17. Pocztówka ze Świnoujścia.

272 23 46
                                    

Lewandowski pov

Słowa Messiego piszczały mi w uszach. Wróciły wszystkie wspomnienia, wszystkie fakty, które tak usilnir wypierałem z pamięci.

Pablo Gavi.

Kiedy wszystko było już okej, ten musiał sie zjawiać i wszystko psuć. To pewnie przez niego Leo zachowywał się tak, jak się zachowywał.

- Skąd wiesz o Gavim? - zapytałem, moze trochę mocniej naciskając niz chciałem.

- Od Gaviego - odpowiedział, z przykrością malującą się na jego twarzy, z każdą sekundą coraz bardziej.

- Co ten gówniarz ci powiedział?

- Nic nie musiał. Teraz to my obaj mamy przesrane. Bo na haczyku trzyma nas właśnie Gavi. - prawie wyszeptał siegając po telefon. Wpisał kod, wszedł w wiadomości i pokazał mi zdjęcie.

Zdjęcie mnie i Leo pod prysznicem.

Razem.

Czyli miałem rację, że ktoś nas podglądał, wtedy, tego ostatniego wspólnego wieczoru w Qatarze.

Chciałem cos powiedzieć, ale przyłożył mi palec do ust.

- Teraz opowiesz mi wszystko. Wszystko, co cię z nim łączyło, co zrobiłeś, dlaczego on chce cię z powrotem.

- Słucham? - zmarszczyłem brwi łapiąc go za dłoń którą trzymał przy moich ustach - Chce mnie... z powrotem?

- Tak mi powiedział. Ja niczego nie wiem. To ty masz mi powiedzieć. I błagam, nie kłam... - powiedział bardzo emocjonalnie, przez co znowu poczułem się jak najgorszy. Kto wie, może słusznie.

- Na wstępie zakreślę, że to już nie ma znaczenia. Nie wrócę do niego...

- To znaczy, ze to prawda. Że coś cię z nim łączyło... skoro JUŻ nie ma znaczenia...

- Leo daj mi wytłumaczyć. Tego właśnie chciałeś, prawda?

Skinął głową i oparł podbródek o kolana.

Westchnąłem. Kurwa, jebany Gavi. Wszystko zniszczy, moją relację z Leo, moją reputację, moje... kurwa...ja rzeczywiście myślałem o sobie. Spojrzałem na Kwiatuszka, i znowu wyglądał jakby więdł. Albo już był zwiędły.

- Ogólnie to tak... kiedy odszedłeś z Barcelony, a ja do niej dołączyłem, dołączył też Gavi. Byłem dla niego... jakby nauczycielem? Może niekoniecznie samego kopania piłki, ale ogólnie. Miałem z nim niesamowite relacje. - Co chwilę patrzyłem na Messiego, aby upewnić się że mnie słucha. I może próbowałem też czytać jego emocje. To należało do trudniejszych.

Kontynuowałem.

- Miał osiemnaście lat, zakochał się głupio... nie wiem dlaczego, w końcu byłem od niego tyle starszy. Lubiłem go, nie w ten sposób co on mnie... do czasu - Leo wciągnął powietrze, próbując zrobić to dyskretnie. - To dla mnie trudne. Wymazałem to z pamięci, ale teraz wróciło. Przypomniałem sobie wszystko i... cholera, to było tak głupie...

- Mów, ja słucham. - mruknął nie spuszczając ze mnie wzroku.

- To było niewytłumaczalne, niepoprawne, żeby facet po trzydziestce chodził z ledwo pełnoletnim chłopakiem... oczywiście, ze sie ukrywaliśmy. Podobnie jak ja z tobą...

- Nie mów o mnie, nie porównuj tych dwóch rzeczy, proszę - skarcił mnie.

- No tak... zakochałem się, jak ostatni idiota, w dzieciaku, co gorsza ze wzajemnością, a przecież nie mogliśmy być razem.

- Czyli... mnie oskarżałeś o stary romans z Cashem, samemu mając taką przeszłość...?

- Leo, nie myśl teraz w ten sposób.

słowa rzucone na wiatr ~ lessi | #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz