17

784 29 1
                                    


- Kurwa! - krzyknęłam delikatnie podnosząc się i otrzepując swoje ciało.
- Boże nic ci nie jest? - zapytała zmartwiona Hania podbiegając szybko.
- Ktoś to nagrał?! - rzucił roześmiany Patryk zbijając piątkę z Przemkiem który kiwnął głową potwierdzająco dusząc się ze śmiechu.
- Ha ha bardzo śmieszne. - próbowałam wstać jednak na marne bo strasznie bolała mnie kostka. - Nie wstanę. - rzuciłam rozglądając się w poszukiwaniu Bartka który aktualnie dobrze bawił się z Faustyną przed nami.
- Pomogę ci. - podszedł Świeży i wziął mnie na plecy.
- Dziękuje. - mruknęłam opierając głowę na jego ramieniu.
- Jak dojdziemy do domków to zrobię ci zimny okład. - odparł zmartwionym głosem, po chwili znajdowaliśmy się już na miejscu Świeży odłożył mnie na kanapę zerkając na mój siny staw skokowy. - Kurde nie wyglada to dobrze. - rzucił obracając moją stopą.
- Matko jedyna, dziecko moje kochane byłam z przodu i nie widziałam jak się przewróciłaś. - weszła szybkim krokiem Natalia po chwili usiadła obok mnie i złapała moją dłoń w mocny uścisk.
- Spokojnie Nati jest okej. - skłamałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Jadę do sklepu po alkohol, przywiozę ci lód. - wyszła kierując się w stronę auta.
- Świeży, widziałeś gdzieś Bartka? - zapytałam z nadzieją że wie gdzie się znajduje.
- Nie mam pojęcia ale mogę zadzwonić. - wyjął telefon i zaczął wybierać numer.
- Nie nie, zadzwoń do Hani zapytaj się jej czy ma chwilę żeby do mnie podejść.
- Już dzwonię. - przystawił telefon do ucha i zaczął rozmawiać z Hanią która miała za chwilę tu być. - zaraz będzie, a ja lecę poczekasz tu sama na Haniulę? Muszę jechać z Natalką.
- Jasne, spoko leć. - uśmiechnęłam się.
- A potrzebujesz coś ze sklepu? - zapytał łapiąc klamkę od drzwi wejściowych.
- Weźcie ten lód i poproszę jeszcze dwie butelki jakiegoś smakowego wina obojętnie jakiego.
- Dobra w razie czego będę dzwonić. - Odparł i wyszedł zamykając za sobą drzwi, kiedy zostałam sama miałam ochotę się rozpłakać kostka bolała mnie niesamowicie bardzo, dodatkowo chciałam być teraz przy Bartku którego nie widziałam od momentu upadku, miałam tylko przed oczami jak idzie z Faustyną śmiejąc się i zawzięcie o czymś gadając, na całe szczęście weszła właśnie Hania.
- Cześć Haniu, dziękuje że przyszłaś, Bartek nie raczył stawić się nawet w domku i siedzę tu sama. - spojrzałam zeszklonymi oczami na blondynkę.
- Spokojnie już jestem, jak noga? Bardzo boli? - zapytała troskliwym głosem.
- Boli w chuj, to dopiero pierwszy dzień a ja już się tak załatwiłam. - schowałam twarz w dłonie.
- A może jednak pojedziemy na ten sor?
- Zobaczymy jak będzie jutro nie chce całego wieczoru spędzić na sorze. - rzuciłam spoglądając błagająco na blondynkę, nagle do domku wszedł Bartek.
- Jezu słyszałem co się stało, wszystko okej? - kucnął przede mną cały w nerwach.
- Tak. - rzuciłam oschle. - Nie róbcie ze mnie kaleki to tylko kostka. - dodałam zaciskając zęby z bólu który przeszywał całą moją lewą nogę.
- Ale nie wygląda to za ciekawie. - odparł masując moją dłoń.
- Jesteśmy! - krzyknął Świeży wchodzący do domku. - Imprezka jest jednak u nas także zapraszam państwa, ruchy bo tylko was nie ma. - wyszedł zostawiajac otwarte drzwi.
- Zabawne. - mruknęłam starając się wstać.
- Pomogę ci. - Bartek podał mi rękę i nastawił się tak żebym wskoczyła mu na plecy.
- Zaniesiesz mnie proszę na górę? Chciałabym się przebrać, on bez chwili zastanowienia wniósł mnie na górne piętro i postawił moje ciało przed szafą, wyjęłam z półki komplet czarnego dresu z genzie i usiadłam na łóżku żeby się przebrać, kiedy byłam już gotowa sama ruszyłam w stronę schodów widząc że chłopak jest zapatrzony w telefon i ewidentnie z kimś pisze.
- Poczekaj! Przecież ci pomogę. - rzucił podbiegając do mnie i biorąc mnie znowu na plecy.
- Dałabym sobie świetnie radę. - rzuciłam ozięble.
- Coś się stało? No oczywiście oprócz tej kostki? Jakaś dziwna jesteś. - zapytał schodząc ze schodów po chwili kierując się w stronę domku Świeżego i Hani.
- Nie no co ty! U mnie wszystko świetnie. - odpowiedziałam sarkastycznie.
- Porozmawiajmy o tym. - zatrzymał się.
- Bartek idź, bo sama to zaraz zrobię.
- Nie, dopóki nie powiesz mi o co chodzi, nie ruszę się z miejsca.
- Faustyna się stała, znowu ona, nawet nie widziałaś jak upadłam Świeży musiał mnie nieść na plecach bo ty się świetnie bawiłeś z nią idąc kilometr przed nami. - wyrzuciłam to z siebie ze smutkiem w głosie.
- Czy ty jesteś zazdrosna? - zapytał przez śmiech.
- Nie. Chyba.
- Przecież nie masz o co. - rzucił powoli idąc przed siebie.
- Teraz to ja nie spędzam z tobą tyle czasu co ona. - mruknęłam pod nosem, on tylko pokiwał głową na boki i wszedł do domku naszych przyjaciół, posadził mnie na kanapie i usiadł obok mnie łapiąc moją dłoń, trochę się zestresowałam bo nie wiedziałam jak zareagują inni ale potrzebowałam tej bliskości jak nic innego, no chyba że lodu na opuchniętą kostkę.
- Połóż nogę na ten stolik kawowy, ja ci przyłożę lód, kupiłam też altacet. - rzuciła Natalka owijając mi woreczek z lodem wokół stawu skokowego który wyglądał jak sine jabłko.
- Dziękuje Nati kochana jesteś. - posłałam jej buziaczka. - Świeży! Gdzie jest moje wino!? - zapytałam szukając go wzrokiem.
- Już ci niosę! - odkrzyknął lekko wstawiony, podszedł i podał mi dwie butelki z alkoholem oraz kieliszek.
- Dziękuje. - odpowiedziałam zadowolona, Bartek który siedział obok mnie spojrzał się wielkimi oczami na butelki. - Ty masz zamiar to wszystko wypić? - zapytał zdziwiony.
- Tyle ile wejdzie tyle wypije. - rzuciłam odkręcając korek i nalewając sobie trunek do kieliszka.
- W takim razie ja nie będę za dużo pił żeby bezpiecznie odstawić cię do łóżka. - uśmiechnął się szeroko.
- Tylko żeby Faustyna nie stanęła ci na drodze.. - rzuciłam biorąc łyka procentowego napoju.
- Emilka, przecież nie masz o co się złościć. - rzucił spoglądając na mnie.
- Mam, porozmawiamy o tym później nie chce sobie psuć humoru. - odparłam wypijając zawartość kieliszka do końca.
- To co, standardowo gramy w butelkę? - zapytała Wiktoria biorąc do ręki butelkę wódki, wszyscy odpowiedzieli potwierdzająco i usiedli w kole, ja przesunęłam się trochę bliżej i zaczęła się rozgrywka.
- Ooo Hania, pytanie czy wyzwanie? - zapytała długowłosa brunetka.
- Pytanie. - odpowiedziała pewna siebie.
- Z kim z genzie oprócz Świeżego masz najlepszy kontakt?
- Jeszcze kilka dni temu powiedziałbym że z Faustyną ale teraz z Emilką, rozumiemy się bez słów, dużo sobie pomagamy i mamy podobny vibe, best friends. - rzuciła układając swoje ręce na kształt połowy serca, ja od razu zrobiłam to samo uśmiechając się szeroko. - No dobrze to teraz ja kręcę. - odparła kręcąc butelką która wypadła na mnie. - Poczekajcie mam pytanie, gramy na buziaki? - zapytała zacierając ręce.
- Tak! - krzyknął Przemo.
- A więc Emilka pytanie czy wyzwanie?
- Niech będzie wyzwanie, i tak mnie to czeka. - odparłam lekko zestresowana.
- W takim razie musisz pocałować Bartka tak namiętnie jak tylko się da! - wykrzyczała a mi momentalnie stanęło serce, całowałam się z nim już ale jak byliśmy sami nie na oczach całego genzie i operatorów.
- Okej. - uśmiechnęłam się pewnie, złapałam za policzek bruneta przekręciłam jego twarz w swoją stronę i wbiłam się w jego ciepłe usta całując go namiętnie jak tylko umiałam, po chwili żeby dodać trochę pikanterii usiadłam powoli na jego miednicy i pokierowałam się na jego szyję.
- To było mocne! - krzyknął Patryk, wszyscy mieli szeroko otwarte buzie i byli w szoku, jednak po chwili każdy zaczął klaskać i wiwatować.
- Stanął. - wyszeptał mi Bartek do ucha kiedy się od niego odkleiłam.
- Co? - zapytałam, przez hałas nie usłyszałam co do mnie mówi.
- Siedź jak siedzisz bo mi stanął. - uśmiechnął się i powoli pomógł mi się obrócić tak żeby wygodnie mi się siedziało na jego udach.
- Dobrze to teraz ja kręcę. - zakręciłem butelką która wylosowała Faustynę. - Prawda czy wyzwanie?
- Niech będzie wyzwanie. - rzuciła.
- Musisz wypić shota soku z kiszonej kapusty. - odparłam pokazując na blat kuchenny przy którym siedziała.
- Nie sądzisz że to chamskie? - odparła wstając na proste nogi.
- Kiszona kapusta? Nie nie sądzę. - uśmiechnęłam się lekko, w tym samym momencie Bartek ścisnął dłonią moje udo żebym się trochę uspokoiła.

Jakiś czas później impreza rozkręciła się do takiego stopnia że każdy był już bardzo pijany i ledwo trzymał się na nogach, oprócz Bartka który obiecał że bezpiecznie odstawi mnie do domku.

- Bartek, idziemy? - wymamrotałam mu do ucha nie mając siły mówić głośniej.
- Tak, chodźmy już padam na twarz. - wziął mnie na plecy, pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł z budynku kierując się w stronę naszego. - Specjalnie to zrobiłaś? - zapytał delikatnie się śmiejąc.
- Ale co?
- Ta kapusta dla Fausti.
- Bartek, serio? Przecież to zwykła kapusta kiszona o co ci chodzi? Nie miałam pomysłu na wyzwanie a pierwsze co zobaczyłam to właśnie tą kapustę w woreczku.
- Wybacz ja już też świruje. - posadził mnie na łóżku, zdjął z siebie ubrania zostawiajac tylko bokserki i położył się obok mnie.
- Jak ci się podobał mój buziak? - zapytałam jeżdżąc mu palcem po ramieniu.
- Nie wiedziałem że tak potrafisz. - zaśmiał się przybliżając swoją twarz bliżej mojej.
- Ale to tak na specjalne okazje. - rzuciłam uśmiechając się.
- A czy teraz może być ta specjalna okazja? - przegryzł wargę patrząc mi się głęboko w oczy, ja w milczeniu złączyłam nasze usta w jedność i powtórzyłam pocałunek z imprezy, po chwili odkleiłam się od chłopaka.
- Czemu ta chwila nie może trwać wiecznie. - rzucił robiąc smutną minę.
- Na coś więcej musisz sobie zasłużyć. - odparłam przez śmiech i obróciłam się plecami do chłopaka, on natomiast złączył nasze ciała jak puzzle i objął mnie w talii jedną ręką.
- Dobranoc Emilka.
- Dobranoc Bartuś. - oboje po chwili zasnęłyśmy.

Dzień który zmienił moje życie  x Bartek Kubicki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz