16. Nie będę zły

295 11 3
                                    

Wybrałam numer do Sam.

Po nieprzespanej nocy, nareszcie nastał poranek. To, że James był na mnie zły wywoływało we mnie konsternację. Role kompletnie się odwróciły. Czułam, jakbym to ja była winna brunetowi przeprosiny. Musiałam się zatem przekonać czy rzeczywiście to jemu powinnam była ufać.

- Halo? - Z słuchawki wydobył się jej zaspany głos.

- Sam, powiedz mi szczerze, co tam się wydarzyło? - Przeszłam od razu do sedna. Mimo bardzo ogólnie sformułowanego pytania, wiedziałam, że dziewczyna wiedziała o czym mówię.

Cisza po drugiej stronie wydawała się nigdy nie skończyć. 

W końcu usłyszałam westchnięcie.

- Maddie, ja... to moja wina. Sama chciałam zadzwonić. Mam straszne wyrzuty sumienia. - Jej słowa podziałały na mnie niczym szok elektryczny. - Nie znienawidź mnie.

- Sama do niego poszłaś?

- Tak, ale myślałam, że on też chciał. I wyraźnie pokazał mi, że nie. Chyba liczył na to, że to ty do niego przyszłaś.

Przełknęłam ślinę. Zupełnie nie spodziewałam się tego po Sam. Poczułam się zniechęcona względem jej osoby. Od gwałtownego rozłączenia oddzielał mnie tylko fakt, że ostatecznie zdecydowała się być ze mną szczera.

- Nie wierzę, że mogłaś tak postąpić wobec mnie. I wobec Jamesa. To okropne, Sam.

- Wiem i naprawdę bardzo cię przepraszam - oświadczyła błagalnym tonem. - Mam nadzieję, że mi wybaczysz. - Ostatnie zdanie zabrzmiało bardziej jak pytanie, niż stwierdzenie.

- Może. Cześć.

Rozłączyłam się, wypuszczając zalegające w płucach powietrze. Ten cały czas byłam w błędzie. Rozczarowałam się jej zachowaniem, ale o wiele mocniej gnębiło mnie poczucie, że to ja powinnam była wiedzieć od początku. Tak naprawdę obie zachowałyśmy się niesprawiedliwie wobec Jamesa. Nawet nie otrzymał ode mnie możliwości wyjaśnienia mi prawdy, bo nie potrafiłam mu jej dać. Oceniłam go pochopnie i zlekceważyłam. Jego złość przestała być dla mnie niezrozumiała.

Ukłuł mnie jego zarzut o braku zaufania, ale to właśnie sobą zaprezentowałam. Było mi wstyd i zamierzałam go przeprosić. Jak najszybciej.

***

Wieczór zbliżał się wielkimi krokami. W ciągu dnia zdążyłam zrobić zakupy, ugotować obiad i przy okazji porozmawiać z mamą przez telefon. Nie wiele miałam jej do przekazania, ale chciałam, aby wiedziała, że u mnie w porządku.

Z tyłu głowy męczyła mnie wizja dzisiejszej nocy. Czy James jest w to zamieszany od dawna? Byłam rozdarta. Dotarło do mnie, że tak naprawdę mało o nim wiem. Nie mogłam oczekiwać, że będzie taki sam po pięciu latach mojej nieobecności w jego życiu. Klarownie zakazał mi pojawiać się dziś na Greyfield, ale nie mogłam oprzeć się głosowi w mojej głowie, który jasno ukształtował mi już plan na tę noc.

Wzięłam prysznic i przyodziałam się w luźne czarne spodnie oraz brązową koszulkę. Stanęłam przed lustrem. To był ostatni moment, aby zmienić decyzję. 

Zdecydowanie za krótki moment, ponieważ po chwili siedziałam już w taksówce.

Oby ten głupek mnie nie znienawidził.

Podałam kierowcy adres, na co ten tylko uniósł brwi, ale na szczęście zrezygnował z jakiegokolwiek komentarza.

Droga ciągnęła się niemiłosiernie. Nie wiedziałam czy to przez kłębiące się we mnie wątpliwości czy też muzykę country, która nieubłaganie towarzyszyła nam przez całą podróż. Dojechaliśmy do obrzeży miasta, co dało się określić po mniejszej ilości budynków i chodzących ludzi. Okolica nie wydawała się zbyt przyjazna.

You Don't Know Me, Maddie PL / PART 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz