| 33 |

2.2K 98 138
                                    

Dochodziła godzina 23, a posiadówka przy stole trwała nadal. Lucrecia i Valentina poszalały sobie trochę z alkoholem, ponieważ Mbappe zadeklarował się, że za nie zapłaci. To była chwila w której czułam się niepewnie, ponieważ moja relacja z Francuzem była niepewna. Nie wiem, czy wypada powiedzieć mu o tym, że nagle nie odpowiada mi jego kontakt z dziewczynami, skoro sama latałam za Danielem.

- Przystojny - rzuciła Tina, opierając brodę o dłoń.

- To wyrywaj - zaśmiał się Karim, który dzisiejszego wieczora również trochę wypił.

- Chcesz żebym stracił do ciebie moje resztki szacunku? - mruknął Olivier, przyglądając się osobie o której mówiła Rodriguez.

- Odpuść go sobie, jest idiotą - wtrącił się Kylian, który przewracał kartą w dłoni.

- Spoko, znajdę inny cel - blondynka puściła oczko w stronę napastnika, a mi się zrobiło aż gorąco z nerwów.

- Ej, macie może gotówkę? - spytała Lucrecia, która podeszła do stołu.

- Nie, ale jutro gramy z gotówką - zażartował Giroud, a Antoine pokręcił jedynie głową z zażenowania.

- Mam jakieś drobne w kieszeni, a po co ci? - spojrzał na nią piłkarz z numerem dziesięć.

- Chciałam wrzucić napiwek temu panu z baru - odparła, wskazując głową w jego stronę.

- O, dla tego przystojnego? - odwróciła się Valentina, a Lu pomachała twierdząco głową.

- Oj, to chyba jednak nie mam - zaśmiał się Mbappe, trzymając dłonie w kieszeniach.

- Będzie możliwość stania jutro na meczu przy boisku? - spytała Tina, skacząc wzrokiem po piłkarzach.

- Ciężko będzie się wam tam dostać, a z tego co wiem jest też określona liczba osób przypadająca na każdą reprezentacje - odparł Lloris, który jako kapitan miał wiedzę na różne tematy.

- Szkoda - mruknęła, a w mojej głowie zaczął pojawiać się mały plan, aby pomóc przyjaciółce.

- Coś się źle czuje, idę się położyć, do jutra - odezwałam się, wstając od stołu.

Usłyszałam jedynie dobranoc wypowiedziane przeróżnymi głosami, a po chwili stałam już w windzie, patrząc na siebie w lusterku. Przeszłam przez długi korytarz, podchodząc do drzwi z numerem 345, w które zapukałam.

- Proszę - usłyszałam, więc delikatnie pociągnęłam za klamkę.

- Hej, mogę zająć chwilkę? - spytałam, a ojciec skinął głową na znak, że się zgadza - Mógłbyś wziąć jutro Valentine i Lucrecie na murawę? - dodałam, patrząc na mężczyznę.

- Olivia, tak nie można robić - odparł, odkładając telefon.

- No wiem, ale chciałabym zrobić im niespodziankę w tej postaci właśnie - powiedziałam, przysiadając na zaścielonym łóżku.

- Mogę wziąć jedną, bo jak będziecie kręcić się tam we trzy to już będzie za dużo - oznajmił, odkręcając butelkę wody.

- A jeśli ja nie pójdę, to możesz wziąć dwie? - spytałam, wpatrując się w ojca.

- Jak to nie pójdziesz? - zrobił lekki grymas na twarzy.

- Zapomniałam, że grają o osiemnastej i umówiłam się na paznokcie. A moje są w tragicznym stanie, więc muszę iść do tego salonu - rzuciłam, zerkając ukradkiem na odrosty.

A new beginning | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz