Spotkanie

42 5 1
                                    

Obudziłam się mokra od potu. W głowie miałam jego głos " Jesteście następne". Wygramoliłam się z łóżka. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Zamiast kromek na stole czekała na mnie kartka z informacja dla mnie "Kochanie, jesteś już duża i sobie poradzisz. Wyjeżdżam. Ale nie dla tego, że cię nie kocham, ani że sobie nie radzę. Praca. Muszę wyjechać na pół roku. W mojej sypialni znajdziesz wszystko, co będzie ci potrzebne. Kocham i tęsknię. MAMA".

Pół roku! Pogięło ją! Ja piernicze, i co mam robić? Skąd brać pieniądze?!

Pobiegłam do sypialni rodziców. No. Przynajmniej o pieniądze się nie muszę bać.

Na łóżku znajdowały się: moja książeczka zdrowia, paszport, legitymacja, kata kredytowa, kartki z ważnymi numerami telefonu, informacjami, pinem do karty kredytowej i inne ważne dokumenty. Wszystko to schowałam do siebie do pokoju. Poszłam znowu do kuchni, zrobiłam sobie miseczkę płatków. Cini Minis, obłędnie cynamonowe. Słysząc głos z reklamy zaczynam się śmiać. Zjadam szybko płatki i biegnę do łazienki się ogarnąć. Rozczesuję włosy, dziś moja grzywka swobodnie opada mi na jedno oko. Myję zęby i pędzę się ubrać, bo głupio by było pójść do szkoły w pidżamie. Wyciągam z szafy biały T-shirt z napisem YOU ARE MY DREAM, czarne rurki, czarne koturny ze złotymi ćwiekami, szarą bluzę z kapturem zapinaną na pozłacany zamek błyskawiczny, a na głowę włożyłam opaskę z czarną kokardką. Jak widać moja mama zupełnie zepsuła mi humor co odbiło się na stroju, który łamał jedną z zasad " W szkole obowiązuje obuwie sportowe. Szybko pomalowałam rzęsy i przejechałam pomadką po ustach. Miała malinowy smak, który uwielbiałam, a przy okazji lekko zaróżowiła moje pełne usta. Wychodząc z domu o mało co nie zapomniałam torebki,więc szybko po nią wracam, zamykam drzwi i idę szybkim krokiem. Kiedy dochodzę do szkoły, nikogo przed nią nie ma. Dziwne.... Spojrzałam na telefon,a zegar wskazywał Ósmą. Chyba się trochę pospieszyłam. Szlak!!! Przecież ja mam na dziesiątą, ponieważ odwołali nam w-f. Ale jestem głupia!!! Zła na siebię, postanawiam, że nie pójdę do domu bo później nie zdążę na lekcje, po dziewczyny nie pójdę, bo pewnie śpią. Na miasto nie pójdę, bo nie mam pieniędzy. Jedyne co wymyśliłam, to spacer po lesie.

Zaczęłam kierować się w stronę lasu, kiedy kątem oka zauważyłam, że ktoś za mną idzie. Przyśpieszyłam i zkręciłam w boczną uliczkę. Ten ktoś też. Starałam zachować spokój i dojść do mojego celu. Kiedy traciłam kontrolę nad emocjami, zobaczyłam upragniony las. Nareszcie. Ale właściwie czemu na reszcie? Tu nie ma nikogo, kto by mi pomógł. Jestem sama i totalnie bezbronna. Czemu ja tu przylazłam? Co ja sobie myślałam? Stanęłam i obróciłam się do pszeciwnika, kierowana jakąś niewidzialną siłą. Pewnie powinnam wyglądać jak skulony ze strachu krasnal, Ja jednak stałam dumnie z takim wyrazem twarzy, jak bym to ja była drapieżnikiem, a on ofiarą. On przystanął na chwile zdziwiony, a potem znowu ruszył w moją stroną. Czułam jak w moich oczach wybucha ogień furii. Gdy to zobaczył, wyjął coś Z kieszeni i rzucił tym we mnie. Odchyliłam się. To coś wbiło się w drzewo. Był to nuż. I wtedy zaczekam się bać. Kiedy napastnik spojżał mi w oczy i zobaczył w nich strach rzucił się na mnie. Nie miałam szans. Kontem oka zobaczyłam kontury człowieka. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam napastnik uciekał, a właściwie kuśtykał w przerażeniu. Odrzuciła się, a za mną stał..... Mój tata? Tam był mój tata. Ale to nie możliwe. On nie żyje. Nie to musi być ktoś podobny.

- Dz...dzi...dziękuję panu. Jest pan bardzo podobny do...

- Do twojego ojca? Tak wiem Cyntia.

- Skąd pan zna moje imię.

- Nie mów do mnie tak. Mów mi tato.

- Tata?

- Chen kochanie- powiedział ciepłym głosem, ale po spojrzeniu mi w oczy odrazu porzałował.

ZarazaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz