five

1.4K 77 20
                                    

Przyłożyłem koniuszek czarnego długopisu do kartki i zabrałem się do rysowania wzorów o różnym kształcie i niejednakowej długości. Z biegiem czasu linie poprowadzone czarnym tuszem przybrały kształt chłopięcej sylwetki. Za powstałą osobą dorysowałem wiekowe drzewo o które się opierała, a nad jej głową nakreśliłem niewielką garść jasnych gwiazd. 

Wzdrygnąłem się lekko, gdy usłyszałem huk spadającego na podłogę krzesła. Nauczycielka chemii obdarzyła winowajcę tego zdarzenia surowym spojrzeniem, a winny podszedł do niej przepraszając i oddając otrzymaną wcześniej białą karteczkę na biurko.

Oprzytomniałem dopiero po chwili i zdałem sobie sprawę, że mój arkusz papieru był pusty.

Prawie pusty.

W każdym razie nie zawierał żadnych informacji za jakie mógłbym otrzymać ocenę z chemii, więc czym prędzej zapisałem sześć reakcji wraz z ich uzupełnieniem i udałem się w kierunku pani prowadzącej zajęcia. Odłożyłem skrawek papieru przy jej ręce, a ona popatrzyła na mnie dziwnym i niezrozumiałym wzrokiem na co wzruszyłem ramionami. 

Nie mogłem sobie porysować? 

Wróciłem na swoje stałe miejsce pod ścianą, gdzie czekał na mnie Felix.

- Jak ci poszło i o czym dokładnie było? - spytał szeptem.

Chłopak nie mógł jeszcze pisać tej kartkówki, ponieważ była ona z tematu, którego nie miał wprowadzonego w poprzedniej szkole.

- Takie tam, jakieś dziwne reakcje - odpowiedziałem mu również przyciszonym głosem.

- Wszyscy już oddali? - dobiegł nas głos nauczającej i oboje umilkliśmy - W takim razie możemy przejść do dzisiejszych zajęć. Zapiszcie wszyscy temat, niech będzie...

Wyłączyłem się i nie słuchałem kobiety, gdyż wczoraj udało mi się przerobić ten rozdział i go zrozumiałem, więc samemu zacząłem robić jakieś przykłady z podręcznika.

Pod koniec lekcji pani przywołała mnie ruchem ręki do swojego stolika, a po chwili dołączył do mnie Felix. Zdziwiłem się i przestraszyłem, że zrobiliśmy coś złego, ale kobieta oświadczyła:

- Nic się nie stało, więc spokojnie, chciałam poprosić tylko o to, aby Hyunjin - zerknęła na mnie kątem oka i przeniosła wzrok na piegusa - nauczył cię tego co aktualnie robimy. Wiem, że nie omawiałeś obecnego tematu we wcześniejszej szkole, ale naprawdę jest to przydatne. A wydaje mi się, że zdążyliście się wczoraj wystarczająco zakolegować - spojrzała na mnie, a ja z zakłopotaniem wbiłem wzrok w ziemię.

Chodziło jej o ten rysunek.

Mogłem go zamazać, ale nie chciałem, bo w sumie wyglądał w porządku.

- To jak będzie? Muszę iść na dyżur, więc zdecydujcie się czy chcecie uczyć się razem czy mam poszukać kogoś innego - powiedziała zniecierpliwiona.

- Pouczymy się razem, prawda? - zapytał Felix, a ja wolno kiwnąłem głową na znak zgody.

- No to załatwione - nauczycielka pospiesznie wyszła zostawiając nas samych.

Odchrząknąłem i zacząłem mówić:

- Chcesz przyjść do mnie, czy wolisz spotkać się u ciebie? - piegus popatrzył na mnie ze zdziwieniem - nie możemy uczyć się w szkole, po pierwsze jest za głośno nawet w bibliotece, a po drugie mamy za dużo materiału do opanowania, więc nie wyrobimy się w godzinę po lekcjach - wyjaśniłem.

- W takim razie lepiej będzie u ciebie - nerwowo odpowiedział blondyn - może być jutro od razu po skończonych lekcjach? - zapytał.

- Jasne, czemu nie - odparłem. Może chociaż jutro nie zostanę pobity przez ojca. I matkę, która nie zrobiła jeszcze afery za wazon.

Hopeless ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz