twelve

364 18 0
                                    

- I'm sorry if i say i need you but i don't care I'm not scared of love - nuciłam pod nosem, zamiatając podłogę. - Cause when I'm not with you I'm weaker - tańczyłam z miotłą, dostając prawie zawału, kiedy ktoś wszedł.
- Jezu, Shawn - złapałam się za serce, oddychając z ulgą.
- Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć - zaśmiał się, wbijając we mnie wzrok.

Odstawiłam miotłę, czując się dziwnie pod jego spojrzeniem. Przysunął się do mnie, gapiąc mi się na usta.
- Shawn? - mruknęłam, kiedy nasze twarze dzieliły milimetry. Nagle mnie pocałował, odepchnęłam go w momencie, kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Zauważyłam szybko poruszającą się osobę za oknem. Nie był to nikt inny, jak Lauren. Przeklnęłam pod nosem i wybiegłam z księgarni. Pod moimi butami coś zaszeleściło, spojrzałam w dół i zobaczyłam bukiet kwiatów. Lauren odjechała z piskiem opon. Wróciłam zdenerwowana do środka.
- Ty sobie kurwa żartujesz Shawn? - warknęłam, patrząc na niego zabójczym wzrokiem.
- Od zawsze chciałem to zrobić - wymruczał i przybliżył się. Uniosłam ręce, dając mu tym znak żeby nie podchodził.
- Wyjdź stąd. Teraz - powiedziałam dosadnie już na skraju emocji. Spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł. Ubrałam się szybko, zamknęłam za sobą i pobiegłam do mieszkania.

Wpadłam do środka, słysząc od progu Dinah i Ally. Spojrzały na mnie zdziwione, kiedy stanęłam w salonie.
- Co się odjebało? - Dinah wstała i do mnie podeszła, skanując wzrokiem.
- Shawn - odparłam i opadłam zrezygnowana na fotel.
- Co zrobił ten cymbał? I czemu nie jesteś na randce z Lauren? - wypytała.
- Przyszedł do mnie, nagle mnie pocałował i Lauren to widziała. Odjechała szybko, nawet nie zdążyłam jej zawołać - Ally wstała i wzięła torebkę w rękę.
- Gdzie Ty idziesz?
- Jak to gdzie, idę temu zasrańcowi coś wyperswadować - warknęła.
- Wiesz w ogóle gdzie mieszka? - zdziwiłam się.
- A owszem, wiem. Mieszka zaraz w mieszkaniu obok mnie. Mam już go dość - westchnęła. - Ale dobra, później się nim zajmiemy, teraz trzeba pomoć Mili- Brooke mnie przytuliła i pogładziła ręką po plecach.

Telefon Hansen zaczął dzwonić, byłam pewna, że to Normani. Nie myliłam się.- Maniś skarbie...To on ją pocałował...Ona tego nie chciała...Muszą same porozmawiać, wiesz o tym - DJ patrzyła na mnie, słuchając Mani po drugiej stronie słuchawki. - Okej, zaraz przyjedziemy - rozłączyła się i odłożyła telefon.
- Chodźcie, jedziemy do Mani, Mila pogada z Lauren - przytaknęłyśmy. Ubrałyśmy buty i wyszłyśmy z bloku, kierując się od auta Allyson.

Po kilkunastu minutach byłyśmy pod drzwiami Mani. Zapukałyśmy, czarnoskóra po chwili otworzyła, mierząc mnie wzrokiem. Wpuściła nas.
- Lauren jest w pokoju na końcu korytarza - mruknęła, a ja od razu tam ruszyłam. Drzwi były lekko uchylone, więc weszłam powoli. Zauważyłam zielonooką skuloną na łóżku. Moje serce zabolało na ten widok. Słyszałam jak pociąga nosem, co jeszcze bardziej mnie przybiło. Podeszłam do łóżka i usiadłam powoli.
- Lo - szepnęłam dotykając delikatnie jej włosy. Usiadła gwałtownie, patrząc na mnie ze łzami w oczach.
- Co tu robisz? Już skończyłaś z Mendesem? - prychnęła.
- Nic mnie nie łączy z Mendesem, Lo.
- Jasne, całowałaś się z nim, tak o - przewróciła oczami.
- Nie całowałam się z nim. Przyszedł do mnie jak sprzątałam. Zbliżył się i nagle mnie pocałował. Odepchnęłam go od razu, Lo - odparłam.
- Nigdy w życiu nikogo oprócz Ciebie bym nie pocałowała. Jesteś dla mnie ważna i co raz bardziej zaczynam się w Tobie zakochiwać - niepewnie wyciągnęłam do niej rękę. Spojrzała na nią, potem mi w oczy i przyciągnęła mnie do siebie. Wtuliłam się w nią, czując jak łzy spływają mi po policzkach.

- Przepraszam Camzi, mogłam po prostu wejść i to wytłumaczyć. Chociaż zabolało mnie, jak to zobaczyłam - odsunęła się kawałek i spojrzała w oczy.
- Spokojnie Loluś, grunt, że się wyjaśniło. Nigdy bym Ci czegoś takiego nie zrobiła - uśmiechnęła się i pocałowała mnie delikatnie w usta. Przyciągnęłam ją za kark, pogłębiając pocałunek. Mruknęła, ciągnąc mnie lekko za włosy.
- I jak tam Camren? - Hansen wbiła do pokoju, a za nią dziewczyny. Odsunęłyśmy się od siebie, zerkając na blondynkę. - Ooo, dziewczynki pogodzone, supcio - uśmiechnęła się szeroko, patrząc na nas jak na jakiś słodki obrazek.
- Chodź Dinah, nie przeszkadzajmy im - Kordei pociągnęła ją za rękę i zamknęła za nimi drzwi.
- Może zostaniesz na noc? Oczywiście u mnie, nie u Mani - pogładziła mnie po policzku, na co przymknęłam oczy.
- Jasne, chętnie - dałam jej całusa w usta.
- To może jutro ta randka? Skoro dziś nie wyszło - podrapała się po karku niepewnie.
- Dobrze - cmoknęłam ją jeszcze raz. Po kilku minutach wyszłyśmy z pokoju, chwilę pogadałyśmy z dziewczynami i poszłyśmy do Lauren. Tam od razu poszłyśmy pod prysznic, oczywiście osobno. Potem wskoczyłyśmy pod kołdrę i odpaliłyśmy film. 

girl from library | camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz