𝐚𝐜𝐭 𝐨𝐧𝐞 ——— pleasing a storm
standing in a nice dress and staring at the sunset ——— 𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐟𝐢𝐯𝐞✤
KAŻDY MÓJ DZIEŃ ZACZYNAŁ WYGLĄDAĆ TAK SAMO. Rano wstawałam do pracy, przy okazji słuchając wiecznych narzekań ze strony mojej matki. Gdy już się nasłuchałam jaka to zła jestem, szłam do pracy. Ostatnio zjechało się więcej turystów, co niezwykle mnie cieszyło, w końcu każda dodatkowa kasa była jak najbardziej przeze mnie pożądana. Pomijając fakt że siedząc w pracy potrafiłam sprawdzić telefon średnio piętnaście razy w ciągu godziny, co zaczęło powoli zwracać uwagę mojego szefa, a na każdy dźwięk zawieszonego nad drzwiami dzwonka wręcz zrywałam się do biegu, by sprawdzić kto przyszedł. Jednak nigdy nie był to ten dupek Cameron. Wieczorem, wracając z pracy, uważnie rozglądałam sie za znajomym motocyklem, lub zbyt drogą jak na tą okolicę furą, ale od ostatniego spotkania z Rafe'm nie pojawił się już po tej stronie wyspy.
Dni mijały, a ten pajac nie raczył się odezwać. Co on sobie w ogóle myślał? Nie dość że dostałby kasę tak naprawdę za nic, to jeszcze koledzy przestaliby się z niego śmiać, bo przestałby być nieudacznikiem przez to że w końcu jakaś ładna dziewczyna się nim zainteresowała. Co prawda tylko dla własnych korzyści, ale zawsze coś, co nie? Powinien być mi wdzięczny, a on chyba tak się zaćpał, że aż zapomniał się odezwać.
Powoli traciłam nadzieję że w ogóle to zrobi. Czułam jak miałam co raz mniej czasu na wyprowadzkę z domu na dobre. A co jeśli Rafe jednak nie chce wchodzić w ten układ? To pokrzyżowało by wszystkie moje plany i marzenia. Chociaż... może znalazłby się inny bogol który chętniej udawałby mojego chłopaka przed całym Figure Eight. Przecież nie tylko Rafe coś tam znaczy, prawda? Jedno jest pewne — nie mogę tu dłużej zostać, nie ma takiej opcji. Prędzej utopie się w oceanie niż spędzę jeszcze rok z moją chorą matką.
Przetarłam oczy i powoli zwlekłam się z łóżka w poszukiwaniu paczki papierosów. Gdy udało mi się ją znaleźć, usiadłam na parapecie i wysunęłam głowę przez otwarte okno. Słońce dziś wyjątkowo przygrzewało, a ja nie zamierzałam spędzać takiego dnia w swoich smutnych czterech ścianach. Zamknęłam na chwilę oczy, przykładając papierosa do ust, gdy niespodziewany dzwonek do drzwi przerwał mi tą słodko gorzką chwilę. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się kto tym razem zakłóca mój spokój. Pierwsza myśl padła na płotki, ale z drugiej strony... nie wiem czy chcieliby się pakować w konfrontacje z moją matką. Wiedzieli jaka jest, ale ona w towarzystwie innych przywdziewała maskę, myśląc że nikt nie dowie się jaka jest naprawdę. Bardzo się jednak myliła.
Z ogromnym westchnieniem zgasiłam papierosa i podeszłam do drzwi wejściowych. Gdy już miałam łapać za klamkę, poczułam niezrozumiały niepokój przeszywający moją klatkę piersiową.
CZYTASZ
Plastic Hearts ✸ Rafe Cameron
Fanfictionand it's not fair to pull you into my chaos. outer banks , rafe cameron © 2022 maybanked