Rozdział 6 - Gabriel

1.1K 122 5
                                    

W drodze na zlot wpadł mi do głowy świetny pomysł. Poderwać Ali przez jej syna. Postanowiłem, że nawiążę z jej dzieckiem nić porozumienia i młody będzie trzymał moją stronę. Ruda ciągnęła mnie do siebie jak magnes śrubkę. Trochę się poświęcę, ale czuję, że będzie warto. Hyhyhy – zaśmiał się diabeł na moim ramieniu. O tak, to był plan.

Kuba nie krył szoku, gdy zobaczył mnie z dzieciakiem. Nic dziwnego. Odmawiałem opieki nawet nad jego latoroślami, kiedy chciał wyjść gdzieś sam z Aśką. Gdy ich rodzice nie mogli, podrzucali dziewczynki po sąsiedzku do mojej matki. Nie odwiedzałem wtedy rodziców, żeby tylko nie widzieć tych opętanych przez szatana dziewczynek. Zaraz chciałyby, żeby je nosić na barana, i nazywałyby mnie wujkiem. Brrr. Ja nie lubiłem dzieci. Przeszkadzały w dobrej zabawie i były wymagające. Trzeba je pilnować, żeby nie wpadły na ulicę albo nie zeżarły psiego gówna. Te mniejsze wyły bez powodu, a człowiek główkował, co im było, bo przecież mu nie powiedzą, dlaczego się drą. To frustrujące. Nie wiem, po co komu dzieci.

Jednak ten cały Franek to w zasadzie równy gość. Gdyby jeszcze tak się nie darł, byłby naprawdę spoko dzieciakiem. Podczas naszego spaceru udzielał mi się nawet jego entuzjazm. Zaskakiwał mnie momentami swoją wiedzą. Jak na dziesięciolatka miał duże pojęcie o nowych technologiach. Musiałem stwierdzić, że sam fajnie się z nim bawiłem i cieszyło mnie, że mogłem mu pokazać zajebiste bryki i kawałek mojej pracy, która była też moją główną pasją, a on słuchał mnie z prawdziwą ciekawością i zainteresowaniem. Zadawał dobre i mądre pytania.

– Najbardziej lubisz włoskie samochody? – zauważył bystrzacha.

– Aha – przytaknąłem.

– Czemu? Zobacz, tamten jaguar jest całkiem spoko. – Wskazał palcem na czerwone cacko.

– Owszem, jest. Jednak ja wolę temperamentne Włoszki niż brytyjskich dżentelmenów – odpowiedziałem. Młody chwilę mi się przyglądał, jakby nie zrozumiał aluzji. – Ale jeśli chcesz Brytola, to obejrzymy tamtego astona. Chodź. – I poprowadziłem go do kolejnego modelu.

Załatwiłem nam rundkę DB9. Młody oszalał z radości, a ja darłem papę razem z nim, robiąc okrążenia wokół Motoareny. Aston martin prowadził się jak marzenie. Jakbyśmy sunęli nad nawierzchnią. Lekko, szybko, płynnie.

– Gabriel, to prawda, że rama, zawieszenie i silnik są aluminiowe? – zapytał młody, szczerze zainteresowany.

– Prawda, a kolumna kierownicy i drzwi z magnezu. Dzięki temu auto jest lżejsze i sztywniejsze.

– To weź wdepnij trochę. Pliiisss.

– Z chęcią, młody, ale twoja mama by mnie zabiła.

– A zamierzasz jej mówić? Bo ja nie. – Spojrzał na mnie znacząco.

Wspólna tajemnica? O, tak, młody, o to chodzi. Zapunktuję u ciebie, a ty pomożesz mi przekonać do mnie swoją matkę. Nie myśląc więcej, wdepnąłem gaz.

Wracając w stronę foodtrucków, już z daleka dostrzegłem Ali. Rozmawiała i śmiała się z przyjaciółmi. Była taka naturalna. I piękna. Włosy kaskadą opadały jej na ramiona i plecy, odbijając promienie słońca, przez co błyszczały i mieniły się na jej ciele. A te nogi. Jezusieńku, jakie ona miała nogi. Nie potrzebowała szpilek, żeby je wydłużyć, były zgrabne nawet w koronkowych trampeczkach. Choć kobieta nie była wysoka, to nóżki miała idealnie długie.

Przesunąłem raz jeszcze wzrokiem od kostek w górę. Miałem przeciwsłoneczne aviatory, mogłem bezkarnie lampić się i podziwiać. Na myśl o tym, że pod tą sukienką ma tylko jakieś delikatne, kuse majteczki, mój kutas zwiększał objętość.

Młody trochę nie pasował mi do intymnego tête-à-tête z jego matką, więc tego dnia pewnie nie byłoby okazji, ale nie szkodzi. Postanowiłem, że zabiorę ich na lody, zapunktuję po raz kolejny u młodego, żeby w razie czego mieć w nim sojusznika, a jutro zanim odbiorę z Malinką jej auto od pana Mietka, zboczę z drogi i w głębi przydrożnego lasu oprę ją o maskę i zafunduję jej obłędny orgazm. I sobie oczywiście również. Tak, kutasie, jutro poznamy ją dogłębnie. Będę ją pieprzył do utraty tchu, aż będzie krzyczeć moje imię, dochodząc. Żadna mi nigdy nie odmówiła i ona też mi nie odmówi. Muszę się tylko trochę bardziej wysilić niż przy młodszych panienkach, ale czuję, że będzie warto. Nieważne, że była starsza i mądrzejsza niż moje wcześniejsze panny. Wypieprzę ją tak, że wyrzucę ją też w końcu z mojej głowy, a potem wrócę z powrotem do łatwych i chętnych małolat. Taki był plan.

Pan Dziennikarz! [Premiera 09.02.2024] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz