six

1.3K 80 19
                                    

Perspektywa Felixa

Zrobiłem skłon do nóg i przyciągnąłem się do nich najmocniej jak potrafiłem. Po wykonanym ćwiczeniu wyprostowałem plecy i ogarnąłem wzrokiem znajdujące się przede mną zielone krzesła. Praktycznie wszystkie były puste z jednym tylko wyjątkiem. Siedział na nim ciemnowłosy chłopak, który za wszelką cenę starał się na mnie nie patrzeć. 

Zrobiło mi się strasznie smutno na myśl o tym co mogło spotkać bruneta. Nie wiedziałem tego, lecz na pewno nie było to nic przyjemnego.

Nie mam pojęcia dlaczego, ale chciałem go po prostu przytulić i przez jakiś czas posiedzieć z nim w ciszy. Nie chciałem mówić ,,Wszystko będzie dobrze" lub ,,To na pewno nic takiego'', ponieważ wiedziałem, że nic nie wnosi to do życia. Takie słowa mogą jedynie pogorszyć nastrój, a nie go poprawić.

Po co tak mówić, skoro na pewno nic nie jest w porządku? Będę okłamywał sam siebie jak i Hyunjina, więc lepiej po prostu okazać mu wsparcie emocjonalne, a nie słowne.

Po raz kolejny schyliłem się w kierunku stóp, a gdy to zrobiłem nauczycielka oświadczyła iż mamy zbierać się do szatni. Uniosłem kręgosłup z zamiarem podejścia do Hyunjina, ale krzesło na którym siedział kilka minut temu było teraz puste.

Pomyślałem, że może udał się już na kolejną lekcję, którą miał być angielski, więc ruszyłem do przebieralni, a zaraz potem w kierunku sali lekcyjnej. Akurat gdy otworzyłem drzwi do pomieszczenia przywitał mnie donośny dźwięk dzwonka i zająłem moje stałe miejsce obok Hyunjina.

Tyle, że go nie było.

Na czterech następnych lekcjach również się nie pojawił. Napisałem do niego nieco wiadomości z zapytaniem czy wszystko w porządku i kilka o tym, aby nie martwił się o zaistniałą wcześniej sytuację, ponieważ nie musi mi się tłumaczyć jeśli nie chce.

Po ostatnim dzwonku zerwałem się z krzesła i wypadłem ze szkoły. Obszedłem teren szkoły, a gdy nigdzie nie znalazłem ciemnowłosego udałem się do parku. Pobiegłem krętą ścieżką prowadzącą w głąb drzew i krzewów, o mało nie zaliczając gleby po drodze.

Bałem się, że coś mu się stało.

Gdyby chociaż wyświetlił wiadomości, które mu wysłałem byłbym spokojniejszy. Poznaliśmy się dopiero dwa dni temu, ale miałem wrażenie jakbyśmy znali się od dawna. Nie mówił zbyt dużo, lecz gdy już coś powiedział mówił naprawdę mądre rzeczy. Uwielbiałem słuchać jego przemyśleń, tak samo jak lubiłem jego barwę głosu.

Zacząłem rozglądać się dookoła w poszukiwaniu Hyunjina. Po kilkunastu minutach, gdy myślałem iż nie uda mi się go odszukać, zobaczyłem tył ciemnych włosów spiętych w luźny kucyk. Odetchnąłem z ulgą i po cichu podszedłem do niego od tyłu. Siedział na ławce i najwidoczniej skupiał się nad czymś ważnym o czym świadczyło jego lekko napięte ciało. Zachowując odpowiednią odległość nachyliłem się minimalnie nad jego naprężonym ramieniem, czego nie zauważył i dalej zajęty był - jak teraz zauważyłem - rysowaniem czegoś. Na dodatek w uszach miał słuchawki, więc nie mógł mnie usłyszeć. Nie chciałem podglądać jednak niechcący ujrzałem na jego szkicu znajomą mi osobę. 

Nic dziwnego, że ją rozpoznałem - na obrazku znajdowałem się ja.

Z ogromnym zdziwieniem przyglądałem się jak jego ręka w wolnym tempie przesuwa się po kartce papieru i tworzy coraz bardziej rozpoznawalne kształty. Zdałem sobie sprawę iż widzę przed sobą scenę z wczoraj - siedzącego mnie pod wielkim starym drzewem. Z jeszcze większym szokiem nachyliłem się nieco bliżej przez co delikatnie musnąłem bruneta podbródkiem. Odskoczył jak poparzony i ze strachem spojrzał w moją stronę. Gdy zdał sobie sprawę, że to ja niby się uspokoił, lecz jak tylko dotarło do niego iż widziałem to co rysuje znów się zląkł. Wyciągnął słuchawki z uszu i zerknął na mnie skrępowany.

Hopeless ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz