{ 1 }

1K 43 3
                                    

{ Neteyam }

Ludzie z nieba powrócili, zagrażają i niszczą wszystkio co napotkają na swojej drodze, mój ojciec chcąc chronić naszą rodzinę zdecydował się na przeprowadzkę, matka nie była zadowolona z jego pomysłu gdyż przysięgła ojcu chronić swoje plemię choćby niewiadomo co by się nie działo. Jednak ojciec zadecydował, moja mama niechcąc już się dłużej kłócić o bezpieczeństwo rodziny zgodziła się na tą przeprowadzkę.

Przed nami długa droga...

-----

Zdaniem mojej matki jak i moim inny klan nie jest najlepszym rozwiązaniem, już lepiej byłoby gdybyśmy uciekli w stronę innych lasów. My leśne na'vi nie jesteśmy przystosowani do pływania, a wiedziałem, że właśnie tam gdzie lecieliśmy dużo rzeczy będzie właśnie na tym polegało.
Zszedłem z Ikrana idąc w stronę ojca, otoczyła nas grupka nowego plemienia które na oczy widziałem pierwszy raz, mieli jaśniejszy odcień koloru niebieskiego, ich paski były bardziej pozakręcane niż nasze, długie i grube ogony z płetwą na samym dole - pewnie ułatwia im to pływanie - pomyślałem.

Z tłumu wyszedł jakiś chłopak wraz z jego przyjaciółmi, zaczęli nam się głęboko przyglądać, gdy podszedł bliżej mnie pokazałem znak który oznaczał przywitanie się, ten nic na to nie odpowiedział tylko dalej nas wszystkich lustrował.

-Co to za ogon? Wy macie zamiar z tym czymś pływać? - wyśmiał nas nieznany chłopak, nic nie odpowiedzieliśmy aby nie narobić problemów, chociaż spoglądając na twarz Lo'aka widziałem, że chciał już mu się odgryźć ale coś innego przykuło jego uwagę, rzuciłem okiem w miejsce które tak przyciągnęło mojego brata, z wody wychodziła właśnie wodna na'vi co prawda bardzo ładna też podeszła w naszą stronę.

Po chwili zjawił się wódz klanu Metkayina, Tonowari wraz ze swoją małżonką Ronal. Ojciec nie bał się spotkania z wodzem za to spotkanie z jego żoną było czymś co bardzo stresowało mojego tatę, Ronal była bardzo surowa nie lubiła nie zapowiedzianych gości tymbardziej z innego plemienia, obeszła nas do okoła i zrobiła awanturę o to iż jesteśmy dzieci "Demona" bo mamy pięć palców.

Jednakże po rozmowie niby krótkiej ale też stresującej pomiędzy moimi rodzicami a Tonowarim i jego żoną pozwolili nam tu zostać, będziemy musieli nauczyć się wszystkiego od podstaw, no cóż chociaż będziemy bezpieczni, taką mam nadzieję...

Po wygłoszonej przemowie Ronal która pozwoliła mam tu zostać, kazała swoim dzieciom prowadzić dla nas lekcje pływania i innych najważniejszych rzeczy jeśli mamy tu zostać, jeden z chłopców który wcześniej intensywnie mi się przyglądał zaczął sie sprzeciwiać.

- ALE Mamo - odezwał się chłopak
- Bez żadnych ale - powiedziała kobieta surowo i stanowczo do swojego syna
- Chdzcie za mną - powiedziała pewnie córka wodza - oprowadzę was jak i też pokaże wam gdzie teraz zamieszkacie - powiedziała do nas bardzo miło dziewczyna na którą Lo'ak wcześniej zwrócił uwagę.

-----

Pierwsze lekcje pływania zaczynały się wczesnym rankiem, dlatego też kazałem młodszemu rodzeństwu położyć się już spać aby być wypoczętym i gotowym na jutrzejszy dzień, Tuk wyglądała już na zmęczoną po przyjściu do nowego miejsca zamieszkania więc szybko zasnęła, podobnie było z Kiri, Lo'akiem i rodzicami, każdy był zmęczony po tak długiej i żmudnej podróży, sam więc poszedłem już spać.

-----

Rankiem przyszło po nas znajome rodzeństwo, zostaliśmy zabrani na pierwszą lekcje którą było pływanie, wsumie nic trudnego, pływać i nurkować jako tako potrafimy, pływaliśmy przecież w rzekach przepływających przez las, ale jednak to doświadczenie nie za wiele nam pomogło, tutaj było o wiele głębiej przez co, jak zanurzyliśmy się na dłuższą chwilę płynąc w dół już musieliśmy się wynurzać aby zaczerpnąć świeżego powietrza, gdy kolejny już raz się wynurzaliśmy dzieciaki wodza zrobiły to samo.

Fall in love with you | Neteyam x Aonung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz