3

80 5 0
                                    

- Chłopcze? Halo? - pielęgniarka złapała go za ramię i trząsła nim.

- P-Przepraszam, przysnęło mi się. Co z moją mamą? - ożywił się jakoś bardziej.

- Nie wiem kim jest twoja mama, ale nie siedź tu.

- Inko Midoriya, zna pani? - wstał, ale kobieta już nie usłyszała, bo poszła zająć się pracą.

Była późna godzina wieczorna, bo już przed północą. Chłopak kupił kawę z automatu, żeby znowu nie zasnąć. Po wypiciu łyka poczuł się trochę lepiej, ale nadal nie miał żadnej wieści o mamie. Dowiedział się tylko od pani z recepcji, że jeszcze nie wróciła z sali operacyjnej. Siedział i czekał na korytarzu popijając kawę. Był już bardziej spokojny, bo wiedział, że jest w dobrych rękach, jednak obawy zawsze jakieś miał.

Minęły trzy godziny i około godziny 2 w nocy drzwi od sali operacyjnej się otworzyły. Wyszedł sam doktor, który był widocznie zmęczony. Deku podszedł do doktora, który od razu zaczął mówić:

- Operacja się udała. Będzie żyła, tylko musi teraz dużo wypoczywać. Straciła dużo krwi. No i jest jeszcze jedna kwestia młodzieńcze, ale może lepiej, jak porozmawiamy o tym razem z panią Inko, jak się wybudzi, dobrze?

Zielonowłosy kiwnął głową na znak zgody i odetchnął z ulgą. Lekarz był padnięty, więc poszedł gdzieś odpocząć, a rano Izuku mógł wejść do mamy. Teraz też chwilę się zdrzemnął, bo przez te emocje ciężko mu było myśleć o normalnym świecie.

Przebudził się około 7. Wstał, dopił już zimną kawę i znalazł doktora, który operował jego mamę. Razem weszli na salę, kobieta już nie spała.

- Mamo.. - spojrzał na nią ze łzami w oczach.

- Ma pani siłe porozmawiać z nami? - zapytał lekarz.

Kobieta kiwnęła tylko głową na znak, że ma siłę.

- Operacja się udała. Straciła pani dużo krwi. Co tak właściwie się stało? - zapytał lekarz - Deku mało co wiedział.

- Nie chce o tym mówić. - westchnęła.

- Rozumiem, jednak udało nam się doprowadzić panią do stanu stablinego. Mam jeszcze dla pani jedną złą wiadomość. Była pani w ciąży i poroniła pani przez tak duży brak krwi w ogranizmie. Bardzo współczuję.

Inko nawet jakby nie zareagowała na tą wiadomość, tylko zamknęła oczy, a Deku był w szoku. Otworzył tylko buzie, jednak nic nie wypowiedział. Oczy od razu mu się rozszerzyły.

- Pozatym wróci pani do normy, tylko potrzeba dużo czasu. Musi pani pić dużo płynów i jeść chociaż trochę.

Mężczyzna wyszedł z sali. Chciał zostawić rodzinę chwilę sam na sam.

- M-Mamo, jak to możliwe? - usiadł na przeciwko niej.

- Deku, przepraszam. Nie dałam rady i nie wiem czy dam radę dalej.

- Chcesz mnie zostawić samego? - pojawiły mu się łzy w oczach.

- Odkąd nie ma już twojego ojca wszystko jest inne. Wiesz, jak jest ciężko? Nie zostałbyś sam, masz tych swoich przyjaciół.

- To czemu ze mną nie rozmawiasz? Przecież mówiłem, że nie potrzebuję nowych butów czy książek do pełni szczęścia. Chcę mieć rodzinę, mamo. A teraz - zawahał się - miałbym siostrę albo brata. Ale jak?

Kobieta westchnęła.

- Ktoś cię skrzywdził? Powiedz mi, proszę. Ten człowiek nie może żyć bezkarnie!! - zdenerwował się.

- Deku. Ja musiałam to robić, dla ciebie. Kocham cię.. - nic więcej nie powiedziała, bo zemdlała.

- Doktorze! - zielonowłosy wybiegł po mężczyznę, który natychmiast wbiegł do sali, a chłopakowi kazał wyjść.

Izuku usiadł przed salą. Błagał wręcz w głowie Boga, żeby nie zabierał mu mamy. Miał tylko ją. Rozpłakał się, ale starał się pozbierać..

*

Shoto czekał już w parku. Była 10.15, a Deku nie przychodził. Zaskoczyło go to, ale uznał, że jeszcze trochę poczeka, potem zobaczy, czy jest w domu. Nie mógł zapomnieć, bał się przecież o co może chodzić.

Po kilkunastu minutach nadal zaskoczony postanowił odwiedzić go w mieszkaniu. Jednak tam też go nie znalazł. Było zamknięte. Nie wiedział, co mogło się stać, ale przeczuwał, że nie jest dobrze. Midoriya z reguły był pilny i nigdy się nigdzie nie spóźniał, więc teraz musiało coś się wydarzyć.

Zrezygnowany wracał do domu powolnym krokiem, w międzyczasie pisząc SMS-a do Izuku:

- Hej, tu Todoroki, wszystko okej? Nie przyszedłeś do parku :(

Wcisnął przycisk wyślij i zmierzył w stronę swojego domu.

*

- Z twoją mamą wszystko okej, zemdlała przez stres i przez to, że jest osłabiona, nie rozmawiaj z nią teraz na ciężkie tematy, dobrze? Niech jej organizm się zregeneruje. Będzie pod ciągłą obserwacją.

Chłopak kiwnął głową na znak zgody. Wszedł powoli na salę, ale jego matka spała. Usiadł na krześle i zerkał na nią spokojnie. Zastanawiał się tylko, co takiego musiało się stać, że doprowadziła się do tego czynu? I to, że mógłby mieć rodzeństwo, co to znaczyło? Tyle pytań, ale bez odpowiedzi. Nie chciał stresować już kobiety, żeby znowu nie pogorszył się jej stan. Izuku zamknął oczy i myślał. Po chwili jednak usłyszał głos:

- Synku..

- Hm? - spojrzał na nią pytająco.

- Wody.. - wskazała na komodę. Chłopak wstał i pomógł jej się napić. Odłożył kubeczek i wrócił na miejsce.

- Mamo, przepraszam. Nie powinienem cię o to wszystko pytać. Nie chcę, żebyś się denerwowała.

- Ale masz prawo wiedzieć co się stało, ale jeszcze nie teraz, dobrze? O ile się ze mną poprawi i się pozbieram, to o wszystkim ci powiem. - była smutna.

- Dobrze, odpoczywaj. - uśmiechnął się do niej delikatnie, a ona odwzajemniła spojrzenie - Naprawdę mnie kochasz? - zapytał jeszcze.

- Deku, co to za pytanie? Przecież to oczywiste. - spojrzała na niego osłabiona.

- To nie zostawiaj mnie, proszę. Nie mam już nikogo. - posmutnał, lecz kobieta nic już nie odpowiedziała. Midoriya zrozumiał, nie było jej łatwo, ale nie wiedział co takiego mogło się stać.

Wstał i wyszedł z sali. Kupił kolejną kawę z automatu. Niby trochę odespał, ale czuł się totalnie zmęczony. Wypił łyka i poczuł gorzki smak w ustach. Niedobra, ale pił. Nie miał już dużo pieniędzy, a musiał jakoś tu wyżyć. Chociaż jak na razie żył na samej kawie. Nie było tak źle.

Po wypiciu skorzystał jeszcze z łazienki i przemył twarz w umywalce. Spojrzał w lustro, zobaczył tam coś, ale było to niewyraźne, przez jego zmęczone oczy. Kiedy się jednak odwrócił, to nic tam nie było. Uznał, że to przez przemęczenie, no i może tak było.

Wrócił na korytarz, spojrzał na zegarek, było już po 13. Ten czas jakoś strasznie szybko mu leciał. Nie mógł wejść teraz do mamy, bo miała jakieś badania kontrolne i zmieniali jej kroplówkę.

Chociaż chwilę być szczęśliwym ~Tododeku~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz