4

78 6 0
                                    

Piegowaty po jakimś czasie wyjął swój telefon i kiedy na wyświetlaczu ujrzał wiadomość od Todorokiego, to się jakby przebudził.

- Shoto.. - pomyślał i odczytał wiadomość - zapomniałem o tym spotkaniu. - uderzył się w głowę.

- Wybacz, że się nie pojawiłem. Mam trochę kłopotów i aktualnie jestem w szpitalu.

Kiedy wysłał tą wiadomość zorientował się, że jej nie doprecyzował. To jego mama jest w szpitalu, ale on siedzi przy niej. Uznał, że już nie będzie się poprawiał, Todoroki pewnie i tak już nie odpisze.

*

Dwukolorowy rozciągał się w pokoju, miał trochę trenować i oderwać od wszystkiego myśli, ale kiedy zobaczyl wiadomość od Midoriyi.. Przestraszył się, że trafił do szpitala. Ubrał kurtkę i kiedy miał już wychodzić, to zatrzymał go ojciec.

- Gdzieś się wybierasz? - złapał go za kołnierz.

- Pobiegać do parku. Muszę się trochę rozgrzać.

- Bądź tylko przed 18 w domu, żebyś nie wracał jak będzie ciemno. Pamiętaj, że treningi są najważniejsze.

Kiwnął na znak zgody i wybiegł z mieszkania. Zaczął dziwnie się czuć, że tak nagle martwi się o kolegę z klasy, coś musiało się chyba zmienić..

Do szpitala na szczęście daleko nie miał, ale i tak stresował się, bo nie wiedział, co się stało. Podszedł do recepcjonistki i zapytał:

- Przepraszam, jest może u was Izuku Midoriya?

- A ty to ktoś z rodziny? - zapytała niemiła kobieta.

- Nie, ale chcę wiedzieć tylko, czy ktoś tu taki leży?

- Nie mogę podać ci takich informacji chłopcze. - syknęła i wróciła do swojej pracy.

Todoroki chodził po oddziale i myślał gdzie może znaleźć chłopaka. W końcu zobaczył zielonowłosego, który miał głowę schowaną w kolanach. Chyba nic mu nie było, ale nie wyglądał dobrze.

- Deku - usiadł obok niego - myślałem, że tobie się coś stało. Czemu jesteś w szpitalu?

- Shoto - był zaskoczony, że tu przyszedł - Moja mama.. Chciała popełnić samobójstwo. Na szczęście ją uratowali. Ale jest tyle rzeczy, o których nie wiem i muszę z nią o tym pogadać. Czemu ona chciała mnie zostawić?

Dwukolorowy przytulił zmartwionego i pozwolił mu położyć głowę na jego ramię.

- Daj jej wydobrzeć. Może potem wszystkiego się dowiesz. - starał się go wspierać.

- Przepraszam, że czekałeś na mnie na marne i że odpisałem po dłuższym czasie. - obwiniał się - ale jestem tu już od wczoraj wieczorem i ledwo się trzymam - przyznał.

- Nie przejmuj się tym, rodzina jest najważniejsza. - kiedy to powiedział, to poczuł, że on tego nigdy nie powie o swoim ojcu. Nienawidził go i czekał, aż będzie mógł się z tamtąd wynieść. Jeszcze rok..

Deku kupił kolejną kawę, jednak tym razem wziął jeszcze jakąś kanapkę. Zjadł, wypił, dzieląc się napojem z Todorokim na pół i zmęczony zasnął na jego kolanach. Nawet kawa go nie rozbudziła, tylko on po prostu po niej już zasnął. Był totalnie zmęczony. Nawet nie poczuł, jak odleciał.

Po jakimś czasie ku zaskoczeniu Todorokiego w szpitalu natrafiła na nich Uraraka. Od razu do nich podeszła.

- Cześć, a co wy tu robicie.. Deku? - zdziwiła się, kiedy zobaczyła, że chłopak śpi na kolanach Shoto.

- Ciebie mogę zapytać o to samo. - odpowiedział dwukolorowy.

- Ja tu pomagam w soboty, jako wolontariat, a co się interesujesz?! - podniosła głos.

- Ciszej, daj mu spać. Jego mama leży w szpitalu od wczoraj.

- Nie wiedziałam, przepraszam. - przewróciła oczami - A ty od kiedy się z nim tak trzymasz? - była lekko zdenerwowana.

- A czy to twój interes? - odpyskował jej - Nie bądź taka wścibska, każdy ma swoje problemy, a ja staram się mu pomóc.

- Przecież jakby miał problemy, to powiedziałby Iidzie albo mi o nich!!

Deku obudził się pod wpływem krzyków Ochaco. Usiadł prosto i rozciągnął się.

- Uraraka? - ziewnął - Co się stało?

- Nic - uśmiechnęła się głupio - czemu nie powiedziałeś, że twoja mama tu leży, a on to już niby może wiedzieć?

- Jak miałem powiedzieć? Nie używałem telefonu od wczoraj. Tylko dziś, kiedy napisał do mnie Shoto, to odpisałem mu, że tu jestem. Tyle w temacie. - poprawił włosy.

- Mhm, ale ciekawe, czemu akurat on o tym wie? - była zdenerwowana, ale ich rozmowę przerwał lekarz.

- Izuku, zabieramy twoją mamę na kolejną operację. Wystąpiły powikłania i potrzebuje natychmiastowej operacji. - krzyknął i pobiegł na salę.

- Mama.. - Deku wstał i podbiegł pod drzwi, które otworzyły się i kobieta wyjechała na łóżku na blok operacyjny. Zielonowłosy pobiegł za nią, ale na salę nie mógł już wejść.

Chłopak upadł na kolana i zaczął szlochać. Todoroki podbiegł do niego i pomógł chociaż usiąść na krześle. Piegowaty był załamany sytuacją.

- Przecież ja mogę ją stracić. Dlaczego musi być tak źle? - oparł swoją głowę o ramie chłopaka i jego łzy spływały po koszulce Todorokiego.

- Musi z tego wyjść, lekarze na pewno zrobią wszystko co w ich mocy, żeby ją uratować. - próbował go pocieszyć.

- Nie porozmawiałem z nią jeszcze o wszystkim, a tyle mamy do wyjaśnienia. Nie może m-mnie przecież z-zostawić. - ledwo co mówił.

- Deku, obiecuję, że ja cię nie zostawię.

Midoriya podniósł głowę i spojrzał na niego zapłakany. Lekko się uśmiechnął, jednak w jego oczach było widać ból i żal.

- A ja to co? - wtrąciła Uraraka - Też tu jestem. Też będę cię wspierała! - jednak po wypowiedzeniu tych słów chłopak nawet nie zareagował, tylko ciągle patrzył w dwukolorowe tęczówki kolegi. Te spojrzenie..

- Mniejsza. - przewróciła oczami i oddaliła się na jakiś kawałek od chłopców. Wyjęła telefon i zaczęła pisać do Iidy.

- Deku jest załamany. Siedzi w szpitalu, bo jego mama walczy o życie. Nawet nie odpowiada mi, bo siedzi z Todorokim, rozumiesz? Shoto tu jest, nie wiadomo po co. Ja zaraz muszę wracać do roboty, a bliznowaty też nie będzie tu wiecznie siedział, więc może potem się czegoś dowiem.

Wysłała wiadomość i wróciła do roboty. Dziś musiała tylko trochę posprzątać, nic wielkiego. Miała jednak nadzieję, że Shoto niedługo sobie pójdzie, a było już po 17. Co chwilę jednak urywała się z miejsca, w którym sprzątała i zaglądała tam. Nie dawało jej to spokoju.

Około 18 z bloku operacyjnego wyszedł lekarz. Ten sam miły człowiek. Poprawił okulary i powolnym krokiem zbliżył się do obojgu. Midoriya wstał i spoglądał na niego zniecierpliwiony. Obawiał się, bo miał do tego powody.

- I co z moją mamą? Ona żyje, prawda?

Chociaż chwilę być szczęśliwym ~Tododeku~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz