwałtownie i mocno mnie przytulił.
Wtuliłam się w niego. Potrzebowałam tego. Nie świadomie i samowolnie poleciały mi łzy. V zauważył to i szybko je przetarł.
- Nie płacz, myszko. Widziałem, że specjalnie ode mnie nie odebrałaś... czemu?- zapytał zasmucony.
- Przepraszam Cię. Wiedziałam, że będziesz pytał o wczorajsze spotkanie więc bałam się. - mówiłam z łzami w oczach.
- Nie umiem się na Ciebie gniewać ale opowiedz mi co się wydarzyło- powiedział, uspokajając mnie.
Opowiedziałam jak zareagował i wyjaśniłam wszystko. V zamurowało. Po chwili powiedział:
- To dlatego się nie pojawił na noc i dziwne jest też to że Jin'a również nie było..
- Jak to nie wrócił?! - krzyknęłam, cała się trzęsąc- To moja wina, co jak coś mu się stało?! - Taehyun, znów mnie przytulił i zaczął mówić:
- Spokojnie... Znam Hoseok'a długi czas i wiem, że jest rozsądny i nic mu nie jest. Po prostu musi odreagować, pewnie się napił, co najwyżej obił tamtemu ryj ale to mu się akurat należało. - zaśmiał się. Podniósł mi głowę i spojrzał prosto w oczy, dodając- Uwierz mi, to naprawdę rozsądny chłopak, kocham go jak brata i też się martwiłem ale wiem, że nic mu nie jest. - uśmiechnął się czule i szczerze.
- Obyś miał racje - odwzajemniłam uśmiech.
- A teraz wstawaj leniu! Idziemy do szkoły- powiedział pozytywnie.
- O nie! NIE! V! Ja nie chce. Nie chce tam iść ... Co jak...- przerwał mi.
- Chodź. Jestem z Tobą, nic się nie stanie. Chyba nie chciałaś iść na wagary? - zapytał z szyderczym uśmiechem..
- Nie, Ja nie idę- odpowiedziałam, oburzona.
- No cóż, jestem zmuszony...- mówiąc to, przewiesił sobie mnie przez ramię i niósł cała drogę do szkoły. Moje krzyki i błagania, nic nie dawały. Potem już dałam sobie spokój. Dotarliśmy do szkoły na czas. Niestety. Cały mój misterny plan o wagarach poszedł się walić. Weszliśmy do szkoły i zobaczyliśmy, przerażający widok. Serce momentalnie zaczęło mi szybciej bić...

Marzenia się spęłniają.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz