four

436 21 1
                                    

Obudziło mnie wielkie cielsko Dinah, które padło na mnie całym swoim ciężarem.

- Dinah, mamucie jebany. - syknęłam, próbując ją ze mnie zepchnąć, co było niemożliwe. - Złaź ze mnie. 

- Nie. - mruknęła, nie ruszając się. - Spać chce. 

- To co wy robiłyście, że się nie wyspałaś? - na jej twarzy zagościł wymowny uśmieszek. - Dobra, nie chce w sumie wiedzieć. - westchnęłam. Sięgnęłam po telefon, odłączając go od ładowarki. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 10. - Co Ty tak szybko przyszłaś? - spojrzałam na nią kątem oka, przeglądając sociale.

- Musiała jechać pomóc Lauren w kawiarni, bo coś się zjebało. - pokiwałam głową, zastanawiając się, czy powiedzieć jej, że wczoraj się z nią widziałam. 

- Widziałam się z nią wczoraj. - powiedziałam po głębszym zastanowieniu się. Ta od razu usiadła, miażdżąc mi przy tym prawie nogi. 

- Co?! - zapiszczała, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem.

- Po tym jak mnie z mieszkania wyrzuciłaś, poszłam na spacer i weszłam do kawiarni. Tam była Lauren i się okazało, że to ta sama dziewczyna, która była u mnie w bibliotece. - jej uśmiech powiększył się jeszcze bardziej. - Wypiłyśmy razem kawę i pogadałyśmy chwilę. Zaprosiła mnie na kolację w piątek. - sama się uśmiechnęłam. 

- Czekaj, czyli Lauren to ta zielonooka piękność. - przytaknęłam. - Mówiłam Ci, że znowu na siebie wpadniecie. - uśmiechnęła się dumnie. - Skoro idziecie na randkę, to trzeba skoczyć na zakupy. - stwierdziła, wstając z łóżka. 

- To nie randka, Di. To tylko kolacja. - przewróciłam oczami. 

- Jasne. - sarknęła, wychodząc z pokoju. Westchnęłam i wygramoliłam się spod kołdry. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam czystą bieliznę, rurki z wysokim stanem i biały top. Spięłam włosy w kucyk i zrobiłam lekki makijaż. Udałam się do kuchni, po drodze biorąc telefon z łóżka. Blondynka robiła gofry, więc wyciągnęłam talerze, szklanki i nutellę. Postawiłam wszystko na blacie i nalałam pomarańczowy sok do szklanek. 

- W czwartek lecimy na zakupy. - stwierdziła, kładąc talerz z goframi przede mną. 

- Dobra. - pokręciłam oczami i zabrałam się za jedzenie. Po zjedzeniu posprzątałyśmy kuchnię. Dinah rzuciła się na kanapę w salonie i włączyła tv. - Suko, nie rozkładaj się tak. - zepchnęłam jej nogi, przez co prawie spadła. Pokazała mi środkowego palca i usiadła, na co się zaśmiałam.

- Mam nadzieję, że jutro Pani Evans nie przyjdzie, bo niedługo rzucę tę robotę. - westchnęła, przeskakując między kanałami. 

- Współczuję, nie chciałabym jej nóg dotykać. - wzdrygnęłam się na samą myśl. 

- Może pomogę Ci z biblioteką? - spojrzała na mnie ze słodkim uśmiechem. 

- Podziękuję. Nawet na książkach się nie znasz. - stwierdziłam. - Przeczytałaś chociaż jedną w swoim życiu? - zrobiła zamyśloną minę, chociaż dobrze znałam odpowiedź.

- Streszczenia się liczą? - spytała z głupim uśmiechem. Pokręciłam głową z dezaprobatą, śmiejąc się z niej. - No co? Niepotrzebne mi do życia książki, jak można film obejrzeć. - stwierdziła, robiąc naburmuszoną minę.

- Dobra, nic nie mówię przecież. - podniosłam ręce w geście obronnym. - Ale i tak nie będziesz ze mną pracować. - dodałam. - Może idź do innego obuwniczego lub jakiejś odzieżówki. - zaproponowałam. 

- Nie wiem, zobaczę. - położyła głowę na moich udach, włączając jakiś turecki serial. Włożyłam rękę w jej blond czuprynę i zaczęłam lekko drapać ją paznokciami. 
Pół dnia spędziłyśmy na oglądaniu tv i zapychaniu się fast foodami. Potem poszłyśmy na zakupy, żeby zapełnić lodówkę i szafki jedzeniem, tak minął nam cały dzień.

girl from library | camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz