12

53 3 0
                                    

Dziś po szkole Shoto uznał, że odwiedzi swoją matkę. Odkładał te spotkanie tak długo, ale chciał, żeby jej stan się poprawił. Potrzebował jej. Domyślał się, że pewnie nie będzie chciała na niego patrzeć przez jego stronę, która pochodziła od ojca, ale musiał spróbować. Sam nienawidził tej strony i używał jej jak najrzadziej.

Gdy dotarł do placówki o dziwo nie musiał mieć zgody na odwiedzenie matki z racji takiej, że był jej synem. Nawet pracujący tam zauważali podobieństwo, więc po prostu pozwolili mu na spotkanie.

Jego matka siedziała tyłem do wejścia na fotelu. Shoto wszedł i zamknął po cichu drzwi, jednak kobieta to usłyszała. Nic nie mówiła. Chłopak spodziewał się tego, bo podobno często nie odzywała się do nikogo.

- Mamo.. - przemówił, a kobieta się obróciła. Spoglądała na niego i zachowywała się, jakby próbowała go rozpoznać - To ja, Shoto, twój syn.. - kiedy to powiedział jej oczy wypełniły się łzami i przypomniała sobie dlaczego tu trafiła.

Kobieta płakała, ale też uśmiechała się do syna. Ucieszyła ją ta wizyta. Chciała, by zaczął opowiadać jej wszystko, co dzieje się w jego życiu, ale nie wiedziała nawet jak ma odezwać się do własnego syna.

- Nie jestem na ciebie zły mamo. - powiedział - Jesteś jedyną kobietą, którą kocham, mamo. A ojca nienawidze. Nie chce go znać. To jak ciebie traktował.. - przypomniały mu się te wszystkie sceny, kiedy starał się bronić matkę przed Endeavorem, który chciał ją uderzyć - Nie wybaczę mu. Ale ciebie mamo za nic nie winię. - uśmiechnął się do niej ze łzami w oczach.

- S-Shoto.. - wybełkotała - k-kocham.. cię i p-przepraszam..

- Ja ciebie też mamo i nie przepraszaj. - przytulił ją - Przyjdę jeszcze za trzy dni, a potem w niedziele, dobrze?

Rei pokiwała głową na znak zgody. Chłopak wyszedł z pomieszczenia, bo i tak miał tylko chwilę dozwoloną na wizytę. Jego matka była już po terapii i niedługo miała iść spać.

Kiedy dotarł do mieszkania All Mighta poczuł się strasznie głodny. Na szczęście miał pieniadze, więc póki co dokładał się All Mightowi chociaż do jedzenia. Byle do stycznia, do 18 urodzin, potem chciał coś wynająć na własną rękę. Jeszcze miał trochę oszczędności na swoim koncie, więc to go motywowało. Kiedy zjadł obiad, to ruszył do Izuku. Chłopak siedział przy biurku i rysował coś. Jak zwykle pięknie rysował.

- I jak było u mamy? - zapytał zielonowłosy nie odrywając ręki od kartki.

- Rozpłakała się. Chyba nie wierzyła, że po tym co mi zrobiła będę ją kochał. Ale to nie jej wina. Pójdę jeszcze do niej w czwartek i niedziele. Chce z nią porozmawiać. No i powiedziała, że mnie kocha.

- Słodko - Deku się ucieszył, że się układa - i oby wszystko się ułożyło.

- No tylko lekarze powiedzieli mi tam, że i tak jej nie wypuszczą, więc w styczniu znajde swoje mieszkanie i się wyniosę. Nie chcę być dla was problemem.

- Shoto, nie jesteś problemem! - oderwał wzrok od kartki - All Might po prostu się tego nie spodziewał. Ale nie martw się, na pewno wszystko zrozumie.

- Dzięki Dekuś. - pocałował go w głowę i usiadł na łóżko.

Zielonowłosy wstał od biurka i usiadł obok Schoto. Przytulił go. Naprawdę czuł się, jakby znali się od zawsze. A to tylko te kilkanaście dni ich tak zbliżyło. Ale cieszył się z tego.

Po jakimś czasie oboje zaczęli odrabiać prace domowe i śmiać się z dzisiejszego wydarzenia ze stołówki. Deku powoli wracał do żywych, chociaż oczywiste, że były momenty, że nie miał siły. Oboje jednak się wspierali i mogli na siebie liczyć.

- Ta impreza w piątek to klasowa. - powiedział Deku - Uraraka ją organizuje, bo będzie sama w domu i robi domówke.

- W sumie ciekawe co tam będzie się działo. - powiedział Todoroki.

Ich rozmowę przerwał dźwięk powiadomień z telefonu Todorokiego, bo zaczęło ich przychodzić strasznie dużo.

- To ojciec, znowu czegoś chce. - odłożył telefon.

- Może mu napisz, że jesteś bezpieczny? Po prostu się martwi.

- Martwi o mnie? On chce tylko, żebym został najpotężniejszym bohaterem. Nie myśli o niczym innym. Nie mam własnego życia, gdy tam mieszkam i już mam dość.

- Chociaż sprawdź o co mu chodzi, może to coś pilnego. - upierał się Izuku.

- No dobrze. - uśmiechnął się do niego i sięgnął po telefon. Ujrzał tam wiadomości.

- Możemy pogadać? Wróć do domu! Pewnie zawalisz całą szkołę i treningi, a musisz dbać o formę!!

- Wiedziałem. - powiedział dwukolorowy - Chodzi mu tylko o moją formę i treningi, no i szkołę oczywiście. Ale przecież materiał już nadrobiliśmy a treningi miałem takie że nosiłem pudła z rzeczami do tego mieszkania i chodziłem po sklepiew poszukiwaniu mebli. Formy nie stracę przez kilka dni odpoczynku. Z resztą w szkole też mamy zajęcia, na których ćwiczymy.

- Shoto, może twój ojciec chcedla Ciebie dobrze?

- Dobrze? Jak byłem młodszy, to fizycznie znęcał się nad moją mamą, kiedy byłem już dość silny starałem się ją chronić. Nawet nie miałem kontaktu z moim rodzeństwem. A wiesz co było tego celem? Chciał mieć silnego na tyle potomka, żeby był największym bohateram. No i padło na mnie, bo jako jedyny z rodziny posiadam dwie moce. Żałuje, że wcześniej nic nie zrobiłem.. Zanim moja mama zaczęła go tak bardzo nienawidzić.

- Ale byłeś wtedy mały, nie wiń siebie. Może wielu kwestii nie rozumiałeś. - przytulił go zielonowłosy.

- Niby masz racje, ale boli mnie serce jak ona musiała cierpieć. Chciała dać mu idealne dziecko i dopiero za czwartym razem się udało. Idealny to ja jestem dla niego, a siebie winić mogę za to, że nie potrafiłem jej pomóc.

- Nie obwiniaj się już. Niczego już się nie cofnie. Chociaż teraz jest bezpieczna i nikt jej nie krzywdzi. I wasza relacja może się poprawi.

Shoto podziękował Midoriyi za takie wsparcie i to, że go rozumiał. Co prawda to prawda, czasu już cofnąć nie mógł. Jedynie mógł żałować i nie odzywać się do ojca. Sprawiało mu to radość i czuł, że go nie potrzebuje.

Zbliżał się wieczór i oboje po ogarnięciu się do snu zjedli jakąś drobną kolację i posiedzieli jeszcze jakiś czas rozmawiając ze sobą. Potem wskoczyli do łóżka, które mieściło ich oboje na spokojnie.

Kiedy oboje leżeli i prawie już zasypiali, Deku powiedział:

- Tak właściwie, to kim dla siebie jesteśmy?

- Sam nie wiem, bo to skomplikowane, ale w czwartek powiem o tobie mojej mamie, mam nadzieję, że będzie szczęśliwa.

Chociaż chwilę być szczęśliwym ~Tododeku~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz