Rozdział 2

5.1K 346 1
                                    

Jestem w samolocie. Lecimy do mojego ukochanego... miasta, tak miasto miałam na myśli od samego początku! Nie mogę uwierzyć, że go zobaczę (teraz chodzi mi o Luke'a). Ciekawe, czy mnie pozna, a może wcale nie zauważy mojego powrotu? Tak wiele pytań. I żadnej odpowiedzi, ale nie długo się przekonam. A dokładniej za 2 i pół godziny, jak ja już nie mogę usiedzieć na miejscu. Ten lot to katorga!

Jednak nie było, aż tak źle, poza tym, że za mną siedział dzieciak, który ciągle kopał mi fotel, a jak go prosiłam, żeby przestał on pokazywał mi język. Myślałam, że rozszarpię bachora, no ale cóż dzięki niemu ten lot szybciej mi minął. W sumie to teraz w duchu mu dziękuję. Wie jestem dziwna, najpierw się na niego drę, a później mu dziękuję.

Teraz siedzę w aucie, zmierzamy do naszego byłego, a zarazem nowego domu. Ja siedzę jak na szpilkach. Nie mogę uwierzyć, że znowu tu jestem i zobaczę te wszystkie miejsca. Już nie mogę się doczekać. Właśnie wjechałyśmy na ulicę na, na której będziemy mieszkać (już mieszkałyśmy, ale nie ważne), widzę nasz dom, a po drugiej stronie ulicy..... Dom Luke'a.

Strefa przyjaźni {l.h}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz