Rozdział 1 (cd) - Ali

1.3K 141 14
                                    

Przetańczyliśmy jeszcze kilka kawałków, po czym stwierdziłam, że powinnam wracać do Oli i Emi. Gabriel, jak na dżentelmena przystało, odprowadził mnie do stolika, pocałował w policzek, pożegnał się z dziewczynami i wrócił do swoich znajomych.

– Wooow, Ali, nie poznaję cię – piszczała Oli. – Świeża rozwódka, jeszcze ciepła wręcz, a już podryw. I to z kim? Z najseksowniejszym dziennikarzem. No nie znałam koleżanki od tej strony!

– Daj spokój, tylko tańczyliśmy, a potem postawił mi drinka.

– Taaaa, a potem znów tańczyliście i to tak blisko, bardzo, bardzo blisko – dodała Emi. – I jeszcze jak spławił tę sztuczną lalę, to było kapitalne! – Dziewczyny przekrzykiwały się, rozprawiając nad moją nierandką, i wróżąc przeróżne scenariusze.

– Dobra, ja chyba muszę zapalić – stwierdziłam.

– Iść z tobą? – zapytała Oli.

– Nie. Potrzebuję chwili, żeby ochłonąć. Zaraz wracam. – Sięgnęłam do torebki po fajki i wyszłam przed klub.

To była ciepła, późnomajowa noc. Spojrzałam na rozgwieżdżone niebo i... jasna cholera, nie miałam zapalniczki. Kurde. Byłam pewna, że jest w paczce z papierosami. Szlag. W kieszeniach też nie było, bo nawet nie miałam kieszeni w tej sukience, ale i tak się macałam w nieudolnych poszukiwaniach. Przed klubem stało kilka grupek palaczy. Zaraz sobie zorganizuję światłopomyślałam.

Już zmierzałam w kierunku tej najbliższej grupki, gdy usłyszałam za plecami:

– Ognia? – Znałam już ten głos. Przymknęłam oczy, odtwarzając go w myślach.

– Boże, tak – wymsknęło mi się, na co Gabriel zaśmiał się szczerze. – Yhm – odchrząknęłam. – To znaczy tak, poproszę.

Wtedy wyjął mi cienkiego papierosa z rąk, włożył w swoje pełne, seksowne usta i z gracją odpalił papierosa. Zaciągnął się jeszcze raz i oddał mi go, wkładając od razu między moje wargi. Jasna cholera. Co on właśnie zrobił?

– Palisz nałogowo? – zapytał, wyciągając marlborasa ze swojej paczki.

Stał oparty o ścianę i... matko, ależ on się zmysłowo zaciągał. Co się ze mną działo? Podniecał mnie koleś, który tylko stał i palił papierosa. Ale jak on palił... Wręcz się nim delektował. O Boże, Bożenko!

Nie. Sporadycznie. Głównie na imprezach. A ty?

– Różnie, czasem więcej, czasem mniej. Zależy. – Zaciągnął się i wyrzucił ponad pół fajki do kosza. Co za marnotrawstwo.

Zabrał mojego slima i włożył sobie do ust.

– Twój lepszy. Malinowy?

Stałam znów sparaliżowana, to już chyba trzeci raz tej nocy, gapiąc się na niego jak szpak w pizdę.

– Nie. To raczej ustnik umazany błyszczykiem – odparłam zmieszana, próbując odzyskać rezon.

Zaciągnął się i oblizał swoje pełne usta. Rany. Jak on to robił. Pociągnął kolejny raz i znów oddał mi, tym razem w palce, mojego L&M. Stałam tak jak ta sierota, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku, więc mrugałam, patrząc na niego.

Gabriel ponownie wyjął mi papierosa z ręki, zaciągnął się, po czym zbliżył się niebezpiecznie blisko. Musnął wargami moje, a gdy je bezwiednie rozchyliłam, delikatnie wypuścił dym w moje usta. Reszta mojego zdradzieckiego ciała zadrżała. Odsunął się odrobinę, pozwalając mi wypuścić dym. Oniemiałam. Lub – jak kto woli – sparaliżowało mnie po raz kolejny tej nocy.

Gabriel korzystając z okazji, że nie został odepchnięty, uznał mój brak reakcji za zgodę do dalszych działań i wbił się w moje usta. Już nie zmysłowo. Teraz było to wręcz nachalne i aroganckie. Wdarł się językiem do moich ust, po czym bardzo szybko i sprawnie odnalazł mój język, rozpoczynając z nim zmysłowy taniec. Albo bardziej dziką gonitwę. Jego lewa dłoń przytrzymywała mi kark i wplątała się w loki, a prawa powoli zjeżdżała z pleców, aż zatrzymała się na pośladku.

Oderwał się po chwili, patrząc rozognionym wzrokiem w moje oczy. Jego źrenice pociemniały. Teraz nie były lazurowe, były wręcz granatowo-czarne.

– Nie – powiedział. – To nie ustnik ani pomadka. To ty jesteś taka słodka. Malinowa. – Znów zbliżył swoje usta do moich. I znów był zmysłowy i delikatny.

Kąsał lekko moje usta swoimi, a jego ręka z pośladka przeniosła się pod sukienkę, na udo. Dotykał delikatnie koronkowe zakończenie pończochy, zbliżając się coraz bardziej do wewnętrznej strony nogi. Zadrżałam. Na pewno wyczuł gęsią skórkę pod opuszkami swoich palców, które coraz śmielej sunęły w górę. Jednocześnie pogłębiał pocałunki, zamieniał je na bardziej zuchwałe, a ja poddawałam się temu bez najmniejszego oporu. Czekałam na jakieś czerwone światełko, które, na Boga, powinno się już zapalić w mojej głowie. Lub może choćby jakiś wewnętrzny głos, aniołek na ramieniu. Cokolwiek. Ale nic. Zero. Null. Mój mózg zmienił się w plazmę. W jakiś glut konkretnie.

Hydraulika chyba też nawaliła, bo zrobiłam się tak mokra, że gdy tylko Gabriel dotknął palcami bielizny, zamarł. Świetnie. Teraz oboje byliśmy sparaliżowani. Brawo my! Jednak on miał chyba więcej oleju w głowie lub doświadczenia w takich sytuacjach, bo otrząsnął się pierwszy.

– Jezu, ale ty jesteś mokra. I to dla mnie... – Dotknął swoim czołem mojego. Jego oczy nadal były ciemne, ale roziskrzone jak u rozzłoszczonego byka na corridzie. – Ali, odepchnij mnie, do cholery, bo wezmę cię zaraz pod tą ścianą. Albo wróć ze mną do hotelu. Teraz. Proszę.

I to był chyba ten moment oświecenia. Coś jak obuchem w łeb. Ali, co ty odpierdaczasz, do Chuja Punka!

– N-n-nie – starałam się zmusić mózgową plazmę do funkcjonowania. – Nie mogę. Nie umiem tak. – Słowa potwierdziłam zaprzeczającym ruchem głowy. – Przepraszam.

Resztkami sił poprawiłam sukienkę i wbiegłam do środka. Dziewczyny wpatrywały się we mnie pytająco, a ja tylko zabrałam torebkę z krzesła i uciekłam.

Już w taksówce napisałam na naszej grupie, że wracam do domu i odezwę się rano.

***

Nie mogłam zasnąć. Co się ze mną działo? Gdyby Gabriel się nie odezwał, dałabym to, czego chciał. Byłam jak bezmózga ameba, oddałabym mu się całkowicie. Mógłby ze mną zrobić wszystko. Dlaczego tak na niego reagowałam? Artur tak na mnie nigdy nie działał. Nawet na początku i nawet po pijaku. Tymczasem ja, stateczna matka i kobieta pracująca na porządnym stanowisku, po kilku drinkach prawie dałam się przelecieć obcemu facetowi pod klubem tanecznym. I to jeszcze celebrycie. Ja pierdzielę.

Wzięłam telefon i na grupie messengerowej opisałam krótko dziewczynom, dlaczego tak mnie wywiało z Lizarda. Rozsądna Emilia pisała, że dobrze zrobiłam, że jeśli to nie było zgodne z moimi zasadami, nie powinnam mieć wyrzutów, że zostawiłam rozochoconego mężczyznę. Oliwia natomiast żałowała chyba bardziej niż ja niewykorzystania okazji na taaaką jednonockę. Nie ma to jak zgodne przyjaciółki.

Emi: Czytałaś o nim coś kiedyś?

ja: Nie.

Emi: Jeśli masz wyrzuty, że mu odmówiłaś, to nie miej. Na pewno już sobie coś przygruchał.

Oli: Przestańcie, w internetach jest sensacja, a nie prawda.

Emi: Jeśli nie chciałaś być jedną z wielu, zrobiłaś dobrze.

Oli: Mogłaś mieć fajny seks. Po co szukać czegoś więcej?

Nie wytrzymałam. Postanowiłam sprawdzić, co wujek Google powie mi o moim niedoszłym jednorazowym kochanku i... zamurowało mnie. Na co drugim zdjęciu była przy nim zgrabna laska, maksymalna granica wieku: dwadzieścia pięć lat. Każda skąpo ubrana, eksponująca swoje kształty. Przeklikałam plotkarskie artykuły i nie wierzyłam w to, co czytałam. Wygląda na to, że Gabriel był gorszy od marynarza mającego dziewczynę w każdym porcie. Nazwijmy to po imieniu: moczychuj jakich mało. Prawie czterdziestoletni dziennikarz nigdy nie był w stałym związku, przebierał w kobietach jak w ulęgałkach, uwielbiał dobrą zabawę i ostry seks. Kuźwa, ja czytałam o dojrzałym dziennikarzu czy studencie AWF-u?

Pan Dziennikarz! [Premiera 09.02.2024] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz