Pov: Clay
Kai poszedł spać a ja wróciłem na dół. Gdy tylko usiadłem na kanapie zacząłem strasznie płakać. Wziąłem kolana pod brodę i siedziałem płacząc. Nie mogłem dowierzyć że zaczynam przypominać własnego jebanego ojca. Po 20 minutach z mojego płaczu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wytarłem szybko oczy i poszedłem otworzyć drzwi. Tam zobaczyłem Karl'a i Nick'a.
- Hey Clay. Co się stało? Widzę że płakałeś - powiedział Karl.
- Wejdźcie...
- To o co chodzi?
- Nie ważne... Chciałem z wami porozmawiać o jednej osobie - gdy mówiłem te słowa Kai przybiegł na dół.
- Tato...!
- Hey mały co się stało?
- Przyśniło mi się że coś ci się stało...
- Już spokojnie. Nic mi nie jest - Karl i Nick stali zdziwieni.
- Kai zostań ze mną. Będzie lepiej tak.
Wytłumaczyłem chłopakom kim jest Kai. Karl i Kai zaczeli się razem bawić. Nick złapał mnie za rękę i wziął mnie do łazienki.
- Clay.
- T-tak? - zapytałem trochę wystraszony bo nie wiedziałem co szatyn chce zrobić.
- Ręce. Teraz - oczy zrobiły mi się szklane. Poprostu wyciągnąłem ręce do przodu. Nick zaczął zdejmować bandaże. I te przemoczone krwią których nie zdążyłem zdjąć jak i te z nadgarstków.
- O mój boże... Clay... Co ty zrobiłeś...
- Walnąłem kilka razy mocno w lustro przez co pękło i zrobiło mi rany...
- Ale dlaczego...? Jak i dlaczego się tniesz...?
- Nick... Ja... Krzyknąłem strasznie ostro jak szukałem w domu Kai'a i ten się wystraszył... Zacząłem się obwiniać i gdy stanąłem przed lustrem widziałem tam ojca... Ja go zaczynam przypominać... Walnąłem kilka razy mocno w lustro krzycząc że nie przypominam go po czym lustro pękło z tąd rany...
- A te...? - powiedział przejeżdżając palcem przez moje świeże rany jak i blizny na nadgarstkach.
- Tęsknota za Gogy'm... Te starsze przez ojca kiedyś... - powiedziałem, podniosłem głowę i się uśmiechnąłem.
Łzy zaczęły mi lecieć a ręce się trzęść. Nick przytulił mnie i zaczął uspokajać. Potem opatrzył mi spowrotem ręce i wróciliśmy do Karl'a i Kai'a.
- Tata! Pan Karl jest bardzo fajny!
- Heh mały nie musisz do mnie mówić pan. Poprsotu Karl.
- Dobrze!
- A ty jesteś Nick tak? - powiedział i podszedł do Nick'a.
- Tak mały.
- Kai chcesz jeść lub pić?
- Pić.
- Dobra to zostań z Karl'em i Nick'iem a ja zaraz ci przyniosę picie.
- Mhm!
Poszedłem i wziąłem z szafki sok. Wziąłem szklankę i nalałem do niej napoju. Wróciłem do Kai'a i podałem mu sok. Mały wypił i oddał mi szklankę. Zaniosłem ją do kuchni. Wróciłem i usiadłem obok Kai'a. Ten od razu się przytulił do mnie.
- Heh co tam mały?
- Nic, chciałem się przytulić.
- No dobrze.
- Może przyjdziecie jutro do nas?
- Chcesz Kai?
- Tak!
- No to pójdziemy.
- Jeeeej! Jesteś najlepszym tatą na świecie! - po tym okrzyku radości Kai'a uśmiechnąłem się i poprsotu go przytuliłem.
Spędziłem gadając z chłopakami z dobrą godzinę. Kai w tym czasie zasnął wtulony we mnie. Chciałem dać mu chwilę pospać więc pogadaliśmy jeszcze kolejną godzinę. Potem Kai się obudził.
- Nick może zaopiekujesz się Kai'em a ja pójdę z Karl'em do Gogy'ego? No chyba że Kai chce iść. (jak coś Kai o Clay'u mówi tata a o Gogy'm papa~ Autorka)
- Do papy?
- Tak.
- Mogę iść?
- Możesz, chłopaki idziecie?
- Tak.
Wstaliśmy z kanapy i poszliśmy ubrać buty. Wziąłem też telefon, klucze i portfel. Wszyscy ruszyliśmy do szpitala. Kai biegł przed nami i cały czas miałem na niego oko. Nie chciałem aby stało się to samo co z Gogy'm.
- Chłopak wy oby dwoje nie pracujecie. Ja niestety pracuje, przecież muszę się jakoś utrzymać. Szczególnie że mam jeszcze Kai'a.
- No tak naprawdę to tylko Karl nie pracuje. Ja również pracuje - powiedział Nick. - Ale no mów w czym rzecz.
- Chodzi o to że nie mam z kim zostawić Kai'a. Nie chce go narazie posyłać do żadnych przedszkoli i innych. Narazie wolę zostać z nim w domu. Szczególnie że ma traumę taką jak ja. On teraz nie ma takiego problemu ale traumę ma. Mnie też dołowało siedzenie w domu jak i w szkole. I pytanie czy Karl mógłbyś się nim zająć?
- Jasne, ale wiesz że Kai potrzebuje nauki prawda?
- Wiem, ale ogarnie się mu najwyżej nauczanie domowe. Poprostu no nie chce aby miał kolejne traumy. Sam przechodziłem przez dwa stresy jednocześnie, stres przez szkołę i stres przez sytuację domową - spojrzałem kątem oka na Karl'a po czym mój wzrok wrócił na Kai'a. - Uprzedzając pytanie Karl'a. Gdy Kai na mnie wpadł i wtedy go poznałem powiedział że ich opiekunka w sierocińcu krzyczała na nich za wszystko oraz biła innych. Dlatego uciekł bo się strasznie bał.
- Oh...
- Kai słonko chodź do mnie - zawołałem szybko Kai'a który zbliżał się do pasów.
- Tak tato?
- Daj rękę. Będziemy przechodzić przez pasy i nie chce aby coś ci się stało... - powiedziałem i uśmiechnąłem się tak aby nie było widać że się zaraz popłaczę.
Nadal zostało mi trochę gry aktorskiej z czasów gdy byłem czy to w domu z ojcem czy to w szkole. Przeszliśmy przez pasy i doszliśmy do szpitala. Wszedłem do środka i gdy tylko zobaczyłem że jest lekarz podbiegłem do niego.
- Oh witam, dziwiłem się bo zawsze pan był po porannej zmianie a jest już 15.
- No mam wolne na jeszcze jeden dzień z powodu - spojrzałem na Kai'a. - powodu rodzinnego.
- Rozumiem, zapewne chcesz informacje o Gogy'm tak?
- Tak.
- Jego stan się nie zmienił, ani nie polepszył ani nie pogorszył.
- Oh... Czyli nadal nie możemy do niego wejść...?
- Możecie, pozwolę wam. Widzę że jest was czwórka. Najpierw ty z dzieciakiem a potem tamte papużki - powiedział lekarz.
Mówiąc papużki miał na myśli Karl'a i Nick'a ponieważ brunet ciągle się przytula do szatyna. Nadal trzymając rękę Kai'a wszedłem do sali. Wziąłem dwa krzesła i postawiłem obok łóżka. Tak jak zawsze wziąłem rękę Gogy'ego i przyłożyłem do głowy.
- Papa?
- No, tak wygląda twój drugi tata. Heh macie identyczny kolor włosów. Za to oczy masz też zielone jak ja.
- Jeeej!
- Mały troszkę ciszej dobrze?
- Mhm.
Posiedziałem jeszcze chwilę z ręką Gogy'ego przy głowie a potem wstałem i wyszliśmy. Za to weszli Karl i Nick. Usiadłem na krześle i wziąłem Kai'a na kolana. Czekaliśmy jak wyjdą chłopaki i potem razem wróciliśmy do domów. Poprsotu szliśmy razem ale potem chłopaki odeszli w stronę swojego domu a ja z Kai'em w stronę naszego.
___________________________________________
Koniec ROZDZIAŁU! :333
CZYTASZ
pokazałeś mi co to jest miłość... dziękuję... |dreamnotfund|
Acak17-letni Clay nie ma, i nigdy nie miał szczęśliwego życia. Jego matka - ehh zabił ją jego ojciec. A właśnie on. Ojciec Clay'a nienawidzi swojego syna on kiedy był mały. Jego matka broniła go, ale jego już tak to wkurwiło że zabił ją - czego wogóle n...