Kolejny dzień spędziłam nad telefonem. Zarówno na zajęciach jak i po nich nie spuszczałam go z oka. Podskakiwałam na każdą wibrację, w nadziei, że Mia ma dla mnie dobre wiadomości. Niestety odezwała się tylko dwa razy, nie przekazując mi żadnych wieści na temat zdrowia jej mamy. Wszystko było bez zmian. Nawet świadomość tego, że pani Rachel w końcu wróci do zdrowia, nie dawała mi żadnej satysfakcji. Pewnie dlatego, że nie mogłam podzielić się z tym z przyjaciółką, a przez to dzieliłam z nią jej ból.
Wieczorem nadłam się namówić Megan na wyjście do pobliskiej kawiarni. Zamówiłyśmy duże kubki cappuccino i usiadłyśmy przy jednym ze stolików obok okna. Patrzyłam na miasto pogrążone w mroku, jakbym przyglądała się własnej duszy. Zabiłam człowieka i wcale nie miałam wyrzutów sumienia. Na początku jeszcze odczuwałam pewien dyskomfort, ale gdy obudziłam się rano, już go nie było. Jakby nic nigdy się nie wydarzyło.
– Juliet! Mówię do ciebie.
Wzdrygnęłam się na uniesiony głos Megan. Musiałam nieźle odpłynąć.
– Przepraszam, zamyśliłam się. Możesz powtórzyć?
– Mówiłam, że tato kazał ci przekazać, że gdybyś chciała odwiedzić Mię, możesz liczyć na jego pomoc.
– Twój tato jest wspaniałym człowiekiem – odparłam z uśmiechem. – Podziękuj mu. Być może skorzystam z jego propozycji. Duszę się w pokoju, myśląc o tym, co musi czuć Mia.
– Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze.
– Ja też. Ale zanim będzie, minie trochę czasu – powiedziałam ze smutkiem, mając przed oczami twarz zapłakanej przyjaciółki. – Mia wydaje się być twarda, pewna siebie i bardzo energiczna, ale w głębi jest bardzo delikatna.
– Większość ludzi udaje, że nic nie jest w stanie ich złamać. I większości to wychodzi. Dopiero w takich sytuacjach ich prawdziwa natura wychodzi na jaw, bo nikt nie jest w stanie zachować pozorów w obliczu tragedii.
– Masz rację.
Nagle do środka kawiarni wszedł Seth. Gdy tylko mnie zauważył, podbiegł z przejętą miną. Od razu pomyślałam, że mamie Mii się pogorszyło i zanim poinformowała o tym mnie, odezwała się do chłopaka.
– Juliet, wiesz coś?
– Co? – Zmarszczyłam czoło. – Pewnie tyle co ty.
– Ja nie wiem nic. Tylko tyle, że mama Mii miała wypadek.
Nie rozumiałam, jak to właściwie możliwe.
– Mia nic ci nie powiedziała?
– Jest na mnie wściekła, bo wypiłem kilka piw. Skąd miałem wiedzieć, że wydarzy się coś takiego?
Wiedziałam, że to wszystko ma drugie dno. Mia nie byłaby zła za coś, czego nie można było przewidzieć. Już wcześniej miała wątpliwości co do ich związku.
– Jeśli nie odpisuje na twoje wiadomości i nie odbiera telefonów, zostaje ci tylko pojechać do niej i spróbować załagodzić całą sytuację.
Wyprostował się i podrapał po głowie, robiąc przy tym speszoną minę.
– Ja nie...
– Nie próbowałaś się do niej dodzwonić? – zapytałam zniesmaczona.
– Czekałem, aż jej przejdzie i sama się odezwie.
Nie wierzyłam w to, co usłyszałam. Miałam ochotę rozbić kubek na jego głowie, ale szkoda było mi napoju, który nie był winny głupocie tego człowieka. Miałam nadzieję, że nie stanie się nic, nad czym nie miałabym kontroli. Zanim w ogóle się odezwałam, wzięłam kilka wdechów.
CZYTASZ
The dark Kingdom
FantasyJuliet trafia we śnie do miejsca, które ma być jej domem po śmieci. Od tego dnia jej życie się zmienia. Dzieją się rzeczy, których nie potrafi wyjaśnić.