Pov: Clay
*Rano*
Gdy się obudziłem Erric i Arthur siedzieli w moim pokoju. A dokładniej blondyn siedział obok mnie na łóżku a szatyn przy biurku. Rozmawiali ze sobą.
- Która godzina?
- 10:30 malutki - powiedział Arthur i przytulił mnie.
- Jezus jak ja długo spałem. Ehhh.
- Nic się przecież nie stało.
- Niby tak.
- Jak się czujesz?
- Żyje, a tak na serio to nawet okey.
- Chodź na śniadanie na dół.
Wstałem i poszliśmy na dół. Arthur dał mi jeść i poszedł się przytulić do Erric'a. Zjadłem i powiedziałem że idę do Gogy'ego. Jak powiedziałem tak zrobiłem. Ubrałem się i wyszedłem z domu. Wręcz biegłem do szpitala. Pojawiłem się w sali i od razu usiadłem na krześle. Złapałem rękę Gogy'ego i przyłożyłem do niej głowę.
- Misiu dziś są moje urodziny... Wierzyłem że się obudzisz na nie... Ale to nic... Dam sobie radę... Chyba... - wyszeptałem. - Sam siebie okłamuje... Nie daje rady bez ciebie...
*13:25*
Poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Podniosłem głowę i spojrzałem kto to. Ciężko było dobrze ujrzeć bo miałem rozmazany ekran przez łzy.
- Wszystkiego najlepszego. Nie płacz, obudzi się.
- Rose...?
- Tak.
- Skąd wiesz że mam urodziny...?
- Usłyszałam jak szeptałeś o tym że masz urodzony dziś.
- Oh... Przepraszam muszę iść...
Poszedłem do bazy i przebrałem się w odpowiednie ciuchy. Zrobiłem sobie herbatę i z nią usiadłem na kanapie. Powoli sobie piłem i czekałem jak przyjdzie Erric i akurat dziś Aimee.
*13:45*
Była 13:45 a ich nadal nie było. Wyciągnąłem telefon i szukałem numeru Erric'a. Nagle usłyszałem otwieranie się drzwi.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO CLAY!!! - zobaczyłem Erric'a, Arthur'a, Karl'a, Nick'a i Aimee w czapeczkach imprezowych. Arthur miał tort w rękach.
- O Jezus dziękuję wam! Nie musieliście! Mi by wystarczyła wasza obecność przy mnie.
- Oj tam Clay nie marudź - powiedział Nick i przytulił się do mnie.
- Oh Nick Nick, zawsze byłeś i jesteś taki sam.
- Oh Clay Clay, zawsze byłeś, jesteś i BĘDZIESZ taki sam - po jego słowach wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
Erric i Aimee na szybko się przebrali. W tym czasie zdmuchnąłem świeczki a Arthur pokroił kawałek tortu dla każdego. Zjedliśmy i niestety Arthur, Nick i Karl musieli iść. Ja za to z Erric'em i Aimee dostaliśmy wezwanie.
*22:00**
Akurat skończyliśmy zmianę. Przebraliśmy się i razem z Erric'em wróciliśmy do domu. Arthur zrobił dla nas kolację. Zjedliśmy wszyscy a potem jak to zawsze jako pierwszy poszedłem się umyć. Potem poszedł Arthur a na końcu Erric. Po tym wszystkim poszliśmy spać.
*Dwa miesiące później*
Pogodziłem się z tym że George szybko się nie obudzi. Chłopaki zgodzili się abym poszedł mieszkać sam w domu Gogy'ego. Jego tata pisał do mnie że zamieszkał tam gdzie pojechał w delegację. Spakowałem swoje rzeczy u poprostu przeprowadziłem się tam gdzie mieszkałem wcześniej. Byłem już po egzaminach. Zostawiłem swoje rzeczy i pobiegłem do szpitala. Jednak lekarz mnie zatrzymał przed salą.
CZYTASZ
pokazałeś mi co to jest miłość... dziękuję... |dreamnotfund|
De Todo17-letni Clay nie ma, i nigdy nie miał szczęśliwego życia. Jego matka - ehh zabił ją jego ojciec. A właśnie on. Ojciec Clay'a nienawidzi swojego syna on kiedy był mały. Jego matka broniła go, ale jego już tak to wkurwiło że zabił ją - czego wogóle n...