| 37 |

2.8K 110 70
                                    

Obudziłam się o szóstej, więc pospałam sobie jedynie z trzy godziny. Od razu podniosłam się na rękach, żeby zobaczyć, czy Kylian wczoraj pojechał do hotelu tak, jak go poprosiłam. Oczywiście, że tego nie zrobił. Miał opartą głowę o ścianę i najprawdopodobniej spał.

- Wielki dzień - powiedziała wchodząca Sophia.

- Wielki? - spytałam, nie rozumiejąc o czym mówi.

- W końcu wychodzisz - odparła, a ja przytaknęłam głową.

- Dałoby się to jakoś przyspieszyć? Nie chce mi się już tu siedzieć - spojrzałam na kobietę, która odpinała kroplówkę.

- Mogę porozmawiać z lekarzem jeśli chcesz - oznajmiła.

- Byłoby super - posłałam uśmiech w jej stronę.

Zsunęłam się z łóżka i zaczęłam powolnie pakować swoje rzeczy. Tempo, jakim chodziłam mnie dobijało, bo byłam wolniejsza od żółwia, ale nie chciałam nadwyrężać kostki. Właściwie, to powinnam chodzić jak najmniej.

- Słyszałem, że pragniesz wyjść wcześniej - usłyszałam głos lekarza stojącego w drzwiach.

- Tak, chciałabym już znaleźć się w swoim hotelowym łóżku - zaśmiałam się, przysiadając na chwilę.

- Dobrze, pójdę przygotować ci wypis, a ty możesz się ogarniać do wyjścia i zabrać swojego kolegę w końcu z korytarza - odparł, wskazując na śpiącego napastnika.

Ponownie zostałam sama, więc powróciłam do pakowania swoich rzeczy.

- Wychodzimy? - do moich uszu dobiegł głos z lekką chrypką.

- Miałeś być w hotelu - odwróciłam się w stronę piłkarza.

- Oszczędzam na paliwie - odparł, przecierając dłonią zmęczoną twarz - usiądź, ja zgarnę resztę - dodał, łapiąc za laptopa w celu zapakowania go do torby.

- To lepiej ty usiądź - zaśmiałam się, widząc stan Francuza - dziś impreza niespodzianka, jak ty się będziesz prezentował? - spytałam, przysiadając na łóżku.

- Do wieczora zdążę odespać - mruknął, otwierając butelkę wody.

- Dziękuje, że tu siedziałeś - uśmiechnęłam się do chłopaka, co odwzajemnił.

Mając dodatkowe dłonie do roboty ogarnęliśmy wszystko w dziesięć minut, bo mi samej zajęłoby to z pół godziny.

- Proszę - Hakim podał mi białą kopertę, w której najprawdopodobniej była moja upragniona kartka - Uważaj na siebie i pamiętaj o witaminach - dodał, a ja przytaknęłam głową.

- Dziękuje bardzo - odparłam, spoglądając na pielęgniarkę.

***

Przekroczyłam próg pokoju, w którym nie było mnie przez cztery ostatnie noce. Bez większego namysłu po prostu rzuciłam się łóżko, wypuszczając głośno powietrze z ust.

- W końcu - mruknęłam sama do siebie.

- W końcu to ty jesteś - usłyszałam, a w drzwiach stał Antoine - Jak się czujesz? - spytał, podchodząc bliżej.

- Nie najgorzej - odparłam, podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Odpoczywaj, bo czeka cię ciężki wieczór - powiedział napastnik, uśmiechając się.

A new beginning | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz