three

1.3K 86 44
                                    


Siedziałem na trybunach w hali wychowania fizycznego i przyglądałem się mojej klasie grającej w koszykówkę. W sumie nie przepadałem już za sportem, więc nie żałowałem tego, że nie mogę zagrać.

Ciekawi mnie co zrobi ojciec jak zobaczy moje nieprzygotowanie z tych zajęć. Zapewne już je zobaczył i czeka na mnie z czymś w ręku.

Mój wzrok co chwilę napotykał postać nowego ucznia, który ciągle, gdy nie miał akurat piłki, spoglądał w moim kierunku i robił dziwne miny. Za którymś razem nie wytrzymałem i lekko się uśmiechnąłem, bo wyglądało to naprawdę zabawnie.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio szczerze się uśmiechałem.

~~~~~

- Dlaczego nie ćwiczyłeś? - zapytał szczerze ciekawy blondyn, gdy wszyscy udaliśmy się w stronę szatni.

- Trochę źle się czułem - odparłem znudzony, niby kłamiąc, a jednak mówiąc prawdę. 

Po wczorajszym ,,treningu'' mojego ojca i swojej nieudolnej próbie pocięcia rąk, która skończyła się dziurą w ręce i bandażem, ledwo chodziłem.

- Co to za bandaż, zraniłeś się gdzieś? - zapytał, dopiero teraz zauważając biały materiał wystający spod rękawów bluzy.

- Przeciąłem się nożem w domu, to nic takiego - tym razem skłamałem i schowałem rękę za plecami. - Chodźmy na obiad jak się przebierzesz - zmieniłem temat.

- Jasne! - oświadczył z entuzjazmem i pobiegł się ubrać. 

Nie rozumiem skąd niektórzy brali tyle energii do życia i ludzi. Ja zawsze po kilku minutach rozmowy z kimś miałem dość wszystkiego i marzyłem tylko o tym, aby się ode mnie odczepił.

Z piegowatym chłopakiem było trochę inaczej. Podczas oprowadzania go po szkole moja początkowa niechęć do niego przerodziła się w całkiem dobrą i sensowną rozmowę. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, nie tylko o ocenach i nauczycielach. Nie wiem dlaczego akurat z nim wzajemna wymiana zdań czasami była do zniesienia.

Najwidoczniej moi ,,koledzy'' z klasy również byli zdziwieni faktem, iż prowadzę z kimś konwersację, która nie opierała się na zwykłym ,,Cześć, co u ciebie?''.

Felix wyszedł z przebieralni i podszedł do mnie powolnym krokiem.

- Ciekawe co dziś na obiad, prawda? - zapytał uśmiechając się przy tym. 

Wyglądał uroczo.

Skinąłem głową, choć zupełnie mnie to nie obchodziło. I tak nie miałem zamiaru niczego zjeść.

Zadzwonił dzwonek i wspólnie ruszyliśmy zatłoczonym korytarzem w kierunku stołówki.

~~~~~

- Nie jesz? - spytał mnie Felix

Nie zliczę ile pytań w ciągu tego jednego dnia padło z ust chłopaka. Znaliśmy się od kilku godzin, a blondyn zdążył wyczerpać praktycznie każdy temat do rozmowy. 

Według mnie oczywiście.

Najwyraźniej nastolatek miał ich pod dostatkiem.

- Nie jestem teraz głodny - drugi raz w trakcie tej doby minąłem się z prawdą. Po pierwsze byłem cholernie głodny, ale nie mogłem nic zjeść.

Nie chciałem być jeszcze grubszy niż byłem teraz

Powoli zaczynałem od tego wariować - raz gdy spoglądam w lustro wyglądam jak świnia, kolejnym zaś razem w odbiciu widnieje szkielet oraz obwisła na nim skóra i sam nie wiem już jak tak naprawdę wyglądam.

Chłopak popatrzył na mnie krzywo, ale nie skomentował mojej odpowiedzi i zaczął konsumować posiłek. Połykał sałatkę tak szybko, że nie wiem czy w ogóle ją gryzł.

Dlaczego się mną interesuje? Przecież nie jestem warty jego uwagi, ma pełno osób wokół siebie, więc dlaczego akurat ja? 

Mimo iż na stołówce panował gwar, to pomiędzy nami zapadła niezręczna cisza przerywana jedynie chrupaniem piegusa.

Dostałem nagłej ochoty, by wypytać kolegę o jego wcześniejsze życie, co bardzo mnie zdziwiło - nigdy sam z siebie nie zaczynałem rozmowy. 

- Przeprowadzałeś się już nie raz, prawda? - bardziej stwierdziłem niż zapytałem.

- Skąd wiesz? - popatrzył na mnie podejrzliwym wzrokiem, a ja zacząłem żałować, że zachciało mi się rozpocząć z nim konwersację.

- Gdy wchodziłeś do klasy i się przedstawiałeś, miałem wrażenie jakbyś robił to któryś raz z kolei - z zakłopotaniem podrapałem się w kark - więc... dlaczego się przeniosłeś?

Rozpromieniony do teraz chłopak raptownie spochmurniał i delikatnie odłożył sztućce na talerz.

- Sprawy rodzinne - mruknął niechętnie.

Zrozumiałem, aby nie ciągnąć tematu. Wnioskując z tonu jego wypowiedzi sprawy rodzinne, mogły oznaczać jedynie coś kłopotliwego, z czym nie chciał się z nikim dzielić.

Zadzwonił dzwonek na ostatnią na dzisiejszy dzień lekcję, więc razem udaliśmy się do sali biologicznej znajdującej się na ostatnim piętrze.

Do końca wszystkich lekcji nie odzywaliśmy się do siebie.

~~~~~

,,Zanim się zorientowałem, czułem się dobrze

いつの間にか気分も晴れ

Z jakiegoś powodu moja twarz się teraz uśmiecha''

何故か いま顔ほころんでる

One Day (Stray Kids)

~~~~~

Kolejny rozdział w piątek lub sobotę <3

Za kilka rozdziałów będzie ciekawiej niż teraz, obiecuję

Miłego dnia lub nocy!


Hopeless ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz