XII

161 12 17
                                    

Szedłem spokojnym krokiem. Nie spieszyłem się. Potrzebowałem czasu, na ułożenie w głowie całego monologu, który mu przedstawię. Przecież nie mogłem wejść i wykrzyczeć mu, że oblałem się wodą. W zasadzie to mogłem, ale dobrze znałem Zawadzkiego i wiem, że nie uwierzyłby mi w to. Stwierdziłby, że „powiedziałem to za szybko i na pewno kłamie". Idąc spotkałem jego tatę. Przywitałem się z nim. Mężczyzna powiedział mi, że jego syn właśnie wrócił do domu, ale nie miał najlepszego humoru. Na tą wiadomość wcale się nie ucieszyłem. Zacząłem mieć wątpliwości czy moje usprawiedliwienie mu wystarczy.

Stałem przed jego kamienicą. Zanim wszedłem do środka zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu. Zdawałem sobie doskonale sprawę co mnie właśnie czeka. Nie raz była sytuacja, gdy Tadeusz okazywał swoją zazdrość. Raz zrobił awanturę nawet Alkowi, o to że za często mnie przytula. Czasem mnie to denerwowało, ale w jakimś stopniu było to słodkie. Wolnym krokiem zacząłem wchodzić po schodach na 3 piętro. Kiedy znajdowałem się centralnie przed drzwiami jego mieszkania, kilkukrotnie wahałem się żeby zapukać. Wreszcie, kiedy starczyło mi odwagi, delikatnie zapukałem w drewniane drzwi. Niestety, pierwsza próba się nie udała. Zapukałem ponownie. Też nic. Trzeci raz,czwarty. Kiedy wyciągnąłem dłoń po raz piąty, usłyszałem otwierające się drzwi.

-Um, wiesz co, myślę, że musimy o czymś pogadać. - powiedziałem z wielkim trudem, jednak nie otrzymałem odpowiedzi. Chłopak jedynie zrobił mi miejsce i kiwnął głową na znak, że mam wejść do środka. Tak tez zrobiłem. Po chwili znaleźliśmy się w jego pokoju. Przez pewien czas panowała między nami okropnie niezręczna cisza, którą postanowiłem wreszcie przerwać.

-Tadeusz to naprawdę nie było to na co wyglądało. Wiem, masz prawo tak myśleć. W końcu twój chłopak był z zupełnie obcym dla ciebie chłopakiem w dziwnej sytuacji. - usłyszałem lekki śmiech Tadeusza na te słowa. - Musisz jednak wiedzieć, że ja, Jan Bytnar kocham tylko i wyłącznie ciebie. Ten chłopak to Olek, mój nowy przyjaciel o którym nie miałem okazji ci powiedzieć. Poznaliśmy się wczoraj, kiedy wracałem do domu. Jest nowy w Warszawie i postanowiłem mu pomóc. Naprawdę nic mnie z nim nie łączy. Zaprosiłem go do siebie, a nie miałem koszulki, bo kiedy niosłem wodę, uderzyłem o ten głupi panel w moim pokoju. Bardzo cie przepraszam, ze wyszło jak wyszło.

Ponownie nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Przez kilka sekund chłopak patrzył mi się głęboko w oczy, a po chwili mnie mocno przytulił. Usłyszałem z jego ust ciche przepraszam. Cieszyłem się, że wszystko między nami się ułożyło.

Przez jakiś czas leżeliśmy na łóżku i rozmawialiśmy o wszystkim co tylko byli możliwe. Nie musiałem udawać przy nim kogoś kim nie jestem. Mogłem się otworzyć. Mogłem robić wszystko, a on by mnie nie oceniał. Życzę każdemu takiej osoby w swoim życiu. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Tadeusz poszedł otworzyć. Po chwili wrócił do pokoju. Niespodziewanym gościem okazał się być Alek. Rozmawialiśmy teraz w trójkę. W pewnym momencie, przeprosiłem przyajciół i udałem się do łazienki. Kiedy myłem ręce, wśród ubrań Tadeusza zauważyłem jakieś zawiniątko z papieru. Jako iż jestem ciekawski, nietrwało długo, żebym je rozpakował. Już po kilku sekundach „paczka" była w moich rękach. Powoli odwijałem zawartość z wielu warstw papieru. Kiedy znałem już zawartość, zacząłem żałować.

SZUBIENICA; naucz mnie jak kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz