Hej! Pamiętacie mnie jeszcze? 😂
Tak jakoś wyszło, że napisałam rozdział. Ostatnio mi tęskno z tymi fanfikami i ogólnie fandomem, wami 🥺 Może jeszcze ktoś tu jest? 💕
•
Bagaże ciążyły niewielkiej Belle, kiedy próbowała wygramolić się z pociągu. Kolejka niecierpliwych uczniów ciągnęła się za nią niczym zwiastun nadchodzącej katastrofy.
Zaklinowana w przejściu walizka nie poddawała się, a Belle już niemal słyszała jej rechoczący śmiech z nieporadności targającej ją uczennicy.
— Może pomocnej dłoni?
— Dłoni, nogi, barku... Przyjmę absolutnie wszystko... — wymamrotała, podnosząc wzrok.
Kosmyki blond włosów zakrywały Gryfonce twarz, ale nawet pomimo tego doskonale rozpoznała ten kpiący uśmieszek i uniesione w rozbawieniu brwi.
— Jednak nie trzeba żadnej nogi — zreflektowała się, dumnie prostując plecy. Przez ten gwałtowny i zbyt pewny siebie ruch straciła równowagę i wywinęła koziołka nad swoją nieszczęsną walizką.
Na szczęście zdążyła się zabezpieczyć przed twardym upadkiem. Na nieszczęście z kolej jej walizka w końcu pokornie się odblokowała i runęła na swą właścicielkę.
— Auuu... — jęknęła Belle cala czerwona na twarzy z zażenowania. Przetoczyła walizkę na bok, aby udostępnić nareszcie wyjście zdenerwowanym czekaniem uczniom.
Wciąż na kolanach, czując się jak największa łamaga na świecie, uniosła wściekły wzrok.
— To twoja wina, Zabini!
— Nie odpowiadam za niczyją niezdarność i brak życiowych umiejętności, Lupin.
Jeżeli Blaise chciał rozjuszyć Belle Jeszcze bardziej, to udało mu się to w stu procentach. Dziewczyna poderwala się na równe nogi, zadarła podbródek i hardo ruszyła przed siebie. Pozostawiła złośliwego Ślizgona samotnie na peronie, dołączyła do rodziny i miło spędziła resztę wieczoru.
Przynajmniej tak rozegrała to sobie w myślach.
W rzeczywistości nie uszła dwóch kroków. Nie zauważyła, że jedno kółko jej walizki przez upadek odpadło, wobec czego walizka przesunęła się niebezpiecznie na prawy bok. Ciągnąc za sobą Belle, nad którą fatum dzisiaj nie miało litości.
Już była przygotowana na kolejny powód do wstydu i niepowrócenia nigdy więcej do Hogwartu, kiedy przed upadkiem wyratował ją Blaise. Chłopak złapał jednocześnie dziewczynę za nadgarstek jedną ręką i jej walizkę drugą.
„Ślizgoni to mają refleks" — przemknęło jej przez myśl.
— Oj, Lupin. Ty sobie w życiu nie poradzisz. Nie mam pojęcia, z jakiego powodu zostałaś zaproszona do Klubu Ślimaka. Od początku wiedziałem, że lepiej z mojej strony było nie przyjmować tego zaproszenia, skoro stary Slughorn postanowił sobie zebrać przy jednym stole szlamę — nawiązał do Hermiony Granger — zdrajczynię krwi — Ginny Weasley — wybrańcę, choć tylko z nazwy — Harry Potter — i... Ciebie. Córkę wilkołaka. Chociaż słyszałem, że mugoli też masz pełno w rodzinie.
Belle zamurowało. Zanim zdążyła się otrząsnąć, Zabini puścił ją i odszedł z takim samym ironicznym uśmieszkiem, z jakim tu przyszedł. Była jeszcze gotowa rzucić się za nim i solidnie mu przywalić, ale uniemożliwiła jej to ciemnobrązowa czupryna przyjaciółki, która z nagła znalazła się przed oczami Gryfonki.
CZYTASZ
Źródło kłopotów • Blaise Zabini
FanfictionIch pierwsze spotkanie bynajmniej nie należało do udanych. Jej kot omal nie zamordował jego sowę, a jego wzrok omal nie rozpruł jej kota. I na tym historia powinna się skończyć, ale chcąc czy nie chcąc zmuszeni są ze sobą się widywać na spotkaniach...