3.1 Zagubione Dusze

23 10 27
                                    

– Wiesz, gdzie zginęła?

– O czym ty mówisz?

– Czy wiesz, gdzie zginęła Allison?

Torro zmrużył oczy i nerwowo poruszył się w miejscu. W karczmie wrzało, choć do ich uszu docierały jedynie przytłumione dźwięki okropnej gry na lutni i wrzask tłumu. W ciemnej alei śmierdziało moczem i wilgocią, a gdzieś w ciemnościach czaiły się dzikie psy. Powarkiwały, smętnie sunąc we mgle, czekając na ochłapy tamtej nocy.

– Co to ma za znaczenie? Ona i kochanek zginęli w trakcie przeprawy przez bród rzeki Lora. Głupcy utopili się w karocy, jakby to była jakaś tania historyjka trubadura – powiedział to z przekąsem, w której brzmiało zadowolenie.

– Wiesz, gdzie to się stało?

– Constantinie, ubrałeś naszą świniopaskę w jedwabie i ustroiłeś klejnotami, otaczając kucharzami i służbą, a ona w najgorszym momencie odeszła od ciebie z kochankiem. Powiesz mi, po co chcesz tam iść? Nie znajdziesz jej ciała, ukojenia czy czegokolwiek twój pokręcony umysł szuka.

– Po prostu mnie tam zaprowadź, a sowicie ci za to zapłacę. Wiesz, że moja sakiewka jest ogromna, a moje serce szczodre.

– Wiem – mruknął, kiwając głową i dodał nieprzekonanym tonem: – Niech ci będzie. I tak miałem zamiar wyrwać się na trochę od Lottera i innych. Zaczęli działać mi na nerwy.

– A jeśli to ja zacznę wygrywać z tobą w karty?

– Nie uśmiechaj się tak, Donovanie, bo zerwę te twoje fałszywe wąsy.

– Odpuść sobie. – Przygładził je z namaszczeniem. – Zapuściłem je z dumą.

– Chyba naprzeciw swojej żoneczce. Pamiętam, że takie same zgoliłeś na jej życzenie.

Torro znał go zbyt dobrze. Ta myśl wcale nie zaniepokoiła żołnierza. Wręcz przeciwnie, napełniła go spokojem. Spędzał czas z kimś, kto znał starego Constantine oraz zaczął poznawać teraźniejszego Donovana. Był świadom jego tajemnic i demonów, kiedy to wszyscy wokół mieli go za rozpitego bajarza z wyuzdaną oraz wybujałą wyobraźnią. Torro widział swojego przyjaciela sprzed tragedii, prawdziwego Constantine, który nie stracił jeszcze duszy na rzecz hazardu, dziwek i alkoholu.

– Jedyna rzecz, której żałowałem.

– A co ze wszystkimi tymi dziewkami, które przeszły ci koło nosa, kiedy to byłeś wpatrzony w swoją Allison? – Zaczął wymieniać na palcach. – Piersiasta Ula, kłamliwa, acz gorąca Zuza czy Margaret. Och! Niewinna, zjawiskowa Margaret o drobnych usteczkach i szafirowych oczętach. Piękna była z niej panna. – Torro podniósł rozmarzone spojrzenie na wiszące nad nimi czarne niebo. Gdzieś w oddali zaskrzeczał kruk, a delikatny deszcz zaczął dudnić o drewniane deski. Muzyka ze środka karczmy nie ustawała, a wrzawa zdawała się przybierać na sile, jakby zaraz miała wybuchnąć.

– Nie pamiętam, abyś interesował się Margaret.

– Jedyne, co pamiętasz to Allison – burknął, choć uśmiech nie schodził mu z twarzy.

– Oj nie! Pamiętam cię z Zuzą. Wiele ciemnych, głośnych nocy.

– Zuza to kobieta na jedną noc, bądź kilka nieważnych nocy, a Margaret była kobietą na zawsze albo nigdy.

– Więc czemu nie wziąłeś jej na zawsze?

– Ja? – Torro parsknął śmiechem i nonszalancko oparł się o ścianę szynku. – Nie miałem twojej brzydkiej gęby i trzeźwej głowy, aby taka jak ona spojrzała na mnie.

– Nie wiesz, o czym mówisz. Poza tym, czy to ważne? Allison była piękniejsza od Margaret. Życzliwsza, odważniejsza i pełna werwy.

Torro roześmiał się, choć Donovan nie opowiedział żartu, a słowa prosto ze złamanego, acz szczerego serca.

LOST SOUL - GryzipiórekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz