| 3 |

3.4K 103 70
                                    

Druga część treningu o dziwo minęła mi dosyć szybko. Może dlatego, że wyłożyłam się na siedzeniach najbardziej jak dałam radę, czując się jakbym była w kinie. Cały czas myślałam nad słowami Kyliana. Uważam, że nie mógł oczekiwać ode mnie wyjaśnień czy czegokolwiek. Niepotrzebnie razem z Olivierem się wtrącali w to, po co tu jestem. Jeśli przeszkadzała im moja obecność, w co wątpię, to mogli mi powiedzieć, żebym po prostu nie przychodziła na treningi. Jedyną osobą, która mogła oczekiwać prawdy był tato.

- Dobrze Panowie, dziękuje za dziś, lećcie do szatni - usłyszałam, jak Didier zakańczał trening.

Leniwie wstałam ze swojego miejsca, poprawiając czarne dresy i zarzucając torebkę przez ramię. Obok mnie znalazł się Francuz, o którym przed chwilą myślałam. Zerknęłam na niego, a chłopak nie patrząc na mnie schylił się jedynie po wcześniej rzuconą butelkę.

- Livia - krzyknął mój ojciec, który jeśli skracał moje imię, to właśnie w ten jedyny sposób - Przyjdź do mnie za 10 minut - rzekł, a ja tylko skinęłam głową na znak, że zrozumiałam.

Odwróciłam się i po chwili poczułam ciepłe ręce na mojej talii. Ktoś przyciągnął mnie do siebie z zamiarem przytulenia. Gdy zobaczyłam blond czuprynę, od razu wiedziałam, że jest to zawodnik z numerem siedem.

- Antoine - powiedziałam, przytulając na powitanie kolejnego napastnika drużyny.

- W Hiszpanii już ci się nudzi? - zaśmiał się Griezmann, przecierając twarz ze zmęczenia.

- A żebyś wiedział - odpowiedziałam mu, pokazując język.

- Fajnie, że jesteś - posłał mi szczery uśmiech, po czym skierował się do szatni.

Szłam za piłkarzami, którzy głośno wymieniali się komentarzami na temat treningu. Część z nich szła już bez koszulek, no bo po co mają czekać, aż przekroczą próg szatni, no po co. Chłopcy weszli do pomieszczenia, a ja usiadłam nieopodal, czekając, aż będę mogła wejść do biura ojca.

- Olivia? - zza drzwi, na których wisiała złota tabliczka z napisem Didier Deschamps wyjawiła się niska blondynka, na której słowa jedynie skinęłam głową - Możesz wejść - dopowiedziała, przepuszczając mnie w drzwiach.

- Siadaj - ojciec wskazał na krzesło, znajdujące się po drugiej stronie jego ogromnego biurka - Opowiadaj - dodał, przekładając papiery w segregatorze.

- Pokłóciłam się z mamą, potem dołączył Carlos, wyrzucając mnie przy tym z domu, tyle - odpowiedziałam, niekoniecznie wiedząc co tak właściwie powinnam mówić.

Nie lubiłam jak ktoś kazał mi opowiadać. Zawsze wolałam dostać konkretną serie pytań, na którą musiałam udzielić odpowiedzi.

- O co? - spytał, nadal wertując koszulki w których było mnóstwo papierów. Pewnie dotyczyły zawodników.

- O przyszłość - powiedziałam, patrząc na skórki przy paznokciach, które skubałam ze stresu. Mówiłam prawdę, ojca nie było warto oszukiwać.

- Jak to o przyszłość? - podniósł swój wzrok znad papierów, patrząc na mnie.

- Zawiesiłam semestr na studiach i zwolniłam się z pracy - poczułam, jak cały stres opanowuje moje ciało. Nie lubiłam rozmawiać o prywatnych sprawach. Czułam się strasznie skrępowana.

A new beginning | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz