Podczas rygorystycznych rządów Umbridge w zeszłym roku trudno było o jakiekolwiek mecze quidditcha, niemniej wraz z radujących wszystkich odejściem — zresztą dość przymusowym — urzędniczki ministerstwa z Hogwartu, rozgrywki zostały wznowione.
Kapitanem gryfońskiej drużyny quidditcha został Harry Potter, co raczej nie było dla nikogo zaskoczeniem. Zeszłoroczny skład drużyny Gryffindoru nieco się rozleciał — ubyło trzech ścigających — Angeliny Johnson, Alicji Spinnet i Don Dotson oraz obrońcy. Wobec tego rozpoczęły się poszukiwania zastępstwa.
Belle miała szczerze poparcie od swojej ciotki i chrzestnej Lei Foley, która była absolutną fanką quidditcha, a sama grywała w Armatach z Chudley, aczkolwiek nie zdecydowała się na startowanie w eliminacjach. Była życiową fajtłapą, a jak uczyła się latania w pierwszych latach Hogwartu, to zazwyczaj nie kończyło się to dobrze. Raz nawet złamała sobie rękę, upadając na wznak z wysokości.
Mimo braku swojego czynnego uczestnictwa w naborach do drużyny, Belle przyszła tego dnia na stadion. Swoich sił postanowiła spróbować Demelza Robins, koleżanka z roku Belle, którą dziewczyna chciała dopingować. Początkowo Belle miała zamiar przyjść z Aimee — Mal umówił się na „randkę" z pewną Puchonką, z którą ostatnio dosyć często kręcił — lecz dziewczynę także coś zatrzymało. Belle postanowiła się więc nacieszyć chwilową samotnością.
Niestety okazało się, że samotność nie do końca była jej dana. Trybuny, ku zdumieniu Belle, były niemal oblegane głównie przez dziewczyny. Przewróciła oczami, rozumiejąc, że większość z nich przybyła dla „Wybrańca". No i wszystko było jasne. Jednakże oprócz nich były również i osoby spoza Gryffindoru, które jednak szybko zostały wyproszone przez zirytowanego kapitana.
Zaczęło się od szybkiej rozgrzewki, a potem chętni na stanowisku ścigających prezentowali swoje zdolności. Kiedy przyszła pora na Demelzę, Belle uniosła do koleżanki zaciśnięte kciuki, gdy ta odszukała ją wzrokiem. Potem radośnie klaskała, gdy Demelza dostała się do drużyny wraz z Katie Bell i Ginny Weasley. Obrońcą natomiast został Ron.
— Świetnie ci poszło! — powiedziała szczerze Belle, gdy wraz z Demelzą powracały do zamku po zakończonych naborach.
— Dzięki. — Demelza nieśmiało się uśmiechnęła. — Martwi mnie jednak miotła. Rodziców nie stać na żaden nowszy model, a te ze szkoły potrafią płatać okropne figle... — zachmurzyła się.
Belle posmutniała, lecz zaledwie po dwóch sekundach twarz Gryfonki ponownie się rozpromieniła, gdy na coś wpadła.
— Nie powinno się oddawać prezentów, zwłaszcza drogich... — zaczęła z lekkim skrępowaniem. — Ale mogłabym ci pożyczać swoją miotłę. Ciotka kupiła mi najnowszy model, choć dobrze wie, że nie latam. I jeszcze wcisnęła mi ją oknem Ekspresu Hogwart.
Demelza na to parsknęła śmiechem.
— Dziękuję, to bardzo miłe z twojej strony, ale nie wiem, czy powinnam...
— Weź, przecież ci jej nie podarowuję. Będziesz ją tylko pożyczać na mecze, a jak chcesz nawet treningi. Ja i tak z niej raczej nie będę w Hogwarcie korzystać, a tobie przynajmniej do czegoś posłuży.
— Ciotka nie byłaby zagniewana? — zapytała z niepewnością Demelza.
— Chyba by była rozradowana — mruknęła Belle. — Ma fioła na punkcie quidditcha. Cieszyłaby się, że miotła nie leży pod łóżkiem i się nie kurzy.
— Skoro tak... — stwierdziła Demelza. — Pozwól mi to przemyśleć.
— Nie ma nad czym myśleć! — orzekła wesoło pobudzona mrukiem wiatru Belle, kładąc dłoń na ramieniu koleżanki.
CZYTASZ
Źródło kłopotów • Blaise Zabini
FanficIch pierwsze spotkanie bynajmniej nie należało do udanych. Jej kot omal nie zamordował jego sowę, a jego wzrok omal nie rozpruł jej kota. I na tym historia powinna się skończyć, ale chcąc czy nie chcąc zmuszeni są ze sobą się widywać na spotkaniach...