21.

464 46 27
                                    

W poniedziałek na szkolnym holu ujrzałem Minho rozmawiającego z grupką chłopaków. Jednego z nich od razu rozpoznałem. Był to jeden z moich dręczycieli z wcześniejszych lat.

Chciałem podejść do Minho lecz ten wraz z nimi odszedł w stronę znaną tylko im.

Przez cały dzień nie zamieniłem z nim ani słowa. Na przerwach przesiadywał z nowymi znajomymi, a na lekcji mimo, że próbowałem nawiązać między nami jaką kolwiek rozmowę to on odwracał głowę w inną stronę i nie raczył mi odpowiadać.

Czyżbym zrobił coś nie tak? Czyżbym skrzywdził go czymś, że się tak zachowuje?

°•°•°•°•°•°

Kolejnego dnia było dokładnie to samo. Zdawało się, jakby mnie w pewnym sensie unikał. Nie odpowiedział mi nawet głupiego "cześć" z rana. Mijał mnie szerokim łukiem na korytarzach. Na lekcjach odsuwał się najdalej jak tylko było to możliwe. Tak bardzo przysunął się do brzegu ławki, że pospadały mu zeszyty. 

Zachowywał się jakbym zrobił mu niewybaczalną krzywdę.

Przez cały dzień nawet nie spojrzał w moją stronę. Nasza relacja tak strasznie się ochłodziła. Gdyby ktoś spojrzał na to z boku pomyślałby, że jesteśmy dla siebie wrogami.

°•°•°•°•°•°

Przez kolejne dni tygodnia było tak samo, a ja zastanawiałem się co zrobiłem nie tak. Przez to wszystko mój stan psychiczny znacznie się pogorszył. Bądź co bądź chłopak był dla mnie jedyną radością życia, której strata wiązała się tylko i wyłącznie z załamaniem.

Każde chłodne zachowanie które pokazywał wobec mnie sprawiało, że do moich oczu napływały słone łzy. Rozsądek podpowiadał mi bym się nim nie przejmował i znalazł sobie kogoś innego do rozmów, aczkolwiek serce mówiło zupełnie coś innego. Skryte uczucia kłębiące się we mnie nie pozwalały na oczyszczenie myśli i wyrzucenie z nich chłopaka.

W każdej minucie dnia to on zajmował mój umysł. Nie potrafiłem przestać myśleć o Minho. Dlatego też tak bardzo zabolała mnie jego strata.

Chyba nie mogłem sobie wyobrazić nic gorszego co mogło mnie spotkać. Może zdawać się, że przesadzam, że to nic takiego, ale tylko i wyłącznie ja wiedziałem jak wiele znaczyła dla mnie relacja z chłopakiem.

Każdej nocy w tym ciężkim tygodniu obwiniałem się o to jaka jest sytuacja pomiędzy nami. Wmawiałem sobie, że to przeze mnie tak jest, że to ja zrobiłem coś źle. Być może powiedziałem coś nieodpowiedniego na jego temat, zrobiłem coś co mu się nie spodobało. Przez to jeszcze bardziej znienawidziłem siebie.

°•°•°•°•°•°

Minął tydzień, znów był poniedziałek. Idąc do szkoły gdzieś z tyłu głowy miałem nadzieję, że może Minho miał poprostu gorszy nastrój, że jak wejdę do budynku szkoły to będzie tak samo jak wcześniej, że znów będziemy rozmawiać ze sobą.

Jednak cała nadzieja jaka tliła się w moim sercu zgasła wraz z zobaczeniem chłopaka na szkolnym holu. Znów przebywał w towarzystwie swoich znajomych i choć zauważył, że przeszedłem centralnie obok niego nie zwrócił na mnie większej uwagi.

°•°•°•°•°•°

Kolejny poranek, kolejny dzień na przemyślenia, kolejny dzień samotności. Tego dnia jak zawsze udałem się na lekcje.

Mój dzień nie mógł być gorszy, a jednak. Wszystko działo się na długiej przerwie po czwartej lekcji, kiedy to możemy wyjść na podwórko by się przewietrzyć.

Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę szybko schowałem do plecaka książki i zeszyt od przedmiotu, który właśnie minął. Powolnym krokiem udałem się na podwórko, gdzie ze znajomymi na schodach szkoły siedział Minho.

Zwolniłem kroku słysząc rozmowę jednego z nich z chłopakiem.

- Tak w ogóle Minho, zadajesz się jeszcze z tym pedałem Jisungiem? - zapytał.
- Co ty, z nim? Pewnie, że nie, w życiu. - odpowiedział mu ze śmiechem Minho, poczym także i reszta zaczęła się podśmiewać.

Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. Miałem wrażenie, że czas się zatrzymał, że wcale tego nie usłyszałem. Ten sam chłopak, który tak niedawno pozwolił mi mieszkać u siebie, który mówił mi miłe rzeczy, komplementował mnie, mówił, że się o mnie martwi, teraz... Nie umiałem przyjąć do wiadomości tego, że osoba którą darzę tak wielkim i poważnym uczuciem mówi innym, że nigdy w życiu by się ze mną nie zadawała.

To bolało jak cholera. Bolało jakby ktoś wbijał mi włócznie prosto w serce. W szoku jaki mną władał jedynie stałem w miejscu. Po moich policzkach spływały wielkie krople łez, których nawet nie próbowałem ścierać.

Słowa chłopaka odbijały się w mojej głowie jak echo doprowadzając do jeszcze większego smutku. Czułem, że serce rozpadało mi się jak kawałki pękniętego lustra. Wtem, Minho spojrzał w moją stronę, a ja tylko wbiegłem spowrotem do budynku szkoły chowając się w jej najmniej uczęszczanym miejscu.

°•°•°•°•°•°

Zaczęła się kolejna lekcja, dookoła zrobiło się cicho. Słychać było tylko moje ciche pociągnięcia nosem i popłakiwanie. Powtarzałem sobie, że to się nie zdarzyło, że to moje urojenia. Próbowałem wyprzeć myśl, że usłyszałem to z jego ust. Gdyby powiedział to ktokolwiek inny machnął bym na to ręką, ale nie on, nie osoba bez której nie wyobrażałem sobie życia.

Cała moja nadzieja na lepszą egzystencję legła w gruzach. Tracąc jego, straciłem wszystko. Byłem w takim stanie, że mógłbym popełnić samobójstwo nawet w tym momencie. Chciałem przestać czuć ten ból.

I pomyśleć, że wcześniej byłem w nim tak bardzo zadłużony, że mógłbym za niego umrzeć... teraz... moje nawine serce i tak nadal go kocha...

They're (not) only friends || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz