27. Jedyny, z którym się kochałem. (18+)

331 27 66
                                    

Lewandowski pov

Wyrywałem sobie włosy z głowy. Poziom mojego wkurwienia był nieobliczalny, nie potrafiłem usiąść na miejscu. Miałem ochotę zamordować Ramosa tu i teraz. Miałbym przynajmniej od niego spokój.

Z drugiej strony nie wierzyłem, że Leo mógł to zrobić. Że Leo przespał się z Sergio. Kurwa, nie mogłem pozwolić na to, aby skończyło się to w ten sam sposób jak ze mną. Leo nie mógł się tak stoczyć. Nie pozwolę mu na to.

Do: Sergio
Jestem w Paryżu. Jutro do ciebie przyjadę. Nie pozwolę ci na to, w co się bawisz.

Od: Sergio
Ja się w nic nie bawię. Wyruchałem twojego byłego, coś nie tak? Skoro to były...

Do: Sergio
Dobrze wiesz, że mi na nim zależy. Nie możesz mu tego zrobić, nie możesz go zniszczyć.

Od: Sergio
Zastanowię się. To od ciebie zależy. Aha, i to ja przyjdę do ciebie. Mam remont w mieszkaniu. Kończę, idę na tatuaż.

Rzuciłem telefon na kanapę. Do Paryża przyleciałem od razu po wiadomości od Sergio poprzedniej nocy. Było mi tak przykro i czułem taką bezradność, że nie zostało mi nic innego jak się wykłócać. Proszę bardzo, niech robi co chce, będę z nim ćpał do usranej śmierci, ale niech nie dotyka Lionela.

***

Messi pov

Siedziałem z Neymarem w moim salonie. Byliśmy już dawno po dzisiejszym treningu i umówiliśmy się na granie w FIFĘ. Postawiłem na stoliku miskę z popcornem i usiadłem na kanapie.

- Co się tak patrzysz? - zerknąłem na Neymara, który przyglądał się mi uważnie.

- Dziwnie się dziś zachowywałeś na treningu. Unikałeś Ramosa. Po prostu mi powiedz, że coś między wami zaszło, bo dostanę pierdolca.

- Neymar, właśnie. Dlaczego ty masz taki długi język? Gadasz na lewo i prawo o różnych rzeczach...

- CZYLI SIĘ GRZMOCILIŚCIE? - ryknął, aż odskoczyłem.

- Jeszcze raz powiesz to słowo a wylecisz. - syknąłem włączając PlayStation.

- No... ale tak czy nie?

- Neymar... no tak.

- WIEDZIAŁEM, ŻE DO SIEBIE PASUJECIE.

- ZAMKNIJ MORDĘ. Nikt do nikogo nie pasuje, nie wiem czy to powtórzymy... byłem pijany. - zaczerwieniłem się lekko podając mu pada. - Nie wiem, wydaje mi się, że nawet mu się nie podobało. Z Robertem...

- Wspomnij o Robercie jeszcze raz a to ty wylecisz.

- To jest mój dom.

- Nie interesuje mnie to. Robert to skończona bajka. Wytrzymałeś bez niego już dwa miesiące, wytrzymasz jeszcze resztę życia. Korzystaj, chłopie. Jeśli nie wiesz, czy mu się podobało, to spróbuj jeszcze raz na trzeźwo. Zaproś go do siebie czy coś, nie wiem.

- Neymar, powiedz mi, dlaczego ty mi ustawiasz życie towarzyskie?

- Bo sam nie potrafisz tego zrobić, stary. Zakurwiam za nas obu. Ja też muszę sobie znaleźć jakąś łasicę. - wywrócił oczami. Westchnąłem cicho i zaczęliśmy grać.

Po dwóch, może trzech godzinach Neymar wracał do domu. Poszedłem do pokoju i położyłem się do łóżka biorąc telefon do ręki. Czekały na mnie dwie wiadomości od Sergio.

Od: Ramos
Unikałeś mnie dziś.

Od: Ramos
Nie podobało ci się?

Przygryzłem wargę. Z nim... było świetnie. Może rzeczywiście nie tak, jak z Robertem. Z nim wydawało mi się, że miałem lepszy wspólny język. Że uprawiając seks rozumieliśmy się bez słów. Z Ramosem tego nie czułem. Choć to może kwestia alkoholu.

słowa rzucone na wiatr ~ lessi | #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz