six

433 26 0
                                    

Jest piątek. Za 2 godziny mam kolację z Lauren. Zamknęłam dziś o wiele szybciej bibliotekę, a Hansen szybciej wyszła z pracy, bo koniecznie chce pomóc mi się przygotować. Wzięłam długą kąpiel, myjąc ciało moim malinowym żelem. Osuszyłam dokładnie ciało ręcznikiem i ubrałam czystą bieliznę. Wyprostowałam włosy i wyszłam z łazienki w kierunku pokoju, gdzie siedziała Di. Spojrzała na mnie, odrywając wzrok od telefonu i uśmiechnęła się, mierząc mnie wzrokiem.

- No no, może idź w samej bieliźnie - poruszyła brwiami. - Lauren na pewno byłaby zachwycona.
- Jasne. - mruknęłam, kręcąc oczami. Wzięłam sukienkę, leżącą na łóżku, którą kupiłam wczoraj z Dinah i ostrożnie ją ubrałam. Była to czarna obcisła sukienka z golfem, sięgająca do połowy uda z rozcięciem na nim. Do tego ubrałam czarne szpilki, które również kupiłam wczoraj.
- Zajebiście wyglądasz - zagwizdała blondynka. - Teraz czas na makijaż - usadowiła mnie na krześle i zabrała się za nakładanie mi tapety.
Po jakiś 30 minutach skończyła. Wstałam i podeszłam do lustra.
- Zajebiście - stwierdziłam, przyglądając się swojemu odbiciu. Przejechałam dłońmi po moich kształtach, które opinała sukienka.
- Jauregui ocipieje - zaśmiała się DJ. Mój telefon zawibrował, więc wzięłam go do ręki i odblokowałam.

Dostałam wiadomość od Lauren, że czeka pod blokiem.
- Już jest - wzięłam torebkę i założyłam płaszcz, ruszając do wyjścia.
- Miłej randeczki - powiedziała blondynka, kiedy wychodziłam.
Wyszłam z budynku i od razu zauważyłam zielonooką, opierającą się o jej samochód. Miała na sobie granatowy kombinezon z dekoltem w serek i czarne buty na koturnie. W ręku trzymała czerwoną różę.
- Witaj, Camz - pocałowała mnie w policzek, podając mi róże.
- Hej, Lo. Dziękuję - z uśmiechem przyjęłam kwiatek, przykładając go do nosa i zaciągając się jego zapachem.
- Pięknie wyglądasz - sunęła wzrokiem po moim ciele, a ja czułam jak się rumienie.
- Dziękuję, Ty również - uśmiechnęła się i otworzyła drzwi od strony pasażera, gestem ręki zapraszając mnie do środka. Wsiadłam i zapięłam pas, Lauren usiadła na miejscu kierowcy i odpaliła silnik, włączając się do ruchu. Przyglądałam się jej, co nie uszło jej uwadze. Nie potrafiłam na nią nie patrzeć, wyglądała zbyt pięknie aby tego nie podziwiać.

Po jakiś 20 minutach zaparkowałyśmy pod dość luksusową restauracją. Wysiadłyśmy z auta i ruszyłyśmy do wejścia.
- Stolik na nazwisko Jauregui - powiedziała do kobiety, która od razu kliknęła coś na tablecie.
- Proszę za mną - ruszyła w głąb restauracji, a my za nią. Zaprowadziła nas do stolika oddalonego od reszty osób. - Oto menu, kelner zaraz do Państwa podejdzie - zostawiła karty i odeszła. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy przeglądać menu.
- Witam, mogę przyjąć Państwa zamówienie? - zapytał kelner, pojawiając się nagle.
- Poproszę tą opalaną na drewnie marynowaną w jogurcie jagnięcinę, a Ty Camz? - spojrzała na mnie.
- Ja poproszę pierożki ravioli faszerowane grillowanym bakłażanem.
- Coś do picia? - dopytał.
- Czerwone wino poprosimy - zapisał wszystko i odszedł. - Może być czerwone?
- Jasne - uśmiechnęłam się, co odwzajemniła.

Kelner po chwili przyniósł wino oraz kieliszki. Lauren nalała nam trunek, wznosząc toast.
- Za kolację i za naszą znajomość, która mam nadzieję, że będzie się rozwijać - powiedziała z uśmiechem.
- Też mam taką nadzieję - uśmiechnęłam się, upijając wino.
- Kim był ten facet, z którym ostatnio byłaś w kawiarni? - spytała, bawiąc się palcami.
- Mój kolega z liceum, Shawn - pokiwała głową, spoglądając na mnie.
- Tylko kolega? - dopytała.
- Tak, tylko kolega, Lo - zachichotałam. - Nie jest w moim typie - dodałam.
- Rozumiem - chciała jeszcze coś powiedzieć, ale kelner przyniósł nasze jedzenie.
- Proszę bardzo, życzę smacznego - powiedział i odszedł. Zabrałyśmy się za jedzenie, które było cholernie pyszne.
- Pyszne - zamruczałam.
- Robię lepsze - powiedziała dumnie, na co zachichotałam. 
- Nie śmiem wątpić - spojrzała na mnie poważnie, lecz jej kąciki ust drżały. 
- Kiedyś Ci zrobię jedzonko, to sama zobaczysz - stwierdziła.
- Nie mogę się doczekać - uśmiechnęłam się, co odwzajemniła. Wróciłyśmy do jedzenia, czułam na sobie jej wzrok, co spowodowało, że się zarumieniłam. Zjadłyśmy w komfortowej ciszy, Lauren zapłaciła i wyszłyśmy z restauracji. Jednak nie poszłyśmy do auta, tylko w drugą stronę, kierując się do pobliskiego parku. Stanęłyśmy pod ogromnym drzewem, przy którym stała ławeczka a przed nią płynęła rzeczka. Usiadłyśmy na niej, wpatrując się w wodę, w której odbijał się księżyc. 

- Pięknie tu - powiedziałam dość cicho, jakbym nie chciała psuć atmosfery tego miejsca. Zielonooka na mnie spojrzała w tym samym momencie, co ja na nią.
- Ty jesteś piękniejsza - szepnęła, patrząc mi w oczy. Czułam jak policzki mi płoną, więc spuściłam głowę. Przysunęła się do mnie, łapiąc palcami mój podbródek, tak abym na nią spojrzała. - Nie musisz się wstydzić, słodko wyglądasz z rumieńcami - nadal szeptała, a ja tonęłam w jej oczach. Chciałabym w nich tonąć do końca życia.
- Masz takie piękne oczy - wypaliłam nagle, na co słodko się uśmiechnęła.
- Dziękuję, Ty również, Camz - odpowiedziała. Oblizałam moje suche usta, a jej wzrok zsunął się na nie. Nasze twarze były cholernie blisko, chciałam żeby mnie pocałowała. Chrząknęła nagle i odsunęła się ode mnie. Spojrzałam speszona na księżyc, aby tylko nie patrzeć na nią. - Już zimno, odwiozę Cię do domu - wstała, wyciągając do mnie rękę, którą od razu chwyciłam. Szłyśmy do auta w ciszy, która na szczęście nie była niekomfortowa. 

Będąc pod blokiem, odpięłam pas i spojrzałam na brunetkę. 
- Dziękuję za dzisiaj, miło było się spotkać - uśmiechnęłam się lekko.
- Również dziękuję, następnym razem ja coś upichcę - puściła mi oczko, na co zachichotałam. 
- Trzymam Cię za słowo. Do zobaczenia, Lo - pochyliłam się i złożyłam delikatny pocałunek przy jej ustach. 
- Do zobaczenia, Camz - szepnęła, kiedy wychodziłam. Zamknęłam drzwi i pomachałam jej, idąc do wejścia. Będąc w mieszkaniu, zdjęłam buty i płaszcz i usiadłam na kanapie z szerokim uśmiechem. Z tego, co zauważyłam Hansen nie było, co oznaczało, że poszła do Mani. Jutro na pewno zrobi mi wywiad. Westchnęłam, wstawiłam róże do wazonu i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Zmyłam makijaż i ubrałam piżamę. Weszłam do pokoju, podłączyłam telefon do ładowarki i wskoczyłam pod kołdrę. Zgasiłam lampkę i wtuliłam się w poduszkę, zasypiając. 

girl from library | camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz