6

72 5 0
                                    

Izuku siedział na łóżku spoglądając na blade ściany swojego pokoju. Tęsknił za nią. Nic dziwnego. Na szczęście jutro niedziela, nie musiał przejmować się szkołą.

W końcu wstał i zajrzał do swojej szuflady pod biurkiem, szukał czegoś w pośpiechu. Kiedy znalazł maszynkę do golenia, to wyjął z niej ostrze. Nic go już tu nie trzymało. Bał się krzywdzić, ale chciał, żeby chociaż trochę mu ulżyło.

Usiadł na podłodze i spojrzał na swoje blade ręce. Chciał to zrobić. Był gotowy. Na początku było ciężko i nie mógł znieść tego bólu, ale potem poszło już łatwiej. Jego ręce były całe w krwi, a on leżał na podłodze i rozmyślał na sensem swojego życia. Była 2 w nocy i chłopak myślał o najgorszym, ale otrząsnął się i pomyślał, że może to prawda, że warto walczyć? Dla przyjaciół, dla Todorokiego.. Może i był tchórzem, że uciekał od tych wszystkich problemów w taki sposób, ale postanowił sobie, że spróbuje. To tylko próba. Zawsze może skończyć się sukcesem lub niepowodzeniem.

Wstał i pobiegł do kuchni kapiąc wszędzie dookoła krwią. Nie leciała tak mocno, ale resztki zaczęły skapywać na posadzkę powoli i spokojnie. Chłopak wspiął się na szafkę i z górnej półki zdjął apteczkę, w której były bandaże. Szybko i z łatwością owinął swoje ręce. Czuł się dziwnie, ale chciał chociaż udawać, że jest w porządku. Wytarł i wyczyścił całą krew z podłogi. Czuł się padnięty więc położył się do łóżka i od razu zasnął.

*

Rankiem Uraraka spotkała się z Iidą u niego w domu. Chcieli trochę pogadać na temat Deku i jego zachowania.

- Zmarła mu mama. Na pewno jest mu ciężko, odwiedzimy go? - zapytała dziewczyna.

- Myślę, że powinniśmy. Ale teraz na pewno jeszcze śpi. Znając go nie mógł zasnąć przez taką sytuację.

- Wiesz Iida, dziwi mnie to, że zaczął zadawać się z Todorokim.

- Mnie też, ale może mieć różnych znajomych. Nie możemy mu tego zabronić. - uśmiechnął się do przyjaciółki.

- A nie uważasz że to nietypowe, że akurat z Schoto? Wiesz, on jednak też wygląda tajemniczo i..

- No lepiej niż z Bakugo - przerwał jej ciemnowłosy.

- Ale dziwnie się czułam wtedy, gdy siedział z nim na korytarzu i normalnie rozmawiali, a ze mną nie miał ochoty gadać. - skrzywiła się.

- Taki jest nasz Deku. Ma swoje humorki. Lepiej go nie osądzać, bo nie jesteśmy w takiej sytuacji jak on. Wyluzuj trochę Uraraka. Ty też jakoś zadajesz się z innymi i mu to nie przeszkadza.

- No niby masz rację. - westchnęła.

Tenya podał jej herbatę i oboje trochę bardziej się uspokoili. Rozmawiali jeszcze jakiś czas, jednak potem Ochaco musiała już wracać do domu pomóc rodzicom w biznesie.

*

Shoto przebudził się dosyć wcześnie, ale nie wiedział jak wyjść z domu bez hałasu i bez zorientowania się ojca. Postanowił wyjść oknem. Mieszkali na pierwszym piętrze, więc nie miał z tym dużego problemu. Uznał, że nie chce kłócić się z ojcem, ale jak ma to zrobić? Dobrze że nie miał tego telefonu, chociaż nie mógł go kontrolować. Zamknął się w pomieszczeniu i w razie czego włożył pod kołdrę kilka poduszek, żeby nie było, że go nie ma. Spakował w plecak w razie czego jakąś bluzę i portfel z pieniędzmi. Niestety jego ubrania były na korytarzu, więc musiał ubrać coś z pokoju. Wskoczył w jakieś zwykłe trampki i ubrał ciepłą bluzę. Kiedy miał już wychodzić usłyszał głos ojca.

- Śpisz?

- Wstałem, ale jeszcze się położę. W nocy nie mogłem spać.

- W porządku. W razie czego będę u siebie. - jego głos był spokojny.

Kiedy odszedł spod drzwi Todoroki otworzył okno i wyszedł na parapet. Lekko przymknął okno, wyskoczył i na końcu zrobił sobie lód, żeby nie poczuć takich obrażeń od chodnika, po prostu się ześlizgnął.

Szybko za pomocą swojej drugiej mocy rozpuścił wszystko i pobiegł przed siebie. Czuł się pewnie i miał nadzieję, że wszystko się uda.

Pod mieszkaniem Izuku zaczął już iść wolniej, po schodach wszedł cały zsapany. Zapukał do drzwi i trochę odczekał. Nie słyszał niczego, dlatego pociągnął za klamkę i o dziwo drzwi były otwarte, jednak Schoto bał się, że chłopak mógł sobie coś zrobić.

Zamknął drzwi od środka w razie czego, gdyby ktoś miał przyjść. Zdjął trampki i bluzę w korytarzu i poszedł do jego pokoju. Na szczęście tam był. Todoroki od razu był spokojniejszy. Usiadł na jego łóżku, ale zobaczył, że na rękach ma bandaże.

- Dekuś - szturchnął go - coś ty zrobił?

Chłopak od razu schował ręce pod kołdrę. Nie chciał nic mówić.

- Powiedz proszę, nie będę na ciebie zły. - chciał odkryć posłanie, ale on nie dawał za wygraną.

- Shoto.. - jęknął, a dwukolorowy podniósł na niego wzrok - przepraszam, ja.. Nie wiem, czy sobie poradzę po tak wielkiej stracie. - jego oczy błyszczały się przez łzy.

- Sam sobie to zrobiłeś? - zapytał, ale kiedy nie otrzymał dłuższej odpowiedzi, to przybliżył się do niego i spojrzał mu w oczy. Zielonowłosy nie wytrzymał tego napięcia, kiwnął głową na tak i przytulił się do niego płacząc w jego koszulkę.

- Spokojnie Dekuś, jestem tu. - przytulał go i usiadł koło niego bliżej na łóżku. Izuku przykrył go i oboje siedzieli pod jego kołdrą.

Dekuś, to było takie urocze. - pomyślał Izuku, bo nikt go jeszcze tak zdrobniale nie nazywał.

- Chcesz porozmawiać? - zapytał Todoroki, a chłopak uznał, że chce. Jednak jego pierwsze pytanie zaskoczyło Shoto.

- Kto ci to zrobił? - pokazał na jego policzek.

- Szkoda gadać, nie przejmuj się. - uśmiechnął się do niego spokojnie.

- Powiedz mi, proszę. - znowu miał łzy w oczach.

- Skoro chcesz wiedzieć, to tylko ojciec. Wkurzył się, że wczoraj późno wróciłem i dostałem szlaban. Nie mam telefonu i nie mogę wychodzić. - westchnął.

- To dlaczego tu jesteś? Jak się dowie, to zrobi ci coś gorszego! - przestraszył się piegowaty.

- Chciałem być przy tobie, a jego zdanie jest tu mało ważne. On jest wstrętny i nawet zabrania mi mieć życie pozaszkolne, bo mam być najlepszym bohaterem. - zacisnął zęby.

- Jesteś i będziesz najlepszy Todoroki. - chłopak spojrzał na niego z uśmiechem na twarzy.

- A ty obiecaj mi, że już więcej tego nie zrobisz Dekuś. Nie pozwolę sobie na stratę ciebie.

- Postaram się, ale nie jest łatwo. Moją mamę chyba ktoś skrzywdził, a ja nigdy się nie dowiem kto to. Była w ciąży, nie wiem jakim cudem.

- Deku.. Jak to możliwe? - Schoto niczego nie rozumiał.

- Sam się zastanawiam. Powiedziała mi tylko, że musiała to robić dla mnie. Myślę, że zarabiała w taki sposób pieniądze aż w końcu zaszła w ciąże, albo chciała z tym skończyć i ktoś ją zgwałcił. Gdybym tylko wiedział kto to..

- Zemsta by nie pomogła. Jedynie policja, o ile by coś zdziałali.

Chociaż chwilę być szczęśliwym ~Tododeku~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz