epilogue

1.5K 89 122
                                    

Perspektywa Hyunjina

- Hyung? 

Ocknąłem się i popatrzyłem na zmartwioną twarz Felixa, który najwidoczniej zadał mi jakieś pytanie.

- Przepraszam, zamyśliłem się, co mówiłeś?

- Hyunjin, wszystko w porządku? Chodzi o... no wiesz, twojego ojca?

Wstrzymałem powietrze i pokręciłem głową na boki. Przez ten kilka tygodni, które spędziłem u blondyna zdążyłem zapomnieć, że w ogóle mam rodziców. Oni chyba też zapomnieli o tym, że istnieję, ponieważ nie szukali mnie, ani nie wysłali żadnej wiadomości z pytaniem gdzie jestem i co robię. Nie obchodziło mnie to co się z nimi dzieje - niech żyją sobie swoim życiem, a ja będę żył swoim. Po prostu niech zostawią mnie w spokoju.

- Nie o to chodzi, naprawdę wszystko w porządku - zapewniłem piegusa i wstałem z łóżka, na którym obecnie siedziałem. 

- Pójdę się przebrać i umyć, a ty zrób coś do jedzenia, okej? - Felix zgodził się, a ja wszedłem do niewielkiej łazienki i szczelnie zamknąłem jej drzwi. 

Przemyłem twarz lodowatą wodą, a po chwili sięgnąłem po miękki ręcznik wiszący na wieszaku. Za mocno przycisnąłem ręcznik do oczu, przez co zobaczyłem kolorowe wzorki przed oczami. Zakręciło mi się w głowie, więc usiadłem na podłodze i wziąłem kilka głębokich wdechów. 

Kocham Cię Hyunjin.

Poczułem na plecach przyjemne mrowienie, które po chwili ogarnęło całe moje ciało. Nie wiedziałem czy to co powiedział wczoraj Felix, było prawdą, czy może się przesłyszałem. Albo był to tylko zwykły sen? Mogłem sobie przecież to wszystko wymyśleć.

Jeśli jednak była to prawda... dlaczego akurat ja? Byłem przecież najzwyklejszym chłopakiem na świecie, niczym się nie wyróżniałem, a w dodatku jedyne co potrafiłem to... no właśnie, co ja potrafiłem? Nic. Zupełnie nic. Nie umiałem nawet zrobić jajecznicy bez spalenia patelni i połowy kuchni.

Co w takim razie widział we mnie Felix? Może było mu mnie żal i postanowił się zlitować, i mi pomóc?

Uderzyłem głową w umywalkę, aby przerwać mój natłok myśli, co niestety nie przyniosło pożądanych efektów, a jedyne co zyskałem to mocny ból górnej części czoła oraz ponowne kręcenie w głowie.

- Hyunjin, wszystko dobrze?! - usłyszałem spanikowany głos dobiegający zza drzwi na co wzniosłem oczu ku górze i uśmiechnąłem się lekko. Felix miał naprawdę doskonały słuch.

Powstałem i otworzyłem wejście do łazienki. Felix rzucił się na mnie i złapał moją twarz w swoje dłonie. Po chwili przyglądania się mojemu ledwo powstałemu siniakowi, przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Złapał jedną ręką za jakąś maść stojącą na pralce obok i posmarował obolałe miejsce. Syknąłem z bólu, kiedy poczułem zimny krem na swojej skórze i odsunąłem się od blondyna.

- Idziemy jeść? - szybko zapytałem, gdy zauważyłem, że piegus otwiera buzię, by zapytać jakim cudem zrobiłem sobie coś takiego.

- Tak tak, jasne. Chodźmy.

Wyprzedziłem młodszego i ruszyłem do kuchni, lecz po kilku sekundach zorientowałem się, że Felix został w tyle. Obróciłem się i przestałem oddychać.

Chłopak trzymał w ręce skrawek niebieskiego papieru, który jakiś czas temu zabrałem z jego pokoju.

Ten, na którym miał zaczętą jakąś piosenkę.

Od tego czasu, zdążyłem dopisać już kilka linijek i nie wiedziałem jak zareaguje na to właściciel pierwszego wersu.

- Ooo, ładna karteczka, prawda? Taka błękitna.

Hopeless ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz