eight

1.3K 77 57
                                    

Perspektywa Felixa

Dół i góra. Jeszcze raz. Dół, góra, dół...

Opadłem na podłogę ciężko dysząc. Serce biło mi w zawrotnym tempie i przez chwilę myślałem, że wydostanie się ono z mojej klatki piersiowej. Nie ma się co dziwić, w końcu zrobiłem ponad sto pompek bez przerwy, a na dodatek byłem chory. Położyłem się na brzuchu i uniosłem ciężar ciała na rękach. Podczas wykonywania planka miałem chwilę na rozmyślanie o wszystkim co wydarzyło się w ostatnim tygodniu.

Właściwie przez siedem minionych dni nic się nie działo. Z niejasnych powodów leżałem schorowany w łóżku i łykałem różne tabletki, aby jak najszybciej wyzdrowieć. Chciałem wrócić do szkoły tylko po to, by móc spędzić czas z Hyunjinem, dlatego też postanowiłem iż dzisiaj udam się do budynku pomimo mocnego bólu gardła. 

Pozbierałem się z podłogi i ubrałem odpowiednie ciuchy na wyjście. Do plecaka wrzuciłem brudnopis oraz losowy długopis z biurka i wyszedłem z domu. Moja rodzicielka nie wracała do domu od dwóch dni, ale miałem to gdzieś - nie raz nie było jej przez tydzień. Włożyłem klucz do kieszeni kurtki i skierowałem się do mieszkania Hyunjina. Znając życie jeszcze nie wyszedł, więc zdecydowałem, że odbiorę go po drodze. 

Gdy znajdowałem się blisko celu moim oczom ukazała się przerażająca scena.

Hyunjin wyszedł właśnie z domu i zamknął za sobą drzwi. Powolnym krokiem zmierzał w stronę szkoły. W tym samym czasie ojciec ciemnowłosego wysiadł z drogiego czarnego auta - zapewne wrócił z nocnej zmiany w pracy, a świadczył o tym przede wszystkim obcisły garnitur oraz krawat, które miał na sobie.

Trzasnął drzwiami pojazdu tak mocno, że jego syn odwrócił się patrząc na niego ze strachem. Jego ojciec podszedł do niego pospiesznym krokiem i nawet z daleka zauważyłem iż był naprawdę podminowany. Udowodnił to zresztą dalszymi czynami - złapał bruneta za koszulę i chwilę go nie puszczał. Stałem skołowaciały i nawet, gdybym biegł ile sił w nogach, z takiej odległości nie zdążyłbym obronić go przed ciosem, który nadszedł ze strony dorosłego.

Ale i tak zacząłem biec.

Hwang upadł na ziemię, a mężczyzna kopnął go kilka razy. Po chwili się opanował, zapewne dlatego iż dotarło do niego, że znajdują się na dworze i każdy może ich zobaczyć. Schylił się do mojego przyjaciela i powiedział mu coś na ucho, po czym udając, że nic się nie wydarzyło zniknął w budynku za sobą. 

Dobiegłem do ciemnowłosego i uklęknąłem przy jego zmaltretowanym ciele. Spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem, a ja wziąłem go w objęcia. Oparł głowę na moim ramieniu i zaczął cicho płakać. Masowałem go delikatnie po posiniaczonych plecach nie chcąc ich bardziej uszkodzić. 

- Przepraszam - wyszeptał z trudem panując nad głosem - nie powinieneś widzieć mnie w takim stanie, przepraszam...

- Nie przepraszaj, nie masz za co Hyung. To nie twoja wina.

- A właśnie, że moja - wydobył z siebie to zdanie, po czym mocniej ścisnął moją talię - jestem okropny i beznadziejny, nie potrafię nic zrobić samemu. Mam wrażenie, że zawsze wszystkim się narzucam.

Odsunąłem się od niego i złapałem jego twarz w moje zimne dłonie.

- Wcale tak nie jest, uwielbiam spędzać z tobą, wiesz? Jesteś jedyną osobą, która traktuje mnie normalnie. W poprzednich szkołach nikt mnie nie lubił i każdy mnie wyzywał. Nigdy nie spotkałem milszej osoby od ciebie - zbliżyłem się jeszcze trochę tak, że stykaliśmy się nosami - Dziękuję za to, że jesteś i proszę nie rób sobie krzywdy. Wiem iż to nie jest łatwe, ale dasz radę. Skoro wytrwałeś aż tyle to znaczy, że jesteś silny.

Hopeless ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz